Kilka słów wyjaśnienia... Wind of change to staro-nowa historia. Czemu? Bo jest to kontynuacja historii poprzedniej, ale są to nowe perypetie naszej pary.
W związku z tym, że jest to ciąg dalszy to nie ma Epilogu do Lost memories, ani Prologu do Wind of change. ;)
Chyba rozjaśniłam w miarę "sytuację".
PS Pomysł na grafikę, która będzie się znajdować przy każdej kolejnej części, pochodzi od Brumy z www.no-one-but-you.blog.pl
To by było na tyle. Zapraszam do czytania :)!
Pozdrawiam, Kasiek :-*!
***
UWAGA! Część zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych.
Jeżeli nie masz ukończonych 18 lat to nie powinieneś jej czytać.
Jeżeli nie masz ukończonych 18 lat to nie powinieneś jej czytać.
„Sen na jawie się śni,
bo nareszcie nam los
coś od serca chce dać.”
bo nareszcie nam los
coś od serca chce dać.”
Od powrotu Kasi i Szymka
ze szpitala minął już miesiąc.
Niemowlę w domu. Zmienia
się wszystko. Diametralnie. Dziecko, ta mała i niewinna istota zmienia swoich
rodziców. Czyni ich bardziej dorosłymi, odpowiedzialnymi i poważnymi. Muszą
myśleć już nie tylko o sobie. Teraz najważniejszy jest ten bezbronny maluszek.
I takie zmiany zaszły
właśnie ostatnio w życiu Kasi i Marcina.
Mularczyk chuchała i
dmuchała na swojego małego synka. Gdy tylko zapłakał, biegła do jego pokoju i
czujnym okiem matki sprawdzała, co może być powodem jego marudzenia.
A Chodakowski… Kilka dni
po powrocie ukochanej i synka ze szpitala, brunetce w końcu udało się go
„wypchnąć” do pracy. Poszedł, choć bardzo niechętnie. Po prostu wolał w tym
czasie pobyć z nimi. Czy to takie dziwne?
Jego kobieta właśnie odzyskała pamięć. Urodziło mu się dziecko. Chciał się
nimi nacieszyć. Ale Kaśka przedstawiła mu swoje argumenty, które okazały się
nie do przebicia. Wrócił do pracy. Co nie znaczy, że przez ponad 8 godzin
dziennie dał im od siebie odpocząć. Co to, to nie. Dzwonił do nich w każdej
wolnej chwili.
I tak było i tego dnia…
Spacerowała po parku,
pchając przed sobą wózek, w którym leżał chłopiec. Szczelnie opatulony. Z nad
koca wystawała mu tylko główka, okryta puchatą czapką. Nie spał. Leżał z
otwartymi oczami i wpatrywał się w swoją rodzicielkę.
Nagle rozdzwonił się
telefon.
- Ciekawe kto nas szuka –
wyciągnęła dzwoniące urządzenie z kieszeni swojego płaszcza i spojrzała na
wyświetlacz. – Tatuś się za nami stęsknił... Słucham? – ostatnie słowo
powiedziała już do telefonu.
- Cześć Królewno! Jak się skarby moje mają? – usłyszała w słuchawce.
- Bardzo dobrze. Właśnie
sobie spacerujemy po parku – szeroko uśmiechnęła się do chłopca w wózku.
- A jak kolka młodego?
- Przeszła. Ale na wszelki
wypadek zrobiłam małemu jeszcze rano herbatkę ziołową.
- To dobrze. Może nie będzie drugiej nieprzespanej nocy z rzędu… - na
samo wspomnienie minionej nocy głośno westchnął.
- Kochanie, wymiękasz? –
zaśmiała się.
- Kochanie… - PUK, PUK! – Kasiu, poczekaj chwilę. Proszę! Dzwonili z budowy… Jasne, już. Kasiu, jesteś tam?
- Tak – przeciągnęła.
- Muszę kończyć. Uważajcie na siebie – powiedział z troską.
- Chyba damy sobie radę.
Nie Szymek? – poprawiła czapkę, która za bardzo zsunęła mu się na oczy.
- Kasiu, kocham was.
- My ciebie też. Pa! –
przedłużyła.
- Pa!
„I na twarzy znów uśmiech
namaluj i szczęście podaruj."
Zaparkował samochód tuż przed blokiem. Wszystkie papiery
leżące w kompletnym nieładzie na siedzeniu pasażera zebrał i włożył do teczki,
po czym wyszedł z Jeep’a. Idąc w stronę budynku, zauważył znajomą sylwetkę,
oddaloną o kilkanaście metrów od niego, ale zmierzającą w tym samym kierunku co
on. Zatrzymał się przed blokiem i postanowił na nią poczekać.
Chyba powinni w
końcu porozmawiać…
- Moja ulubiona sąsiadeczka – zaczął nieco spięty, gdy
kobieta stanęła naprzeciwko niego.
- Cześć – odpowiedziała beznamiętnie, nawet na niego nie
patrząc.
Oho, myślałem, że
łatwiej pójdzie…
- Janka…
- Jak Kasia i Szymek? – weszła mu w słowo.
- Kasia dochodzi już do siebie, a Szymek trochę daje w
kość. Właśnie jesteśmy po pierwszej kolce i nieprzespanej nocy – lekko się
uśmiechnął.
Nie odwzajemniła jego uśmiechu. Baa, ona nawet na niego
nie spojrzała. Cały czas stała ze spuszczoną głową.
Spróbuję jeszcze
raz…
- Janka…
- Cieszę się, że u was wszystko gra. Ale ja już muszę
lecieć. Cześć Marcin - odwróciła się na pięcie.
O nie. Nie odpuści
tak łatwo.
Złapał ją za nadgarstek i obrócił w swoją stronę. W końcu
jej oczy spotkały się z jego wzrokiem.
- Pogadajmy.
- Nie mamy o czym – odwróciła się do niego plecami. -
Nie, poczekaj. Jak to było? – po chwili znowu stała przodem do niego. – Teraz
ci się na rozmowy zebrało?
Wręcz kipiała ze złości. W sumie to trudno jej się
dziwić. Nie widzieli się przez ostatni miesiąc. A ich ostatnie spotkanie nie
należało do najprzyjemniejszych…
-
Czego wy chcecie do cholery, co?! – patrzył to na nią, to na Olka.
-
Porozmawiać – powiedziała Janka.
Popatrzył
na nią tym swoim przenikliwie wściekłym wzrokiem.
-
Teraz ci się na rozmowy zebrało? Tak? Teraz? Jakoś jak Kaśkę do Grabiny
wywoziłaś to ze mną gadać nie chciałaś.
- Przepraszam. Ja wtedy… Wściekły byłem i pijany
jeszcze. Chciałaś dobrze. Dzisiaj to już wiem.
- Lepiej późno niż wcale – burknęła pod nosem, jednak
na jej twarzy zaczął się malować nieznaczny uśmiech.
Mimo tego, iż spuściła głowę, nie umknęło to uwadze
Chodakowskiego.
Chyba
się udało…
- No już, nie bocz się na mnie – delikatnie podniósł
jej podbródek.
Teraz uśmiech widniał na obu twarzach.
- W ramach zadośćuczynienia może obiad jakiś. Robisz
coś w weekend?
- Nie mam planów – wzruszyła ramionami.
- To pogadam jeszcze z Kaśką i dam znać.
Skinęła głową.
- Dobra, idziemy? – podniósł łokieć i wzrokiem wskazał
go Bufford.
- Idziemy – Janka posłusznie złapała go pod rękę.
„Nagle cały ten świat
rozpromienia się w krąg.
Znika smutek i strach,
kiedy trzymasz mą dłoń.”
rozpromienia się w krąg.
Znika smutek i strach,
kiedy trzymasz mą dłoń.”
- Kasiu, już jestem! –
krzyknął od razu, gdy wszedł do mieszkania.
Rozejrzał się po salonie i
kuchni, jednak nigdzie nie zauważył swojej kobiety. Nerwowo podrapał się po
czole. Może usypiała Małego, a on się tak drze od progu…
Od miesiąca poza nimi w
domu była jeszcze mała istotka. Chodakowski mimo upływającego czasu jeszcze
czasami się zapominał. Cóż, taki już chyba jego urok. Wiecznie roztargniony…
Odłożył gdzieś na bok plik
dokumentów, który do tej pory dzierżył w dłoni, po czym zdjął kurtkę. Najciszej
jak tylko potrafił, poszedł do pokoju dziecięcego. Lecz, jak się okazało, nie
było tam ani Szymka, ani Kasi. Kolejne kroki skierował ku sypialni. Stanął w
drzwiach pomieszczenia. Jego twarz zaczęła się rozpromieniać... Szymek leżał na
łóżku, a tuż obok, bokiem, zwrócona do niego leżała Kasia. Oczy Chodakowskiego
błyszczały ze szczęścia.
Przecież każdy twardziel
na taki widok by się wzruszył. A on nie był wyjątkiem. Zdecydowanie. Gdy
widział tę dwójkę razem, kiedy Mularczyk trzymała ich syna na rękach, kiedy go
karmiła, kiedy, tak jak dzisiaj, leżeli obok siebie… Nie posiadał się z
radości. Szczęście wypełniało go w całości. Każda, nawet najmniejsza część jego
ciała była nim przepełniona. W takiej chwili czuł, że mógłby się tym swoim
szczęściem podzielić z całym światem. A jemu i tak by jeszcze zostało go
wystarczająco dużo. Chyba jeszcze nigdy wcześniej nie był w takim stanie.
Błogość. Może to jest ten czas. Ich czas. W końcu los się do nich uśmiechnął…
Stracił poczucie czasu. Zresztą
przecież szczęśliwi czasu nie liczą. Ale chyba wpatrywał się w nich zbyt
intensywnie, bo niespodziewanie Szymek otworzył oczy i zaczął cicho marudzić. Marcin
podszedł do syna i wziął go na ręce. Nie chciał budzić Kasi, więc udał się z
dzieckiem do kuchni.
- Coś ci się śniło złego,
tak? – mówił subtelnie Chodakowski, cały czas kołysząc dziecko. - No już, Smyku.
Cichutko.
Szymon powoli zaczął się
uspokajać, a jego oczy robiły się coraz mniejsze.
- Chyba idziemy spać dalej
– lekko pocałował syna w główkę i zaniósł go do jego łóżeczka.
„Kiedy jesteś o krok,
zatrzymuje się czas.
I unosi cię mój
pocałunek do gwiazd.”
zatrzymuje się czas.
I unosi cię mój
pocałunek do gwiazd.”
Obudziła się. Otworzyła
ciężkie powieki i rozciągnęła się na łóżku. Uśmiechnęła się do siebie. Od dawna
nie spała tak dobrze. Jednak uśmiech jak szybko się pojawił tak szybko zniknął.
Zastąpiło go zdezorientowanie. I jedna myśl, krążąca po jej głowie.
Szymek.
Pospiesznie wstała i poszła
do salonu.
Marcin siedział na kanapie
i przeglądał jakieś papiery. Zauważył jej sylwetkę kątem oka i podniósł głowę
znad dokumentów.
- Już wstałaś królewno? –
spytał, patrząc na nią z czułością.
- Taa – ziewnęła. – Tak.
Gdzie Szymek?
W tej chwili, jakby na
zawołanie, po mieszkaniu zaczął się roznosić płacz dziecka.
- Chyba nie muszę
odpowiadać – uśmiechnął się do niej.
- Pójdę do niego, pewnie
jest głodny.
10 minut później.
Wyszła z pokoju
dziecięcego i przymknęła do niego drzwi.
- Zasnął – spojrzała na
Chodakowskiego.
Siedział oparty wygodnie
na kanapie. Głowę miał odchyloną do tyłu.
- Śpisz? – spytała cicho,
siadając obok niego.
- Nie. Zmęczony jestem.
Cześć kochanie – podniósł się i pocałował ją w policzek.
- To może pójdziemy do
sypialni? – spytała zalotnie z błyskiem w oku.
Od razu się wyprostował i
spojrzał uważniej na ukochaną. Szeroko się do niego uśmiechała. Wręcz
promieniała. Wstał i szybkim ruchem wziął ją na ręce. Teraz patrzyli sobie
prosto w oczy. Kasia poprawiła kosmyk włosów, opadający na czoło ukochanego.
Nie wytrzymał. Wpił się w jej usta. Całował bardzo zachłannie. Jakby to miał
być ich ostatni raz. W drodze do sypialni powoli pozbywali się swoich ubrań.
Opadli na łóżko, nie odrywając od siebie tak spragnionych pocałunków ust. Damska
i męska bielizna leżała już gdzieś na podłodze. Podniósł głowę i spojrzał na
leżącą pod nim Mularczyk. Mimo tego, iż ciężko oddychała, cały czas się
uśmiechała. Duże, piwne oczy patrzyły na niego z miłością i pożądaniem. Chciała
tego tak bardzo jak on. Nie mógł już dłużej wytrzymać.
Przecież tak długo na to
czekał. Nie byli TAK ze sobą już od dłuższego czasu.
Na początku amnezja,
później poród i kolejny etap ciąży – połóg. Ale dzisiaj…
Wiedział, że chce ją tu i
teraz. Jeden ruch i już byli jednością. Jedno ciało. I ta niesamowita
przyjemność. Złapała go za jego nagie pośladki i przyciągnęła do siebie
bardziej. Delikatnie przejechał palcem po jej rozpalonym policzku.
- Marcin, proszę –
niecierpliwiła się podniecona.
Pchnął ją z niesamowitą
subtelnością i czułością. A ona idealnie współgrała z nim w tym ruchu.
Uśmiechnął się, widząc zadowolenie na jej twarzy. Jego usta zaczęły muskać jej
wargi. Jeszcze jedno powolne pchnięcie. Jęknęła. Teraz poruszał się w niej
szybciej. Rytmiczne i długie ruchy. Wiła się pod nim z rozkoszy. Co chwilę
pojękiwali oboje. Przyspieszone bicie serc i ciężkie oddechy.
- Marcin! – krzyknęła w
ekstazie.
- Kocham, kocham cię
Kaśka!
Zdecydował się na jeszcze
mocniejsze i szybsze ruchy.
- Marcin, kocham cię! –
krzyknęła usatysfakcjonowana tym, co się właśnie z nią działo.
Wycieńczony, ale
zaspokojony opadł na łóżko. Gdy oddechy już się trochę uspokoiły, nachylił się
nad Kasią i złożył na jej ustach czuły
pocałunek.
- Tęskniłem.
- Ja też.
Objął ją ramieniem i mocno
przytulił do siebie. Po chwili tak zasnęli. Z nieschodzącymi z ich twarzy
uśmiechami.
Spełnieni.
Super opowiadanie.
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie.
OdpowiedzUsuńNo zapowiada się nie winnie i sielankowo :D Pewnie za 2 części się to niestety zmieni i pewnie całe zamieszanie będzie siała Janka :o Chodź niedługo wezmą ślub tak? Przynajmniej mieli to w planach. No jestem bardzo ciekawa sam tytuł opowiadania jest tajemniczy " Wiatr zmian" mam nadzieję, że sytuacja na koniec nie obroci się o 180 stopni.. Czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń :D/ M
OdpowiedzUsuńSialanka potrwa dłużej niż 2 części. :P
UsuńJanka przed porodem zbliżyła się do Kaśki, pomagała jej. Nawet, na prośbę Mularczyk, próbowała zająć się Marcinem. Po tym wszystkim nie mogę z niej zrobić potwora. Może zostanie przyjacielem domu i ulubioną ciocią Szymka? "Jeśli nie można czegoś zmienić, to trzeba to zaakceptować", może nawet polubić? Poza tym ludzie czasami się zmieniają. ;)
Co do planów ślubnych... W najbliższych częściach zacznie się wszystko wyjaśniać. :P
Na rozwój wydarzeń to jednak trzeba będzie kilka części poczekać. Na razie postanowiłam uraczyć Was szczęściem naszej pary.
Ale do czasu... :P
Pozdrawiam, Kasiek :)!
Super opowiadanie <3 Nie mogę się doczekać next :D POWODZENIA!!!
OdpowiedzUsuńBoskie :) czekam na next :)
OdpowiedzUsuńI co tu więcej mówić !? ... Jak zwykle BOOOOOOOMBA ! :* czekam na next . jestem z tobą od początku i wiedz że będę do końca ! ❤ Pozdrawiam/NATI
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo dziękuję za przemiłe zapewnienie. I za to, że jesteś (jak najbardziej zauważona ;-) ) :-*!
UsuńPozdrawiam, Kasiek :)!
To ja dziękuje ! ❤��❤ i również pozdrawiam ! :) /NATI
UsuńKolejny sukces !!! :D pozdrawiam i czekam na kolejne części :*
OdpowiedzUsuńMasz świetne pomysły na każdą część ! Wszystko jest OK ! pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńPiękne piękne piękne ! Trzymam kciuki :) a ty do roboty :D haha POWODZENIA
OdpowiedzUsuńTo do roboty to znaczy do pisania... No z tym ostatnio ciężko. Może nie z pisaniem, bardziej z czasem na pisanie. Ale jakoś w najbliższych dniach coś powinno się pojawić. Za powodzenia nie-dziękuję ;)!
UsuńPozdrawiam, Kasiek :)!
Piękne opowiadanie,uwielbiam to czytać <3
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na mojego bloga,również o KaMi <3
http://kamiloveopowiadania.blogspot.com
Kiedy next ? :*
OdpowiedzUsuńMożliwe, że nawet dzisiaj. Ale nie jestem w 100% pewna...
UsuńPozdrawiam :)!
Dzięki za odp. :) pozdrawiam
UsuńNiestety, dzisiaj już mi się nie uda dodać kolejnej części.
UsuńAle jeżeli wszystko pójdzie dobrze i po mojej myśli to zapraszam jutro.
Tymczasem życzę dobrej nocy :)!