.


sobota, 1 sierpnia 2015

Wind of change - część 1.

Kilka słów wyjaśnienia... Wind of change to staro-nowa historia. Czemu? Bo jest to kontynuacja historii poprzedniej, ale są to nowe perypetie naszej pary.
W związku z tym, że jest to ciąg dalszy to nie ma Epilogu do Lost memories, ani Prologu do Wind of change. ;)
Chyba rozjaśniłam w miarę "sytuację". 

PS Pomysł na grafikę, która będzie się znajdować przy każdej kolejnej części, pochodzi od Brumy z www.no-one-but-you.blog.pl

To by było na tyle. Zapraszam do czytania :)!
Pozdrawiam, Kasiek :-*!


***


UWAGA! Część zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych.
Jeżeli nie masz ukończonych 18 lat to nie powinieneś jej czytać.





„Sen na jawie się śni, 
bo nareszcie nam los
coś od serca chce dać.”


Od powrotu Kasi i Szymka ze szpitala minął już miesiąc.

Niemowlę w domu. Zmienia się wszystko. Diametralnie. Dziecko, ta mała i niewinna istota zmienia swoich rodziców. Czyni ich bardziej dorosłymi, odpowiedzialnymi i poważnymi. Muszą myśleć już nie tylko o sobie. Teraz najważniejszy jest ten bezbronny maluszek.  

I takie zmiany zaszły właśnie ostatnio w życiu Kasi i Marcina.

Mularczyk chuchała i dmuchała na swojego małego synka. Gdy tylko zapłakał, biegła do jego pokoju i czujnym okiem matki sprawdzała, co może być powodem jego marudzenia.
A Chodakowski… Kilka dni po powrocie ukochanej i synka ze szpitala, brunetce w końcu udało się go „wypchnąć” do pracy. Poszedł, choć bardzo niechętnie. Po prostu wolał w tym czasie pobyć z nimi. Czy to takie dziwne? Jego kobieta właśnie odzyskała pamięć. Urodziło mu się dziecko. Chciał się nimi nacieszyć. Ale Kaśka przedstawiła mu swoje argumenty, które okazały się nie do przebicia. Wrócił do pracy. Co nie znaczy, że przez ponad 8 godzin dziennie dał im od siebie odpocząć. Co to, to nie. Dzwonił do nich w każdej wolnej chwili.

I tak było i tego dnia…
Spacerowała po parku, pchając przed sobą wózek, w którym leżał chłopiec. Szczelnie opatulony. Z nad koca wystawała mu tylko główka, okryta puchatą czapką. Nie spał. Leżał z otwartymi oczami i wpatrywał się w swoją rodzicielkę.
Nagle rozdzwonił się telefon.
- Ciekawe kto nas szuka – wyciągnęła dzwoniące urządzenie z kieszeni swojego płaszcza i spojrzała na wyświetlacz. – Tatuś się za nami stęsknił... Słucham? – ostatnie słowo powiedziała już do telefonu.
- Cześć Królewno! Jak się skarby moje mają? – usłyszała w słuchawce.
- Bardzo dobrze. Właśnie sobie spacerujemy po parku – szeroko uśmiechnęła się do chłopca w wózku.
- A jak kolka młodego?
- Przeszła. Ale na wszelki wypadek zrobiłam małemu jeszcze rano herbatkę ziołową.
- To dobrze. Może nie będzie drugiej nieprzespanej nocy z rzędu… - na samo wspomnienie minionej nocy głośno westchnął.
- Kochanie, wymiękasz? – zaśmiała się.
- Kochanie… - PUK, PUK! – Kasiu, poczekaj chwilę. Proszę! Dzwonili z budowy… Jasne, już. Kasiu, jesteś tam?
- Tak – przeciągnęła.
- Muszę kończyć. Uważajcie na siebie – powiedział z troską.
- Chyba damy sobie radę. Nie Szymek? – poprawiła czapkę, która za bardzo zsunęła mu się na oczy.
- Kasiu, kocham was.
- My ciebie też. Pa! – przedłużyła.
- Pa!


I na twarzy znów uśmiech
namaluj i szczęście podaruj."


Zaparkował samochód tuż przed blokiem. Wszystkie papiery leżące w kompletnym nieładzie na siedzeniu pasażera zebrał i włożył do teczki, po czym wyszedł z Jeep’a. Idąc w stronę budynku, zauważył znajomą sylwetkę, oddaloną o kilkanaście metrów od niego, ale zmierzającą w tym samym kierunku co on. Zatrzymał się przed blokiem i postanowił na nią poczekać.

Chyba powinni w końcu porozmawiać…

- Moja ulubiona sąsiadeczka – zaczął nieco spięty, gdy kobieta stanęła naprzeciwko niego.
- Cześć – odpowiedziała beznamiętnie, nawet na niego nie patrząc.

Oho, myślałem, że łatwiej pójdzie…

- Janka…
- Jak Kasia i Szymek? – weszła mu w słowo.
- Kasia dochodzi już do siebie, a Szymek trochę daje w kość. Właśnie jesteśmy po pierwszej kolce i nieprzespanej nocy – lekko się uśmiechnął.
Nie odwzajemniła jego uśmiechu. Baa, ona nawet na niego nie spojrzała. Cały czas stała ze spuszczoną głową.

Spróbuję jeszcze raz…

- Janka…
- Cieszę się, że u was wszystko gra. Ale ja już muszę lecieć. Cześć Marcin - odwróciła się na pięcie.

O nie. Nie odpuści tak łatwo.

Złapał ją za nadgarstek i obrócił w swoją stronę. W końcu jej oczy spotkały się z jego wzrokiem.
- Pogadajmy.
- Nie mamy o czym – odwróciła się do niego plecami. - Nie, poczekaj. Jak to było? – po chwili znowu stała przodem do niego. – Teraz ci się na rozmowy zebrało?
Wręcz kipiała ze złości. W sumie to trudno jej się dziwić. Nie widzieli się przez ostatni miesiąc. A ich ostatnie spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych…


- Czego wy chcecie do cholery, co?! – patrzył to na nią, to na Olka.
- Porozmawiać – powiedziała Janka.
Popatrzył na nią tym swoim przenikliwie wściekłym wzrokiem.
- Teraz ci się na rozmowy zebrało? Tak? Teraz? Jakoś jak Kaśkę do Grabiny wywoziłaś to ze mną gadać nie chciałaś.


- Przepraszam. Ja wtedy… Wściekły byłem i pijany jeszcze. Chciałaś dobrze. Dzisiaj to już wiem.
- Lepiej późno niż wcale – burknęła pod nosem, jednak na jej twarzy zaczął się malować nieznaczny uśmiech.
Mimo tego, iż spuściła głowę, nie umknęło to uwadze Chodakowskiego.

Chyba się udało…

- No już, nie bocz się na mnie – delikatnie podniósł jej podbródek.
Teraz uśmiech widniał na obu twarzach.
- W ramach zadośćuczynienia może obiad jakiś. Robisz coś w weekend?
- Nie mam planów – wzruszyła ramionami.
- To pogadam jeszcze z Kaśką i dam znać.
Skinęła głową.
- Dobra, idziemy? – podniósł łokieć i wzrokiem wskazał go Bufford.
- Idziemy – Janka posłusznie złapała go pod rękę.


„Nagle cały ten świat
rozpromienia się w krąg.
Znika smutek i strach,
kiedy trzymasz mą dłoń.”


- Kasiu, już jestem! – krzyknął od razu, gdy wszedł do mieszkania.
Rozejrzał się po salonie i kuchni, jednak nigdzie nie zauważył swojej kobiety. Nerwowo podrapał się po czole. Może usypiała Małego, a on się tak drze od progu…

Od miesiąca poza nimi w domu była jeszcze mała istotka. Chodakowski mimo upływającego czasu jeszcze czasami się zapominał. Cóż, taki już chyba jego urok. Wiecznie roztargniony…

Odłożył gdzieś na bok plik dokumentów, który do tej pory dzierżył w dłoni, po czym zdjął kurtkę. Najciszej jak tylko potrafił, poszedł do pokoju dziecięcego. Lecz, jak się okazało, nie było tam ani Szymka, ani Kasi. Kolejne kroki skierował ku sypialni. Stanął w drzwiach pomieszczenia. Jego twarz zaczęła się rozpromieniać... Szymek leżał na łóżku, a tuż obok, bokiem, zwrócona do niego leżała Kasia. Oczy Chodakowskiego błyszczały ze szczęścia.

Przecież każdy twardziel na taki widok by się wzruszył. A on nie był wyjątkiem. Zdecydowanie. Gdy widział tę dwójkę razem, kiedy Mularczyk trzymała ich syna na rękach, kiedy go karmiła, kiedy, tak jak dzisiaj, leżeli obok siebie… Nie posiadał się z radości. Szczęście wypełniało go w całości. Każda, nawet najmniejsza część jego ciała była nim przepełniona. W takiej chwili czuł, że mógłby się tym swoim szczęściem podzielić z całym światem. A jemu i tak by jeszcze zostało go wystarczająco dużo. Chyba jeszcze nigdy wcześniej nie był w takim stanie. Błogość. Może to jest ten czas. Ich czas. W końcu los się do nich uśmiechnął…

Stracił poczucie czasu. Zresztą przecież szczęśliwi czasu nie liczą. Ale chyba wpatrywał się w nich zbyt intensywnie, bo niespodziewanie Szymek otworzył oczy i zaczął cicho marudzić. Marcin podszedł do syna i wziął go na ręce. Nie chciał budzić Kasi, więc udał się z dzieckiem do kuchni.
- Coś ci się śniło złego, tak? – mówił subtelnie Chodakowski, cały czas kołysząc dziecko. - No już, Smyku. Cichutko.
Szymon powoli zaczął się uspokajać, a jego oczy robiły się coraz mniejsze.
- Chyba idziemy spać dalej – lekko pocałował syna w główkę i zaniósł go do jego łóżeczka.


„Kiedy jesteś o krok,
zatrzymuje się czas.
I unosi cię mój
 

pocałunek do gwiazd.”


Obudziła się. Otworzyła ciężkie powieki i rozciągnęła się na łóżku. Uśmiechnęła się do siebie. Od dawna nie spała tak dobrze. Jednak uśmiech jak szybko się pojawił tak szybko zniknął. Zastąpiło go zdezorientowanie. I jedna myśl, krążąca po jej głowie.

Szymek.

Pospiesznie wstała i poszła do salonu.
Marcin siedział na kanapie i przeglądał jakieś papiery. Zauważył jej sylwetkę kątem oka i podniósł głowę znad dokumentów.
- Już wstałaś królewno? – spytał, patrząc na nią z czułością.
- Taa – ziewnęła. – Tak. Gdzie Szymek?
W tej chwili, jakby na zawołanie, po mieszkaniu zaczął się roznosić płacz dziecka.
- Chyba nie muszę odpowiadać – uśmiechnął się do niej.
- Pójdę do niego, pewnie jest głodny.

10 minut później.
Wyszła z pokoju dziecięcego i przymknęła do niego drzwi.
- Zasnął – spojrzała na Chodakowskiego.
Siedział oparty wygodnie na kanapie. Głowę miał odchyloną do tyłu.
- Śpisz? – spytała cicho, siadając obok niego.
- Nie. Zmęczony jestem. Cześć kochanie – podniósł się i pocałował ją w policzek.
- To może pójdziemy do sypialni? – spytała zalotnie z błyskiem w oku.
Od razu się wyprostował i spojrzał uważniej na ukochaną. Szeroko się do niego uśmiechała. Wręcz promieniała. Wstał i szybkim ruchem wziął ją na ręce. Teraz patrzyli sobie prosto w oczy. Kasia poprawiła kosmyk włosów, opadający na czoło ukochanego. Nie wytrzymał. Wpił się w jej usta. Całował bardzo zachłannie. Jakby to miał być ich ostatni raz. W drodze do sypialni powoli pozbywali się swoich ubrań. Opadli na łóżko, nie odrywając od siebie tak spragnionych pocałunków ust. Damska i męska bielizna leżała już gdzieś na podłodze. Podniósł głowę i spojrzał na leżącą pod nim Mularczyk. Mimo tego, iż ciężko oddychała, cały czas się uśmiechała. Duże, piwne oczy patrzyły na niego z miłością i pożądaniem. Chciała tego tak bardzo jak on. Nie mógł już dłużej wytrzymać.

Przecież tak długo na to czekał. Nie byli TAK ze sobą już od dłuższego czasu.
Na początku amnezja, później poród i kolejny etap ciąży – połóg. Ale dzisiaj…

Wiedział, że chce ją tu i teraz. Jeden ruch i już byli jednością. Jedno ciało. I ta niesamowita przyjemność. Złapała go za jego nagie pośladki i przyciągnęła do siebie bardziej. Delikatnie przejechał palcem po jej rozpalonym policzku.
- Marcin, proszę – niecierpliwiła się podniecona.
Pchnął ją z niesamowitą subtelnością i czułością. A ona idealnie współgrała z nim w tym ruchu. Uśmiechnął się, widząc zadowolenie na jej twarzy. Jego usta zaczęły muskać jej wargi. Jeszcze jedno powolne pchnięcie. Jęknęła. Teraz poruszał się w niej szybciej. Rytmiczne i długie ruchy. Wiła się pod nim z rozkoszy. Co chwilę pojękiwali oboje. Przyspieszone bicie serc i ciężkie oddechy.
- Marcin! – krzyknęła w ekstazie.
- Kocham, kocham cię Kaśka!
Zdecydował się na jeszcze mocniejsze i szybsze ruchy.
- Marcin, kocham cię! – krzyknęła usatysfakcjonowana tym, co się właśnie z nią działo.
Wycieńczony, ale zaspokojony opadł na łóżko. Gdy oddechy już się trochę uspokoiły, nachylił się nad Kasią i  złożył na jej ustach czuły pocałunek.
- Tęskniłem.
- Ja też.
Objął ją ramieniem i mocno przytulił do siebie. Po chwili tak zasnęli. Z nieschodzącymi z ich twarzy uśmiechami.
Spełnieni.


18 komentarzy:

  1. Super opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. No zapowiada się nie winnie i sielankowo :D Pewnie za 2 części się to niestety zmieni i pewnie całe zamieszanie będzie siała Janka :o Chodź niedługo wezmą ślub tak? Przynajmniej mieli to w planach. No jestem bardzo ciekawa sam tytuł opowiadania jest tajemniczy " Wiatr zmian" mam nadzieję, że sytuacja na koniec nie obroci się o 180 stopni.. Czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń :D/ M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sialanka potrwa dłużej niż 2 części. :P
      Janka przed porodem zbliżyła się do Kaśki, pomagała jej. Nawet, na prośbę Mularczyk, próbowała zająć się Marcinem. Po tym wszystkim nie mogę z niej zrobić potwora. Może zostanie przyjacielem domu i ulubioną ciocią Szymka? "Jeśli nie można czegoś zmienić, to trzeba to zaakceptować", może nawet polubić? Poza tym ludzie czasami się zmieniają. ;)
      Co do planów ślubnych... W najbliższych częściach zacznie się wszystko wyjaśniać. :P
      Na rozwój wydarzeń to jednak trzeba będzie kilka części poczekać. Na razie postanowiłam uraczyć Was szczęściem naszej pary.
      Ale do czasu... :P
      Pozdrawiam, Kasiek :)!

      Usuń
  4. Super opowiadanie <3 Nie mogę się doczekać next :D POWODZENIA!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie :) czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. I co tu więcej mówić !? ... Jak zwykle BOOOOOOOMBA ! :* czekam na next . jestem z tobą od początku i wiedz że będę do końca ! ❤ Pozdrawiam/NATI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, ale to bardzo dziękuję za przemiłe zapewnienie. I za to, że jesteś (jak najbardziej zauważona ;-) ) :-*!
      Pozdrawiam, Kasiek :)!

      Usuń
    2. To ja dziękuje ! ❤��❤ i również pozdrawiam ! :) /NATI

      Usuń
  7. Kolejny sukces !!! :D pozdrawiam i czekam na kolejne części :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz świetne pomysły na każdą część ! Wszystko jest OK ! pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne piękne piękne ! Trzymam kciuki :) a ty do roboty :D haha POWODZENIA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To do roboty to znaczy do pisania... No z tym ostatnio ciężko. Może nie z pisaniem, bardziej z czasem na pisanie. Ale jakoś w najbliższych dniach coś powinno się pojawić. Za powodzenia nie-dziękuję ;)!
      Pozdrawiam, Kasiek :)!

      Usuń
  10. Piękne opowiadanie,uwielbiam to czytać <3
    Przy okazji zapraszam na mojego bloga,również o KaMi <3
    http://kamiloveopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy next ? :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że nawet dzisiaj. Ale nie jestem w 100% pewna...
      Pozdrawiam :)!

      Usuń
    2. Dzięki za odp. :) pozdrawiam

      Usuń
    3. Niestety, dzisiaj już mi się nie uda dodać kolejnej części.
      Ale jeżeli wszystko pójdzie dobrze i po mojej myśli to zapraszam jutro.
      Tymczasem życzę dobrej nocy :)!

      Usuń