.


sobota, 16 stycznia 2016

Wind of change - część 21.

Trochę to trwało. Wiem. Ale poza blogiem mam również dużo innych, życiowych zobowiązań. Mam nadzieję, że jesteście w stanie to zrozumieć. :) Niedługo już koniec sesji, więc będę miała trochę wolnego czasu i jeżeli tylko wena mi na to pozwoli to trochę się tutaj "rozkręcę". :P

Tymczasem dziękuję ślicznie za każde miłe słowo, za każdy komentarz, za życzenia po-noworoczne :)!

Zostawiam Was z nową częścią. Do następnej!

Pozdrawiam, Kasiek :-*!


***








„Wiem, że odnajdziesz mnie,
za horyzontem czeka cel.”



Drobna brunetka wyglądała przez okna samochodu, przy czym nerwowo bawiła się paskiem swojej granatowej torebki. Jechała taksówką już od dobrych 15 minut, które dłużyły jej się niemiłosiernie.
- Panie kierowco, długo jeszcze? – przerwała ciszę, która do tej pory panowała w samochodzie.
- Chwila. To już niedaleko.
Auto w końcu zaparkowało przed wejściem do szpitala. Kobieta pospiesznie wyciągnęła z torebki banknot 50-złotowy i podała go kierowcy. Następnie grzecznie podziękowała i wyszła z taksówki. Obok niej od razu pojawił się Aleksander.
- Jesteś nareszcie – powiedział, zamykając za nią drzwi samochodu.
- Przepraszam, że to tyle trwało – stanęła przed wejściem do budynku i wzięła głęboki oddech.
- Co z Szymkiem? Marcin wrócił? – spytał Olek, gdy już weszli do szpitala.
- Nie, nie wrócił... – rozejrzała się po salach, po czym przełknęła głośno ślinę. - Olek, nieważne. Powiedz lepiej, co z Magdą.



„Ciszą mów, szeptaj mi
słowo, które doda sił.”



- Olek… - wydusiła kobieta, wybudzając się ze snu. – Olek… - zaczęła się wiercić na łóżku.
- Madzia, spokojnie.
Do uszu Marszałkówny dobiegł kobiecy głos. Następnie poczuła czyjąś dłoń na swojej. Spojrzała w bok. Na krzesełku obok szpitalnego łóżka siedziała lekko uśmiechnięta w jej stronę Kasia.
- Jak się czujesz, Kochana? – spytała z troską.
- Lepiej – odpowiedziała przyszła pani Chodakowska, po czym rozejrzała się po sali. – Gdzie jest Olek?
- Niedługo wróci. Pojechał do waszego mieszkania po kilka twoich rzeczy – brunetka obdarzyła Magdę ciepłym uśmiechem. – Ale mi szwagra przestraszyłaś…
- Wiem. I strasznie mi głupio, że narobiłam wam tyle kłopotu.
- Madzia, przestań – mocniej ścisnęła jej dłoń. – Teraz jest najważniejsze, żeby lekarze ci pomogli i żebyś jak najszybciej z tego wyszła.
- A jeżeli…
- Przestań! – nie dała jej dokończyć. – Nie mów tak i nawet tak nie myśl – pokręciła głową. – Zabraniam ci – na twarzy Chodakowskiej malował się znów lekki uśmiech.
- Dziękuję – powiedziała Magda ze szczerą wdzięcznością w głosie, uśmiechając się przy tym do swojej przyszłej szwagierki.



„W swojej głowie mam tylko jedno:
chcę cię zobaczyć,
zobaczę Cię na pewno.”



Stanął przed drzwiami do swojego mieszkania. Do ICH mieszkania. Tylko one dzieliły go teraz od… No właśnie, od czego? Albo od kogo?


Od jego codzienności. Od kochanego syna. Od ukochanej żony, która… No właśnie, która nie stanęła dzisiaj po jego stronie. Nie rozumiał tego. Przecież od prawie miesiąca są już po ślubie. To chyba do czegoś zobowiązuje, prawda?
Wiedział. Baa… był pewien, że w jego zachowaniu była pewna racja. Ale po dłuższym zastanowieniu doszedł w końcu do wniosku, że ona też miała trochę racji w tym, co powiedziała.
Źle zrobił, że tak na nią naskoczył i wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami. Ale gdyby tego nie zrobił to mógłby powiedzieć jej jeszcze więcej przykrych słów, których później by tylko żałował.
Niby był już na innym etapie życia. Od dłuższego czasu był już przecież odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale również za swojego ukochanego synka, który był jego oczkiem w głowie. Ponadto, oświadczając się a potem żeniąc się z Kasią, wziął na siebie odpowiedzialność również za nią.
A jego cały czas nosiło.

Cały Marcin…


Spojrzał na mały bukiecik, który trzymał w dłoniach. Obrócił go w dłoni, lekko uśmiechając się pod nosem. Delikatnie zapukał do drzwi. Po krótkiej chwili otworzyły się, a w ich progu stanął ktoś, kogo się kompletnie nie spodziewał…
- Janka? – spytał szczerze zaskoczony. - Ja mieszkania pomyliłem?
Chodakowski, żeby się upewnić, spojrzał na drzwi. Numer się zgadza, to jego mieszkanie.
Nagle z głębi domu dało się usłyszeć dziecięcy płacz. Janka spojrzała na przymknięte drzwi, prowadzące do pokoju najmłodszego z Chodakowskich.
- Nie pomyliłeś, Marcin. Poczekaj chwilę, zaraz ci to wszystko wytłumaczę.
Po tych słowach zniknęła w pokoju Szymka.
Zdezorientowany Chodakowski wszedł do mieszkania, po czym usiadł przy stole w kuchni.
Po kilku minutach czekania obok niego stanęła w końcu Janka, z jego małym synkiem na rękach.
- Gdzie jest Kaśka? – spytał od razu.
- Pojechała do szpitala.
- Co?! – spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Marcin, spokojnie. Przyszłam do Kasi i do Szymka, a wtedy rozdzwonił się telefon Kasi. To Olek dzwonił. Magda zemdlała i trafiła do szpitala.
- A Kasia? – podrapał się nerwowo po karku.
- A Kasia pojechała do nich do szpitala.
Nastała dłuższa chwila ciszy. Chodakowski wyraźnie trawił każdą informację, którą dosłownie przed chwilą przekazała mu Janka. Mężczyzna głośno przełknął ślinę.
- Janka, mam prośbę…



„Szukam tajnych dróg, by do Ciebie pójść.
Pogania mnie puls, nie daję rady już.”



Szatyn o atletycznej budowie ciała właśnie wszedł do szpitala. Rozejrzał się na boki, po czym ruszył w stronę rejestracji. Z uśmiechem na twarzy przywitała go tam urocza blondynka.
- W czym mogę panu pomóc? – spytała.
- Gdzie leży Magdalena Marszałek?
Kobieta przyjrzała mu się uważniej.
- Taka ładna, długowłosa brunetka. Przywieziona kilka godzin temu. Po omdleniu.
- Jest pan kimś z rodziny?
- W zasadzie to jeszcze nie, ale…
W tej chwili stanął obok niego wysoki, szczupły mężczyzna, który objął go przyjacielsko ramieniem. Chodakowski zwrócił się w jego stronę.
- Braciszek. Siema Stary – przywitał się z Olkiem.
- Co ty tu robisz?
- Dowiedziałem się od Janki, że Magda… - spojrzał w stronę rejestratorki. – Dziękuję pani bardzo – obdarzył ją wymuszonym uśmiechem i pociągnął brata gdzieś na bok. – Co z nią?
- Od kilku dni źle się czuła. Dzisiaj kazałem jej iść do lekarza. Ale w drodze na wizytę zemdlała… To moja wina. Zbagatelizowałem to.
Nie wytrzymał. Łzy, które do tej pory tylko cisnęły mu się do oczu, w końcu znalazły ujście, w postaci mokrych śladów na jego policzkach. Na widok płaczącego brata, Marcin bez chwili zawahania wziął go w swoje objęcia.

Mocny, dający mnóstwo siły, wiary i nadziei, braterski uścisk.

Nie wiedział, czy Olek teraz właśnie tego potrzebuje. Ale również nie wiedział, jak inaczej ma go wesprzeć w tej trudnej sytuacji. I czy w ogóle jakoś może…

Przypomniał sobie, kiedy to Kasia leżała w szpitalnym łóżku, zaraz po wypadku w Grabinie.
I kiedy się obudziła. I kiedy go nie pamiętała. I kiedy się okazało, że ma amnezję i nie pamiętała dosłownie nic z ich wspólnego życia. Wszystko wróciło.
Te paskudne uczucie…

- Braciszku, Magda to twarda babka. Na pewno z tego wyjdzie – powiedział pewnym tonem głosu.



„Błądzimy we mgle, nie możemy przejść
zawiłych labiryntów w korytarzach serc.”



- Ogarnij się trochę, bo mi bratową wystraszysz – powiedział w stronę Olka lekko uśmiechnięty Marcin.
Aleksander przetarł oczy i mokre policzki. „Ubrał” uśmiech na twarz, po czym wszedł do jednej z sal. Zaraz za nim w pomieszczeniu znalazł się również starszy z braci Chodakowskich.
- No jesteś wreszcie – przywitała swojego narzeczonego kobieta, leżąca w łóżku.
- Cześć Kochanie – usiadł na krzesełku obok niej, następnie wziął jej dłoń w swoje ręce i złożył na niej delikatny pocałunek. – Przepraszam, że to tyle trwało. Ale znalazłem po drodze tego delikwenta – popatrzył w stronę brata.
- Bardzo zabawne, Braciszku – powiedział Marcin.
- Dobra, Kochani, to w takim razie ja już jestem tutaj niepotrzebna – powiedziała lekko zakłopotana Kasia. – Będę się zbierać – założyła na ramię swoją torebkę. – Trzymaj się, Kochana. Jutro cię jeszcze odwiedzę – pożegnała się z przyszłą bratową. – Cześć Olek.
- Kasiu, dziękuję za wszystko – Aleksander mocno uścisnął żonę swojego brata.
- Nie ma za co – obdarzyła go ciepłym uśmiechem. – Trzymajcie się.
Odwróciła się na pięcie i ze spuszczoną głową opuściła salę. Marcin wpatrywał się w ukochaną, jednak ta nawet na niego nie spojrzała.
- Przepraszam was na chwilę – rzucił w stronę Magdy i Olka, po czym ruszył za żoną. – Kaśka! Kaśka poczekaj! – krzyczał, biegnąc za nią.
- Na co? – zatrzymała się w końcu i odwróciła w jego stronę.
- Kochanie – chciał położyć rękę na jej policzku, jednak kobieta zrobiła unik, który mu to uniemożliwił.
Spojrzał w jej duże, piwne oczy. Wypełnione były złością.
Po chwili trwania w kompletnym bezruchu, Kasia w końcu prychnęła i już chciała odejść, kiedy poczuła mocny uścisk na swojej dłoni.
- Zostaw, Marcin – wysyczała przez zęby.
- Przepraszam, okej? Przepraszam.
- Puść – popatrzyła na jego dłoń, która nadal ściskała jej rękę.
Zrobił to, co mu kazała.
No prośbą to tego nie można było nazwać…
- Porozmawiamy w domu – powiedziała.
Po tych słowach wyszła z budynku, tym samym zostawiając Marcina samego w szpitalnym korytarzu.



„Zaplatam długą nić, byś mógł do mnie iść.
Poza sobą już nie mamy nic!”



Późny wieczór. Jedno z mieszkań przy ulicy Sarmackiej. Chodakowska leżała już w łóżku i czytała jakąś książkę. Właśnie przewracała kartkę na kolejną stronę, gdy usłyszała, że ktoś próbuje dostać się do mieszkania. W zamku przekręcił się klucz, a potem drzwi się otworzyły. Nie zwróciła na to większej uwagi i po prostu wróciła do lektury. Chwilę później do sypialni wszedł Marcin. Oparł się o framugę drzwi, założył skrzyżowane ręce na klatce piersiowej i wpatrywał się w kobietę swojego życia.
- Czemu mi się tak przyglądasz? – spytała w końcu Kasia, odrywając się od książki.
Wszedł na łóżko i już po chwili jego twarz wisiała tuż nad jej. Patrzył prosto w jej oczy.
- Kocham cię najbardziej na świecie – powiedział, po czym zaczął czule muskać jej nagie ramię.
Jego pocałunki „szły” w górę, by w końcu zatopić się w jej jędrnych ustach. Jednak gdy już miał zacząć je czule pieścić, z pokoju obok doszedł do nich płacz dziecka. Spojrzał w oczy żony.
- Młody to ma wyczucie – głośno westchnął, następnie złożył przelotny pocałunek na jej rozchylonych wargach. – Pójdę do niego – powiedział, wstając z łóżka.
- Marcin…
Odwrócił się w jej stronę.
- Też cię kocham – powiedziała.
Uśmiech od razu pojawił się na jego twarzy. Niewiele myśląc ponownie wszedł na łóżko i czule musnął usta żony.
- Idzie ojciec już! – krzyknął, schodząc z materaca. – Zaraz jestem – puścił oczko do Kasi, po czym zniknął za drzwiami sypialni.



20 komentarzy:

  1. Fajna część !!! "Kocham cię najbardziej ba świecie" aż łza w oku się zakręci ... ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. <3 ! Co by tu pisać ... Ty znasz moje zdanie na temat twojego bloga :D pozdrawiam /Nati

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś tam rzeczywiście znam... ;)
      Pozdrawiam, Kasiek :)!

      Usuń
  3. Kolejne cudo ! *o* gratuluje tak wspaniałych pomysłów i chęci pisania dla nas ;) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ty masz super pomysły aż zazdroszczę ... Twój blog o Kami jest najlepszy ! Seriooo :D mogłabyś napisać nam ile masz wyświetleń ;)dziękuję pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tyle miłych słów w tak krótkim komentarzu :)!

      Jasne, to nie jest jakąś tajemnicą:
      Liczba wyświetleń dzisiaj 78
      Liczba wyświetleń wczoraj 334
      Liczba wyświetleń w ostatnim miesiącu 8 392
      Łączna liczba wyświetleń 58 130
      Opublikowane komentarze 432
      Tak się prezentuje moja statystyka. ;)

      Pozdrawiam, Kasiek :)!

      Usuń
  5. "Kocham Cię najbardziej na świecie"... Te słowa wystarczą ... Aż się wzruszyłam :) oby więcej takich scen: D

    OdpowiedzUsuń
  6. Brak mi słów... Tego się nie da opisać <3 cudoooo ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Brak mi słów... Tego się nie da opisać <3 cudoooo ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluje takich super FANÓW bloga /NATI :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fanów to za dużo powiedziane, może trafniej będzie "stałych czytelników". ;) Jest czego gratulować i zazdrościć, wiem :D! Mam najwspanialszych czytelników w całym internecie XDD! I jestem z tego bardzo dumna i niesamowicie się z tego cieszę. :)

      Usuń
  9. Najlepszy blog Kami TAK potwierdzam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za takie ogromne! wyróżnienie. Ale ja znam swoje możliwości "pisarskie", dlatego muszę stwierdzić, że to jednak są zbyt wielkie słowa. Mimo to bardzo serdecznie dziękuję :)!
      Pozdrawiam, Kasiek :)!

      Usuń
  10. Kiedy coś nowego ? ;) ps. Super część (jak zawsze ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się w najbliższym czasie dodać kolejną część. Jednak nie jestem w stanie określić, kiedy konkretnie.
      Pozdrawiam, Kasiek :)!

      Usuń
  11. Czekany na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. 54 year-old Accounting Assistant I Leland Cater, hailing from MacGregor enjoys watching movies like "Out of Towners, The" and Running. Took a trip to Brussels and drives a Envoy XUV. znajdz wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń
  13. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń