.


niedziela, 28 lutego 2016

Wind of change - część 27.







„Tacy sami,
a ściana między nami.
Tacy sami…”



Ogrodzony plac budowy, a na nim „wznoszący się” budynek. Na jednym z pięter stało prowizoryczne biurko; nogi zrobione z cegieł stojących jedna na drugiej, a blat zastępowała długa i szeroka deska. Na owym stoliku porozkładane były jakieś dokumenty. Po chwili do biurka podszedł wysoki mężczyzna o atletycznej budowie ciała. Nachylił się nad papierami i zaczął coś na nich rysować. Rzucił ołówek na biurko i nerwowo podrapał się po głowie. Mówił coś cicho pod nosem. Wyjął z kieszeni telefon i wybrał numer, następnie przyłożył sobie słuchawkę do ucha.

- Dzień dobry. Panie Krzysztofie, jestem na budowie na Kopernika i coś mi tutaj w planach nie gra.
- …
- Tak, dokładnie.
- …
- A no tak. Kompletnie wyleciało mi to z głowy – przeczesał sobie ręką włosy.

Chodakowski podniósł wzrok znad dokumentów i wtedy zauważył mężczyznę, który stał tuż przed nim. Na oko 50-letni, przystojny i modnie ubrany pan rozglądał się na boki, jakby był… zdenerwowany?

- Panie Krzysztofie, już wszystko wiem w takim razie – uśmiechnął się do niespodziewanego gościa. – A na Branickiego wszystko gra?
- …
- To super. W takim razie dłużej nie będę już przeszkadzał. W kontakcie.
- …
- Do widzenia.

Położył telefon na biurku i z uśmiechem podszedł do mężczyzny.

- No cześć Staruszku – przywitał się. – Z kontrolą? – głową wskazał teczkę, którą trzymał w swoich rękach Grzegorz.
- Nic z tych rzeczy. Miałem spotkanie tu niedaleko i pomyślałem, że wpadnę – rozejrzał się na boki.
- Czyli tak sobie po prostu wpadłeś? – Marcin wyraźnie nie dowierzał temu tłumaczeniu.
- Sprawę mam, Marcin – zatrzymał swój wzrok na synu.
- Było tak od razu – zaśmiał się młody prezes. – Co tam tatusiu się stało?

Marcin skrzyżował sobie ręce na klatce piersiowej i czekał na wyjaśnienia ze strony swojego ojca.



„Daleka jak sen,
wciąż nie dostrzegasz spraw i ludzi.
A gdzieś czeka ten,
 

który kiedyś wreszcie cię obudzi…”



Niska brunetka wyszła z sypialni. Jej wzrok od razu zatrzymał się na dwóch mężczyznach, którzy siedzieli na kanapie w salonie. Uśmiech zaczął się malować na jej twarzy. Oparła się o framugę drzwi. Jej mały synek siedział na kolanach swojego ojca i wpatrywał się w niego jak w obrazek. Starszy z nich również nie mógł spuścić oka ze swojego dziecka.
Kobieta odchrząknęła.
Oczy obojga mężczyzn od razu spoczęły na niej.

- Co robicie, Panowie? – spytała z uśmiechem.
- Tak sobie, siedzimy sobie z Młodym – cmoknął dziecko w czoło. – Tłumaczyłem Małemu, że zaraz przyjdzie do niego nowa ciocia.
- Nowa ciocia – powtórzyła kobieta i założyła sobie włosy za uszy.

Marcin spojrzał na żonę i już miał coś powiedzieć, jednak Szymon zaczął płakać.
Kasia od razu podeszła do swoich mężczyzn i wzięła od ukochanego dziecko.

- No co jest, Kochanie? – zaczęła kołysać małego synka w swoich ramionach. – Co się stało, Myszko? – przeczesała mu blond włoski, następnie mocniej przytuliła go do siebie. – Ojojoj, jaki jestem niezadowolony…

W tej chwili po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Kasia spojrzała na Marcina, a Marcin na Kasię.

- Otworzę – powiedział Chodakowski.

Kobieta niepewnie skinęła głową, nadal kołysząc niespokojne dziecko na swoich rękach. Mężczyzna ruszył w stronę drzwi.

-Marcin!

Mężczyzna zatrzymał się i odwrócił w stronę ukochanej, która już szła w jego stronę.

- Załóż koszulę – dotknęła podkoszulki na jego torsie i nerwowo się zaśmiała.

Uśmiechnął się do niej. Musnął jej usta, po czym ruszył w stronę sypialni.
Kasia stanęła przed drzwiami i wzięła głęboki oddech. Nacisnęła na klamkę i otworzyła.

- Dzień dobry. Ja w sprawie pracy – powiedziała ładna blondynka.
- Zapraszam – otworzyła szerzej drzwi i wskazała jej wnętrze mieszkania.

Kobieta minęła ją z niepewnym uśmiechem na twarzy i weszła do środka.

- Dzień dobry – powiedziała po chwili w stronę Marcina, który właśnie wyszedł z sypialni.
- Dzień dobry – odpowiedział Chodakowski z lekkim uśmiechem na twarzy.



„Tak dobrze Cię znam,
chyba nawet lepiej niż Ty siebie
.

Jestem taki sam,
wciąż widzę setki plam na niebie.”



Mężczyzna wyszedł z jednego z pokoi. Jeszcze ostatni raz rzucił okiem na dziecięce łóżeczko, a gdy już się upewnił, że Szymek śpi, cicho zamknął drzwi do pokoju. Spojrzał w stronę salonu. Kasia siedziała po turecku na pufie. Podszedł tam i usiadł obok niej.

- I co myślisz? – spytał.
- O nowej cioci naszego syna?
- O Emilii, tak.
- Ładna – stwierdziła.
- No niczego sobie – przyznał z cwaniackim uśmiechem.

Spojrzała prosto w jego oczy. Marcin się zaśmiał.

- Zawsze wolałem brunetki – powiedział przekonująco i czule musnął żonę w czoło.
- Zauważyłam – odpowiedziała z nutką ironii, mimo to na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Może do Emilii wróćmy – nerwowo podrapał się po karku. – Referencje ma naprawdę imponujące. Duże doświadczenie, z dzieciakami i nie tylko. No i jest wykwalifikowaną pielęgniarką. I miła też w sumie jest, tak mi się wydaję przynajmniej. Na dodatek z polecenia. Myślę, że byłaby świetną nianią dla Szymka.
- Tak myślisz? – popatrzyła mu prosto w oczy.
- Tak mi się wydaję – powiedział niepewnie. – Ale jeżeli ty nie jesteś przekonana to możemy szukać dalej – zapewnił.
- Nie. Znaczy… Może przemyślmy to jeszcze po prostu. Co nagle to po diable – niepewny uśmiech wkradł się na jej twarz.
- Jasne – obdarzył ją ciepłym uśmiechem.

Usiadł bliżej swojej żony i przytulił ją do siebie. Ta mocno wtuliła się w jego bezpieczne, męskie ramiona. 



„Sama dobrze wiesz, 
że co dzień tracisz coś, co już nie wraca
.
Samotność to pies
,

co kąsa tak bez uprzedzenia…”



Po mieszkaniu rozeszło się ciche, ale rytmiczne pukanie do drzwi. Kasia podniosła wzrok znad gazety, którą właśnie przeglądała. Po chwili ciszy ktoś ponownie zaczął się dobijać, nieco głośniej niż wcześniej. Chodakowska odłożyła kolorowe pismo na stół i udała się w stronę drzwi. Nacisnęła klamkę i otworzyła.

- Cześć Kasiu – powiedziała rudowłosa kobieta, z nerwowym uśmiechem na twarzy.
- Cześć Agnieszka. Wejdź – otworzyła szerzej drzwi tak, by ciężarna mogła wejść do środka.
- Dzięki – powiedziała, mijając brunetkę w przedpokoju. – Jest Marcin? – rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Wyszedł do sklepu, ale zaraz powinien wrócić.
- To może ja wyjdę mu naprzeciw.

Olszewska chciała ruszyć w stronę drzwi, jednak zatrzymała się w miejscu i złapała się za naprawdę okrągły już brzuch. Grymas bólu malował się na jej twarzy.

- Co się dzieje? – w jednej chwili Kasia znalazła się tuż przy niej.

Chodakowska wzięła kobietę pod rękę i doprowadziła ją do kanapy, na której pomogła jej usiąść.

- Słabo mi się zrobiło – powiedziała Agnieszka, biorąc kilka głębokich oddechów. – Ale już mi lepiej – zapewniła brunetkę z lekkim uśmiechem.
- Może zadzwonię po pogotowie? – spytała Kasia z lekkim przerażeniem w oczach.
- Nie ma takiej potrzeby. Już jest w porządku – pogładziła swój uwydatniony brzuszek.
- To ty sobie tutaj posiedź, a ja ci może melisę zaparzę – brunetka ruszyła w stronę kuchni.
- Dziękuję – powiedziała z wdzięcznością Olszewska.

Kilka minut później. *

- Może ci pomogę z tym wózkiem? – spytał Marcin swojej kobiety.
- Damy sobie z Szymkiem radę – zapewniła brunetka. – Chodź Szymuś – wyciągnęła ręce po dziecko, które trzymał w swoich objęciach mężczyzna. – Idziemy na spacer – powiedziała, kładąc synka do wózka.
- Na pewno dasz sobie radę? – dociekał Marcin.
- Tak, Kotek – delikatnie musnęła jego usta. – Cześć Agnieszka, trzymaj się – powiedziała w stronę rudowłosej, która siedziała wygodnie na kanapie.
- Cześć Kasiu. Dziękuję za wszystko.

Kobiety wymieniły się ciepłymi uśmiechami, po czym Chodakowska opuściła mieszkanie.
Marcin usiadł na schodach prowadzących na antresolę.

- No, Sąsiadko, jak sobie radzisz? Tylko szczerze, bez żadnych pierdół.
- Marnie – odpowiedziała kobieta po chwili ciszy. – Nie jest dobrze, a będzie jeszcze gorzej. Martwię się o przyszłość. Martwię się o to, czy sobie poradzę. I jeszcze o 100 tysięcy innych rzeczy się martwię. Martwię się… Chciałeś szczerości to masz. Proszę.

Chodakowski przesiadł się na pufę stojącą przy kanapie.

- Nie spałam całą noc. Snułam się po mieszkaniu. Wyobrażałam sobie chyba wszystkie możliwe życiowe katastrofy – kontynuowała Olszewska.
- Aga…
- Marcin, wczoraj wróciłam ze szpitala – popatrzyła mu prosto w oczy. – Leżałam prawie 2 tygodnie na patologii ciąży. Moja ciąża jest zagrożona. A jeżeli moje dziecko… Jeżeli – starła łzę spływającą jej po policzku. – Albo jeżeli ja, jeżeli mi się coś stanie w trakcie porodu albo… Co się stanie z moim dzieckiem? Ono nie będzie miało nikogo. Dlatego chciałam cię… Czy możesz mi obiecać, że jak mi się coś stanie, to powiesz o dziecku Tomkowi?

Olszewska ze łzami w oczach popatrzyła na Marcina.

- Chodź, chodź, chodź – Marcin przytulił do siebie przyjaciółkę. – Obiecuję – zapewnił.


* scena i dialogi po części zaczerpnięte z 1174 odcinka serialu M jak miłość



13 komentarzy:

  1. Nie no jesteś genialna <3! Z części na część coraz bardziej mnie zaskakujesz :*!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja cały czas czekam na ten link, gdzie mogę przeczytać Twoje opowiadania. ;)

      Usuń
  2. A kiedy zwrot akcji ,jakas zdrada ?Super opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu zdrada? Może nie aż tak. :P
      Powoli. Chciałam do tych dużych problemów dojść małymi krokami, mniejszymi problemami. Powiedzmy, że próbuję budować napięcie w tej chwili.

      PS W następnej części akcja trochę się ruszy, powoli zacznie się coś dziać. Na razie tyle mogę zdradzić. Na te wielkie BUM niestety, albo stety, trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Mam nadzieję, że do tej pory Was aż tak nie zanudzę. ;)

      Usuń
  3. Oki czekam ,uwielbiam zwroty akcji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo cudo cudo

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!!! Kiedy koleją część ?:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekaaaaamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy coś nowego? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu zaraz zdrada? Kasia i Marcin to jedna z niewielu par, której miłość jest w 100% szczera, a przez to czysta. 100% pure love. Wiadomo pokusy czyhają z każdej strony, ale ja jednak wierzę w nich. Wierzę, że mimo kłopotów, pokus i innych perturbacji, ich szczera, wielka miłość i tak zwycięży!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasiek czekamy ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Akcja akcją, ale, że tak odrazu zdrada? Za dużo niektórzy by chcieli :P moim zdaniem ani Kaśka czy też Marcin do tego stopnia by się nie posunęli. Czekamy z utęsknieniem na nexta :D // K

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekamy !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń