.


czwartek, 11 lutego 2016

Wind of change - część 25.

Nie wiem, kiedy coś nowego...


***








„Z każdym człowiekiem jest już tak,
że swoją drogę chciałby znać.
A tu życie stroi żarty
i prowadzi objazdami najciekawszych spraw.”



- Kochanie – ledwo słyszalny szept dobiegł do jego uszu.
Powoli otworzył oczy. Leżał na łóżku w sypialni. Na lewym boku, przodem zwrócony do ściany, na której stała duża szafa. Po chwili usłyszał za sobą jakieś ruchy. Ktoś subtelnie wszedł na łóżko i powoli zbliżał się do niego. Uśmiechnął się do siebie pod nosem, po czym przymknął powieki. Później jakaś ręka objęła go w pasie. Doskonale wiedział, czyja to ręka. Przecież znał ją doskonale. Następnie poczuł ciepły oddech  na swoim karku.
- Kotek – kobieta wyszeptała mu do ucha, po czym musnęła jego szyję.
Rozanielony uśmiech zaczął się malować na jego twarzy.
- Mmm – wymruczał.
- Śniadanie.
- Do łóżka? – spytał kokieteryjnie, odwracając się do niej.
- Nie, w kuchni Kotek – musnęła jego rozchylone wargi. – Dzień dobry – obdarzyła go promiennym uśmiechem.
- Dzień dobry – rozciągnął się, ziewając przy tym. – Jakieś plany na dziś? – nie czekając na odpowiedź przybliżył się do niej i wpił w jej wargi.
- Właśnie nakarmiłam Szymka i położyłam go spać. I tak sobie pomyślałam…
- Oho, się zaczyna – opadł na łóżko.
- Marcin – przeciągnęła. – Myślałam, że może wybierzemy się na jakiś spacer. Taka piękna pogoda za oknem. I może przy okazji odwiedzimy Kingę w Bistro. Co ty na to? – oparła swoją głowę na jego ramieniu i spojrzała mu prosto w oczy.
- A Młody śpi?
- No tak.
- To może trochę udoskonalimy ten twój plan – oparł się na łokciu, po czym musnął ją w czoło. – Po pierwsze to zjemy razem śniadanie, które tam nam przygotowałaś. Później ty pójdziesz sobie do Bistro na plociuchy z Kingą. No do tego to ja ani Szymek ci potrzebni raczej nie jesteśmy – powiedział w odpowiedzi na jej spojrzenie. – A jak nasz syn się obudzi to się ogarniemy i po ciebie przyjdziemy. I możemy iść na długi spacer.
- Kotek, jesteś pewien?
- Jasne. Popracuję sobie trochę zanim się Młody obudzi. To co, może być? – przybliżył swoją twarz do jej.
- Yhmm – musnęła jego usta. – Wiesz, bardzo cię kocham, Marcin – z czułością pogładziła go po policzku, następnie dotknęła opatrunku, który miał nad prawym okiem. – Boli jeszcze? – spytała z troską.
- Przy takiej pani pielęgniarce jak ty? – zwinnym ruchem przyciągnął ją do siebie. – W ogóle.
Zatopili się w namiętnym pocałunku, a z ich twarzy ani na chwilę nie schodziły uśmiechy.



„Bo każdy film o sobie gra
i swoją rolę dobrze zna.
Czasem nie wiedząc, że
zapełnia tylko drugi plan.”



Drobna brunetka weszła w jedną z bram i wtedy ujrzała już przed sobą duży szyld wiszący tuż nad wejściem do jednego z lokali, „Bistro za rogiem”. Uśmiechnęła się pod nosem i w wyśmienitym humorze weszła do środka. Od razu zauważyła Kingę siedzącą przy barze. Ruszyła w jej kierunku.
- Dzień dobry ludziom pracy – powiedziała z ciepłym uśmiechem na twarzy.
- Kasia, cześć – Zduńska na widok Chodakowskiej od razu wstała ze swojego miejsca i przywitała się z przyjaciółką.  – Co tam u ciebie, Kochana? Bo wyglądasz rewelacyjnie.
- Dziękuję – powiedziała zakładając niesforny kosmyk włosów za ucho. – Ale pani bizneswoman, ty to dopiero dobrze wyglądasz. Przyznaj się, służy ci ten twój mały interes.
Chodakowska rozejrzała się na boki i wtedy zauważyła kobietę, która siedziała przy jednym ze stolików. Owa kobieta, popijając kawę, bacznie jej się przyglądała. Gdy spojrzenia obu pań w końcu się spotkały, brunetka odłożyła filiżankę z kawą na talerzyk i z uśmiechem na twarzy rzuciła krótkie „Dzień dobry” w stronę Chodakowskiej. Kasia odpowiedziała i szybko oparła się o bar, tym samym odwracając się plecami do znajomej kobiety.
Jej dziwna reakcja nie uszła uwadze Zduńskiej.
- Co jest? – spytała cicho.
- Chyba kto jest. Koleżanka Marcina – powiedziała ironicznie.
Kinga spojrzała w kierunku owej kobiety.
- Widziałam ją tu kiedyś z Marcinem – przyznała.
- Cudownie – burknęła.
- Spokojnie, już wychodzi – powiedziała cicho do Kasi. – Do widzenia – obdarzyła klientkę wymuszonym uśmiechem. – No i wyszła. Kasiu, co się dzieje? – spytała widząc nagłą zmianę nastroju przyjaciółki.



„Z każdym porankiem budzi się
i gdy planuje nowy dzień,
czeka zakręt już za rogiem,
który nada jego drodze trochę inny bieg.”



Przystojny mężczyzna o atletycznej budowie ciała siedział na kanapie w swoim salonie. Jego brązowe oczy wpatrzone były w dokumenty, które teraz właśnie przeglądał. Głośno westchnął, położył jedną z kartek na stoliku przed sobą i oparł się wygodnie. Po kilku minutach już kończył przeglądać dokumenty i odłożył ostatnią kartkę na mały stosik, który piętrzył się na stoliku. Zebrał je wszystkie razem i włożył do granatowej teczki, którą następnie położył na poblisko stojącym regale z książkami. Głośno ziewnął i rozciągnął ręce na boki. Nawet nie zdążył z powrotem usiąść na kanapie, ponieważ po mieszkaniu rozniósł się głośny płacz dziecięcy. Niezbyt zadowolony ruszył w stronę źródła dźwięku.
- Byś pospał jeszcze chwilę, Chłopaku, to by sobie ojciec odpoczął chociaż chwilę – głośno westchnął, po czym wyjął małego chłopca z łóżeczka. – No, ale przecież nie – panowie opuścili pokój Szymka. – Zaorać tego ojca najlepiej, nie? – mężczyzna podniósł syna wysoko do góry. – Zaorać, tak? – trochę go opuścił, po czym znowu mały chłopiec „szybował” w powietrzu.
Najmniejszy z Chodakowskich już śmiał się w niebogłosy. A po łzach, które jeszcze przed chwilą wypływały z jego oczu, nie było już ani śladu.
- Chłopaku, Chłopaku – powiedział „groźnym” tonem głosu. – Zaorasz tego ojca, wiesz – przytulił syna mocno do swojego torsu. – Jak już wstałeś, Smyku, to się ubieramy i do Bistro idziemy. Tam już mama twoja na nas czeka. I na pewno się stęskniła za swoimi chłopakami .
Marcin pocałował dziecko w czoło. Następnie zrobił krok w stronę drzwi do pokoju dziecięcego, jednak w tej chwili usłyszał dźwięk dzwonka do drzwi. Spojrzał na syna, marszcząc brwi…



„Z każdym człowiekiem tak już jest
ma wymarzony życia sens.
Czasem lepiej to zostawić
i na fali swojej wiary pounosić się.”



Dwie brunetki żywo rozmawiały ze sobą siedząc na kanapie i popijając popołudniową kawę.
- Poczekaj – Kinga wstała ze swojego miejsca. – Chyba będę coś dla ciebie miała.
Właścicielka lokalu podeszła do baru, wzięła z niego jakąś małą ulotkę i z uśmiechem na twarzy wróciła do Chodakowskiej.
- Proszę – podała jej kartkę.
- Co to jest?
- Przeczytaj – Zduńska usiadła obok przyjaciółki.
Kasia zaczęła czytać…
- Szkoła tańca? Ja? – spytała z niedowierzaniem.
- A czemu nie, Kochana? Powiedziałaś, że potrzebujesz poznać nowych ludzi, trochę się rozerwać. Tam na pewno znajdziesz to, czego chcesz. Zresztą jedna lekcja nie jest zobowiązująca przecież. Jak ci się nie spodoba to najwyżej więcej już nie pójdziesz – Kinga obdarzyła Chodakowską ciepłym uśmiechem. – Kaśka. Trochę się zrelaksujesz, nabierzesz dystansu. I nie będzie ci przeszkadzało, że Marcin ma jakiekolwiek koleżanki.
Chodakowska ponownie przeczytała to, co było napisane na ulotce. Obejrzała ją z dwóch stron.
- Może… - przyznała jeszcze nie do końca przekonana.



„Cokolwiek wydarzyło się
myślę, że miało jakiś cel.
Chociażby droga była kręta
to pomoże zapamiętać co spotkało mnie.”



- Cześć Marcin – powiedziała kobieta stojąca w drzwiach.
- Iza, cześć – nerwowo podrapał się po karku. – Wejdź – wskazał jej ręką mieszkanie.
- Cześć Brzdącu, ty pewnie jesteś Szymek – złapała małą dłoń chłopca, którego Chodakowski ciągle trzymał w swoich ramionach.
Młody jakby się zawstydził i odwrócił swój wzrok od znajomej ojca.
- Jaki mały wstydzioch – powiedziała Iza. – Ale to na pewno nie po tatusiu – przeniosła swój wzrok na Marcina.
- Nie. To akurat ma po Kaśce – przyznał mężczyzna. – Siadaj – wskazał Lewińskiej kanapę, a sam włożył swoje dziecko do nosidełka, które stało przy sofie.
- Dzięki – kobieta obdarzyła Chodakowskiego uśmiechem i zrobiła to, co jej powiedział.
- Nie spodziewaliśmy się gości dzisiaj – brunet oparł się o schody prowadzące na antresolę. – W sumie to zaraz mieliśmy wychodzić – powiedział jakby lekko podenerwowany niespodziewaną wizytą znajomej.
- Ja tylko na chwilę – powiedziała pospiesznie Lewińska. – Dzwoniłam do ciebie wczoraj i dzisiaj, kilka razy Marcin, ale nie odbierałeś – stwierdziła z nutką pretensji w głosie.
- Wiem. Po prostu wczoraj nie mogłem rozmawiać, a dzisiaj… - nerwowo podrapał się po karku.
- Też nie mogłeś rozmawiać? – podrzuciła.
- Pracowałem. Iza, o co tobie w ogóle… - zaczął trochę już zdenerwowany  tym mini przesłuchaniem.
- Przepraszam – podeszła do niego, a on odwrócił od niej wzrok. – Marcin – wzięła go pod brodę i skierowała jego twarz na siebie. – Przepraszam. Po prostu martwiłam się o ciebie – dotknęła opatrunku, który miał nad prawym okiem.
- Izka, mówiłem ci, że dużym chłopcem jestem i potrafię o siebie zadbać – popatrzył prosto w jej oczy.
Kobieta przez dłuższą chwilę przyglądała się uważnie Chodakowskiemu, wpatrzona w niego jakby w obrazek.
- Masz rację – przyznała i spuściła wzrok. – Przepraszam. Nie powinnam była – ruszyła w stronę drzwi.
Jednak po chwili poczuła czyjąś dłoń na swojej. Chodakowski odwrócił ją przodem do siebie.
- Może czegoś się napijesz? – spytał.
Marcin obdarzył ją ciepłym uśmiechem, po czym i na jej twarzy zaczął się malować delikatny uśmiech.
- To jak? – ponaglił ją.
- Chętnie – nagle jakiś błysk pojawił się w jej oczach.



13 komentarzy:

  1. Ahh ta Iza....super opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Kaśka pozna kogoś w szkole tańca ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się interesująco :D! Z niecierpliwością czekam na nexta ;**!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się interesująco :D! Z niecierpliwością czekam na nexta ;**!

    OdpowiedzUsuń
  5. No się robi ciekawie :* pozdrawiam /Natu

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy coś nowego ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma pojęcia. Do końca tygodnia powinno raczej coś się pojawić. ;)

      Usuń
  7. Jak zawsze bomba ! Jejku jak ja się cieszę że chociaż tutaj mogę cieszyć się szczęściem Kasi Marcina i Szymka❤ dziękuję Ci za to !

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy coś nowego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Ostatnio nie bardzo mam czas na pisanie i jeszcze nie wzięłam się za pisanie kolejnej części...

      Usuń