„Tak
bardzo chcę w myślach Twych już być.
Czuć
oddech Twój, chwytać każdy zmysł.”
1 miesiąc później.
Brunetka wyszła z czarnego Jeep’a od strony kierowcy.
Pospiesznie przeszła na drugą stronę samochodu, po czym otworzyła przednie jego
drzwi.
- Szkrabie, jesteśmy już na miejscu – uśmiechnęła się
promiennie. – Chodź tu do mamusi – wyjęła z auta fotelik, w którym, w pozycji
półleżącej, znajdował się Szymek.
Zamknęła drzwi, potem samochód i poszła w stronę budynku,
przy którym zaparkowała. Weszła do niego, a od progu przywitał ją ciepły głos:
- Dzień dobry, Kasiu.
- Dzień dobry. My byliśmy umówieni na wizytę.
- Tak, wszystko wiem – Marysia ukucnęła przy dziecięcym
foteliku, który wcześniej Mularczyk postawiła na jednym z krzeseł. – Cześć
Szymek. Ale z ciebie to już jest duży chłopak – pogłaskała go po rączce. –
Babcia Basia mi wspominała, że rośniesz jak na drożdżach i chyba miała rację,
co Szymon.
- Pani Marysiu, co u babci Basi i dziadka Lucjana? Jak
oni sobie dają radę po tym wszystkim?
Rogowska ostatni raz uścisnęła dłoń dziecka i wstała z
kucek.
- Kiepsko. Znaczy nie chcą dać tego po sobie poznać, ale
to wszystko jest dla nich bardzo trudne. Zresztą jak i dla nas wszystkich…
- Trudno się im dziwić. Stracili swój ukochany, rodzinny
dom. Straszna tragedia – założyła kosmyk włosów za ucho.
- Najważniejsze, że nic się nikomu nie stało. Dom da się
odbudować. Oczywiście potrzeba na to czasu, ale praca wre i wszystko jest na
jak najlepszej drodze – uśmiech powrócił na jej twarz.
W tej chwili drzwi do gabinetu się otworzyły i stanął w
nich Aleksander.
- Słyszałem jakieś głosy i słuch mnie nie zmylił –
uśmiechnął się szeroko na widok kobiety z dzieckiem. – Cześć Bratowa! –
wyściskał Mularczyk, a potem wziął w ręce fotelik z dzieckiem, który podniósł
na tyle wysoko, by dobrze widzieć małego człowieka w nim siedzącego. – Ten
pacjent to chyba do mnie – wyszczerzył zęby w stronę chłopca.
- Tylko i wyłącznie, panie doktorze – potwierdziła Kasia.
- To zapraszam, panie przodem.
Zginęli za drzwiami gabinetu lekarskiego.
Kilka minut
później.
- I jak, wszystko w porządku? – spytała Kasia, gdy
ortopeda skończył już badać niemowlaka.
- Oczywiście – odpowiedział mężczyzna i wziął Małego na
ręce. – Macie zdrowego i dobrze rozwijającego się syna. A ja chrześniaka.
- To kamień spadł mi z serca – odetchnęła z ulgą.
- W przypadku tego małego pacjenta to była tylko
formalność. Jakby było coś nie tak, to chrzestny już dawno by to zauważył –
obdarzył ją uśmiechem.
- A ja myślę, że chrzestny to ostatnio jest w kogoś zapatrzony
i świata poza tym kimś nie widzi, ale to niekoniecznie chodzi o chrześniaka –
uśmiechnęła się do niego chytrze.
- Nie będę zaprzeczał.
Rozmowę przerwał im dźwięk telefonu.
- Daj mi go – podeszła do niego i wyciągnęła ręce po
syna, z którym później usiadła na krześle.
- Cześć Kochanie! – powiedział już do słuchawki.
- …
- Kasia z Szymkiem są u mnie – uśmiechnął się w ich stronę.
- Pozdrów ją od nas
– wtrąciła cicho Mularczyk.
- Kochanie, masz pozdrowienia.
- …
- Przekażę. Tak.
- …
- Kochanie, spytam.
- …
- Okej. Do wieczora. Pa! – odłożył telefon na biurko.
- Po pierwsze to też macie pozdrowienia.
- Dziękujemy – złapała syna za rączki i przytuliła
mocniej do siebie.
- Po drugie to Magda ma do ciebie dzwonić w sprawie jakiś
sobotnich zakupów – Mularczyk spojrzała na Aleksandra pytająco. – Magda umówiła
się z Kingą na zakupy w sobotę i konieczne chcą, żebyś z nimi poszła. I co ty
na to?
- Wiesz co, wstępnie jestem na tak, ale jeszcze nic nie
obiecuję. Muszę porozmawiać z Marcinem i dograć szczegóły związane z tym małym
człowiekiem, który jest jeszcze karmiony piersią. Ale to jest sprawa do
załatwienia – na jej twarzy malował się uśmiech. – Myślę, że przyda mi się kilka
godzin wolnego. A moi panowie też na tym skorzystają.
- Na pewno. Magda bardzo się ucieszy.
- No mam nadzieję – zaśmiali się.
„Każdym
dniem, każdą z chwil,
jesteś
częścią mnie!”
Zaparkowała samochód na terenie objętym placem budowy.
Wyjęła kluczyk ze stacyjki i spojrzała na małego pasażera, siedzącego tuż obok.
Dziecko rozglądało się na boki, wyraźnie zaciekawione widokiem za oknem.
- Szymek, oto dzieło twojego tatusia – uśmiechnęła się
ciepło do syna. – Szkrabie, poczekasz chwilę, a ja znajdę tego twojego tatę –
pocałowała syna w czółko.
Rozpięła pas bezpieczeństwa i wyszła z samochodu. W tej
samej chwili podeszła do niej jakaś kobieta w kasku.
- Proszę pani, tutaj nie wolno parkować – powiedziała
niezbyt wysoka, rudowłosa dziewczyna.
- Wiem – powiedziała szorstko. – Ja, a w zasadzie my –
wskazała, siedzącego w samochodzie pasażera – do Marcina.
- A pani jest? – spytała wyraźnie zaciekawiona rudowłosa.
- Jestem narzeczoną Marcina – odpowiedziała pewnie.
- W takim razie miło poznać. Olka – jej wyciągnięta dłoń
zawisła w powietrzu.
- Kaśka – uścisnęła rękę. – A ty co tutaj…
- Mam tutaj praktyki – uśmiechnęła się do Mularczyk.
- Ahh tak – Kasia uniosła jedną brew i założyła ręce na
klatce piersiowej.
Kobieta w kasku obeszła auto i stanęła przy drzwiach od
strony pasażera.
- To Szymek, tak? – spojrzała na Kasię, która niepewnie
przytaknęła. – Jaki cudny – zapukała paznokciem w szybę. – Twój tata dużo nam o
tobie mówił, Szymek – uśmiechnęła się do Malca. – Oczko w głowie tatusia –
Szymek odpowiedział jej na to szerokim uśmiechem.
- Gdzie jest Marcin? – spytała w końcu Kasia.
- Pojechał z panem Grzegorzem do biura.
- W takim razie nic tu po nas – otworzyła drzwi od strony
kierowcy.
- Kaśka, jedziecie do biura? Bo mam jeszcze sprawę do
Marcina to może się z wami zabiorę? Znaczy jeśli się zgodzisz…
Mularczyk wytrzeszczyła na nią oczy.
- Ja…Jasne – wydusiła w końcu.
- Dzięki. Tylko pójdę po swoje rzeczy – wbiegła do
budynku.
- Świetnie – oparła się o auto.
„Wciąż
jestem tu, czekam na Twój znak!”
Podróż minęła im w ciszy. Znaczy Mularczyk milczała. Po prostu
nie chciała wybuchnąć, bo gdzieś w środku się gotowała ze złości… A Ola w
najlepsze bawiła się z Szymkiem. Zaczepiała Małego, a on śmiał się w
niebogłosy.
Kilkanaście minut później byli już na miejscu. Kobiety
wyszły z auta. W tej samej chwili z budynku wyszedł Chodakowski, co nie uszło
uwadze obu pań. Oczywiście Marcin również je zauważył i od razu do nich
podszedł.
- Cześć Kochanie – chciał złożyć pocałunek na ustach
Kasi, jednak ta odwróciła głowę.
W wyniku tego uniku jego usta zaledwie musnęły jej
policzek.
- Cześć – odpowiedziała beznamiętnie. – Wyjmiesz Szymona?
– wskazała głową syna.
- Jasne – przerzucił swój wzrok na drugą z kobiet. – Co
tu robisz? – podrapał się nerwowo po karku, idąc do drzwi od strony pasażera.
- Muszę z tobą porozmawiać. A że Kasia i Szymek szukali
cię na budowie, to się z nimi zabrałam. Nawiasem mówiąc, masz przesłodkiego
synka.
- To po tatusiu – wtrąciła Kaśka, uśmiechając się chłodno
do Oli.
Marcin wypuścił powietrze z płuc.
Chyba czeka go niezbyt
przyjemna rozmowa…
Wyciągnął syna z fotelika, następnie podszedł do kobiet.
- Chłopaku – pogłaskał syna po brzuszku – pójdziesz teraz
do mamusi, a tatuś porozmawia z panią – oddał go w wyciągnięte ręce
rodzicielki. – Wejdziecie do środka? – niepewnie spojrzał na Kaśkę. – To nie
potrwa długo – po raz kolejny nerwowo podrapał się po karku.
- Tak, muszę go nakarmić.
Kaśka, nie zwracając uwagi na ukochanego i jego
praktykantkę, ruszyła przed siebie.
„Niech
mija czas, mów mi,
że
zawsze tylko Ty.”
Od kilku minut siedziała już w jego gabinecie. Wzrok
miała utkwiony w podłodze. On zaś siedział za biurkiem i bawił się z synem. Nie
chciał zaczynać rozmowy, która i tak pewnie skończy się kłótnią. Miał nadzieję,
że Kaśka kilka minut się pogniewa i potem jej przejdzie.
Nic bardziej
mylnego...
- Nie powiedziałeś mi, że takie ładne te twoje
praktykantki – wyrzuciła z siebie brunetka.
Jednak, mimo
nadziei, opracował już sobie pewną taktykę…
- Kochanie – wstał z miejsca i podszedł do niej. – Wstań.
Niechętnie, aczkolwiek zrobiła to, co jej powiedział.
- Zobacz – palcem pokazał jej antyramę, która wisiała na
ścianie. – To jest plan naszej działki, na którą wziąłem kredyt, kilkuletni. Oo
– dotknął obrazka – tutaj drzewko posadziłem – zaśmiał się. - Syna spłodziłem –
pocałował Małego w czółko. - A na palcu twoim – chwycił jej dłoń - jest symbol
mojej miłości – musnął palec, na którym znajdował się złoty pierścionek. –
Kochanie, pozamiatane już. Po uszy wpadłem – uśmiechnął się do niej cwaniacko.
Podniosła na niego wzrok.
Skruszona. Trochę
zawstydzona…
- Marcin… - chciała coś powiedzieć, ale jej przerwał.
- Kaśka Głuptasie, chodź tu do mnie – wyciągnął do niej
wolne ramię, w które bez chwili zastanowienia się wtuliła. – Czasami to się
gorzej niż dziecko zachowujesz, wiesz. Gorzej niż nasz syn 3-miesięczny.
- Marcin, ja…
- W ramach przeprosin to jakiś buziak mi się należy –
przybliżył swoją twarz do jej twarzy.
2 razy nie musiał jej powtarzać. Z zachłannością wpiła
się w jego usta.
- No Kochanie. Przeprosiny bardzo udane. Możesz mnie tak
częściej przepraszać – puścił do niej oczko.
- Kochanie – powiedziała stanowczym tonem głosu i zrobiła
krok w tył.
Przysunął się do niej i objął w pasie.
- Moja mała zazdrośnica – powiedział z uśmiechem na
twarzy, po czym złożył pocałunek na czubku jej głowy.
*o* jak czytam te twoje opowiadania to od razu przypomina mi się zachowanie Kasi i Marcina ... ty wszystko tak ładnie potrafisz zgrać ... czytając można sobie to wszystko wyobrazić i przypomnieć ich chwile spędzone RAZEM:( pięknie pięknie ... :* czeeeeeeekam ! Na kolejne :D pozdrawiam /Nati
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że czytając te moje wypociny, ktoś w tym wszystkim widzi zachowanie Kasi i Marcina. I wyobraża ich sobie w danej sytuacji. W takim razie bardzo mi miło, bo to znaczy, że moje pisanie i moje starania, żeby każda część była jak najlepsza, nie idą na marne. Dobra wiadomość zwrotna :-D!
UsuńPozdrawiam, Kasiek :-)!
Pięknie napisane ;) dzisiaj przeczytała wszystkie twoje opowiadania od początku .... i musze ci powiedzieć ze - Masz nową czytelniczke ! ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie witam serdecznie moją nową Czytelniczkę :-)!
UsuńPozdrawiam, Kasiek ;-)!
Jestem z Tobą praktycznie od poczatku ... Idzie Ci to coraz lepiej ... ;) gratuluje i życzę dalszej weny :* pozdrawiaaaam ;)
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnej części !!! <3 ! Oby jak najszybciej się tu pojawiła ;)
OdpowiedzUsuńOj oj cudowne, pięknie napisane, jakbym oglądała kolejny odcinek w serialu, nasza para ciągle żywa no i na zawsze w naszej pamięci, ile ja bym dała, żeby teraz zobaczyć takie sceny.. No, ale na szczęście jesteś Ty! Dziękuje Ci bardzo <3 :D Czekam na kolejną część oczywiście :D/M
OdpowiedzUsuńKiedy coś nowego ? :)
OdpowiedzUsuńBędę się starała coś dodać do końca tygodnia, ale nic nie obiecuję...
UsuńPięknaaa część ;) widać że bardzo się starasz aby bohaterzy byli jak najbardziej podobni właśnie do Kasi i Marcina <3 Pięknie Ci to wychodzi ! ;) gratuluje :)
OdpowiedzUsuńCasino Royale - Live Dealer Games - Virgin Games
OdpowiedzUsuńCasino Royale is a live casino https://vannienailor4166blog.blogspot.com/ with febcasino.com a large, eclectic portfolio of casino games. kadangpintar Players can play https://septcasino.com/review/merit-casino/ this game 메이저 토토 사이트 with live dealers,