Udało się szybciej niż ostatnio, czyli jest progress. :-D
Skąpy odzew z Waszej strony ma mi uzmysłowić, że jakość opowiadań uległa pogorszeniu?
Zniosę każdą konstruktywną krytykę. ;)
Zapraszam na 6-tą część Wind of change!
Pozdrawiam, Kasiek :-*!
***
„Słuchać w pełnym słońcu jak pulsuje ziemia.
Uspokoić swoje serce. Niczego już nie zmieniać.”
Uspokoić swoje serce. Niczego już nie zmieniać.”
- Kasiu, długo? – męski
głos rozległ się po całym mieszkaniu.
- Jeszcze chwila –
odpowiedział, tym razem, damski głos z łazienki.
- Mówiłaś to 5 minut temu
– burknął do siebie pod nosem, po czym swój wzrok przeniósł na dziecko, leżące
w nosidełku. – No widzisz synek, tak to już jest z kobietami. Się lepiej 2 razy
zastanów, zanim się zakochasz – na twarzy chłopca zaczął się malować szeroki
uśmiech.
- Marcin, czego ty uczysz
naszego syna? – spytała Mularczyk, stojąc oparta o framugę drzwi od łazienki.
- Kochanie, to sama prawda
przecież jest – już stał tuż przed nią.
- Sama prawda? – położyła
ręce na biodrach.
- Młody ma jeszcze szansę
– złapał ją w pasie. – Bo jego ojciec to już dawno przepadł – musnął jej wargi.
- Mmm – oblizała się. –
Szymek, słyszałeś? – zwróciła się do syna. – Tatuś dawno przepadł. Dawno –
prychnęła. – A może opowiemy naszemu synowi naszą historię, kochanie – położyła
nacisk na ostatnio wypowiedziane słowo.
- Tak się będziemy bawić?
– chytry uśmiech wkradł się na jego twarz. – Chodź tu do mnie – złapał ją w
pasie i zaczął łaskotać.
- Ejj, Marcin proszę –
mówiła, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
Chodakowski odpuścił ukochanej
gilgotki, ale to nie był koniec pieszczot. Przyciągnął ją mocniej do siebie i
namiętnie pocałował.
Temperatura rosła…
- Marcin – oderwała się od
niego.
- Kolacja u Olka. Tak
wiem. Pasuje? – zrobił 2 kroki w tył i podniósł ręce do góry.
Przytaknęła, uśmiechając
się do niego uroczo.
Chodakowski podszedł do
kanapy i zabrał z niej krawat.
- Pomożesz?
- Jasne – podeszła do
niego. – Marcin, a nie wiesz skąd te nagłe zaproszenie na kolację od Olka?
Nerwowo podrapał się po
karku.
- Nie wiem – popatrzyła mu
w oczy, wyraźnie nie wierząc w to, co właśnie usłyszała. – Już? – spojrzał na
zawiązany krawat, który trzymała w dłoniach.
Wziął go z jej rąk i
założył sobie na szyję. Kasia cały czas stała tuż przed nim, jakby ciągle
czekała na jakieś wyjaśnienia.
- Idziemy? – musnął jej
usta.
- Marcin – westchnęła.
- Kot – przeciągnął
teatralnie.
Oboje zaczęli się śmiać.
- Ubiorę Szymka – chciała
się odwrócić, jednak uniemożliwił jej ten ruch, łapiąc ją w pasie.
- Kocham cię.
Na te słowa od razu szeroko
się uśmiechnęła.
- Ja ciebie też – z
czułością pogłaskała go po policzku.
„A gdy wreszcie uda się własne zło pokonać,
żeby zawsze mieć przy sobie czyjeś ramiona.”
żeby zawsze mieć przy sobie czyjeś ramiona.”
Przestronne
mieszkanie, a w nim duży salon. Pośrodku owego pokoju dziennego stoi stół, a
przy nim siedzi cała rodzina Chodakowskich.
-
Jaki on już jest duży – zachwycała się Magda, stojąc nad wózkiem, w którym
leżał najmłodszy z Chodakowskich.
-
Rośnie jak na drożdżach ten mój chrześniak – stwierdził Olek, przytulając do
siebie Marszałek.
-
A wy kiedy sobie takiego zmajstrujecie? – spytał starszy z braci.
-
Marcin - siedząca obok Kasia, szturchnęła go w bok.
-
No co – popatrzył na nią niewinnym wzrokiem.
-
Synku, przecież Magda i Olek znają się dopiero kilka miesięcy – stwierdziła
Aleksandra, uśmiechając się już nieco nerwowo.
-
Dopiero kilka miesięcy? Jak są siebie pewni to…
Przecież dobrze wiedział jaki
jest powód ich dzisiejszego spotkania. Tej, jak to Kaśka nazwała, nagłej
kolacji… Dlatego, gdy tylko nadarzyła się okazja, chciał pomóc bratu
przygotować na tę informację rodziców. Okej, rodziców jak rodziców. Matkę.
Która chyba nie do końca była przekonana do wybranki młodszego z synów.
-
Marcin, dzięki za tę przedmowę, ale teraz moja kolej – wtrącił Olek. – Po
kolei. Magda nie jest w ciąży – objął ukochaną w pasie.
Na
tę wiadomość pani Chodakowska teatralnie odetchnęła z ulgą. Za co od razu
została spiorunowana wzrokiem przez męża.
-
Spotkaliśmy się tutaj dzisiaj – kontynuował – bo chciałem wam ogłosić, że kilka
dni temu Magda - spojrzał głęboko w jej oczy – uczyniła mi ten zaszczyt i
zgodziła się zostać moją żoną.
Marcin
wstał z miejsca i podszedł do nowo upieczonych narzeczonych. Reszta gości dalej
siedziała na swoich miejscach i ślepo wpatrywała się w zakochanych, którym
uśmiechy nie schodziły z twarzy.
-
A mówiłem, że już niedługo bratowa – zaśmiał się do Magdy. – Gratulacje kochani
– objął na początku kobietę, a później wyściskał mężczyznę. – Może im
pierścionek zaręczynowy pokaż, bo chyba nie uwierzyli – zaśmiał się, próbując
rozluźnić nieco napiętą atmosferę.
Magda
podniosła dłoń do góry. Pierścionek lśnił na jednym z palców.
-
Gratulacje – Kasia niczym w amoku, ale w końcu jednak podeszła do zakochanych.
Aleksandra
i Grzegorz poszli tuż za nią.
-
Synku… - zaczęła Chodakowska ze łzami w oczach.
-
Gratulujemy wam – skończył Chodakowski.
-
Skoro już po gratulacjach to może jakieś gorzko – palnął Marcin.
Myślał, że za tę uwagę znowu
dostanie kuksańca w bok od ukochanej, dlatego od razu zrobił krok w bok. Jednak
ten unik okazał się być niepotrzebny, ponieważ Mularczyk w ogóle nie
zareagowała na to, co właśnie przed
chwilą powiedział. Stała ze spuszczoną głową, jakby przyglądała się ułożeniu
desek na podłodze. Była nieobecna. I chyba jeszcze… czy ona była smutna?
Magda
i Olek wcale nie musieli być długo namawiani do okazania sobie przy wszystkich
czułości. W odpowiedzi na propozycję Marcina ich usta złączyły się w namiętnym
pocałunku.
W
tej chwili Kasia podniosła głowę, a na jej twarzy widniał już lekki uśmiech.
Odgarnęła niesforne włosy do tyłu i spojrzała na całującą się parę.
Tacy szczęśliwi.
Tacy zakochani.
Tacy ZARĘCZENI.
„Przejść wielką rzekę bez bólu i wyrzeczeń.
Przejść wielka rzekę…”
Przejść wielka rzekę…”
Stanęła przed drzwiami.
Otworzyła torebkę, wyciągnęła z niej pęk kluczy, a jeden z nich po chwili
znalazł się w zamku. Przekręciła go, po czym nacisnęła na klamkę. Drzwi
ustąpiły. Weszła do mieszkania, a tuż za nią mężczyzna z nosidełkiem w ręku.
Postawił fotelik z dzieckiem na kanapie w salonie, a sam podszedł do
zdejmującej płaszcz ukochanej. Gdy odwiesiła nakrycie wierzchnie na wieszaku,
pogładził ją po szyi. Chciał złożyć pocałunek na jej karku, jednak zrobiła
unik, idąc w stronę kanapy.
- Co jest? – przerwał
ciszę.
- Nic – wyciągnęła dziecko
z nosidełka i rozpięła suwak u jego kurtki.
- No przecież widzę. Całą
drogę nie odezwałaś się do mnie nawet jednym słowem. A u Magdy i Olka…
- Rozbolała mnie głowa,
wiesz. Potwornie – przyłożyła sobie dłoń do czoła. – Zajmiesz się Szymkiem?
Położyłabym się już.
Wziął od niej małego i
podniósł go do góry na wyprostowanych rękach.
- Chyba damy sobie radę
sami, nie chłopaku? – pocałował syna w czoło, a potem znowu podniósł go do
góry.
Mały zaczął się szeroko
uśmiechać.
Na ten widok Kasia wstała
z kanapy i poszła do sypialni. Dopiero na dźwięk zamykających się drzwi obaj
panowie spojrzeli w tamtą stronę.
„Nie wiesz.
Nie wiesz.
Nie rozumiesz nic.”
Zamknęła za sobą drzwi i
podeszła do okna.
Mimo tego iż był już
koniec marca, na ziemi leżały jeszcze resztki śniegu. No cóż, w końcu w marcu jak w garncu.
Na dworze było ciemno i
zimno.
Patrząc tak przez okno,
momentalnie zrobiło jej się chłodno.
Niewiele myśląc, przebrała
się w pidżamę, założyła na siebie jeszcze szlafrok i wsunęła się pod ciepłą
kołdrę.
Nie myśleć.
Położyła się na boku i
mocno zamknęła powieki.
Spać.
Oby jak najszybciej.
Zapomnieć.
O tym przeszywającym bólu,
jaki dzisiaj poczuła.
Lecz sen, jak na złość,
nie chciał przyjść.
Zapaliła lampkę nocną.
Podniosła do góry swoją
dłoń i pogładziła palec, na którym ponad 2 miesiące temu był jeszcze
pierścionek.
Właśnie. BYŁ. Okej. Sama
mu go oddała, ale sytuacja, w jakiej się znaleźli, zmusiła ją do takiego a nie
innego zachowania. Gdyby nie amnezja to na pewno do tego by nigdy nie doszło.
Łzy zaczęły się zbierać w
kącikach oczu…
Do tej pory jej to nie
przeszkadzało. Znaczy… To nie jest tak, że o tym „braku” nie myślała. Myślała. Trochę.
Czasami. Ale między nią a Marcinem układało się ostatnio tak dobrze, że w
zasadzie pierścionek nie był jej aż tak do szczęścia potrzebny.
Od czasu narodzin synka
czuła się jak prawdziwa i spełniona kobieta.
Miała Szymka. Miała
Marcina. Czyli dwóch mężczyzn swojego życia.
Kochała i była kochana.
Bezpieczeństwo.
Stabilizacja. Wszystko to dawał jej Chodakowski.
Ale dzisiaj, kiedy jego
młodszy brat oświadczył, że się zaręczył, poczuła takie ukłucie w sercu.
Olek z Magdą byli ze sobą
zaledwie od kilku miesięcy. Ona z Marcinem była już przeszło 2 lata.
Olek z Magdą mieszkali ze
sobą od kilku tygodni. Ona z Marcinem mieszkała ponad półtora roku.
Olek i Magda nie mieli
żadnych zobowiązań. Ona z Marcinem miała 2-miesięczne dziecko.
O działce i domu, który ma
na niej stanąć, też warto tutaj wspomnieć.
Mimo to, to właśnie Olek
zdecydował się oświadczyć. Nie Marcin.
Upokorzenie.
Czekała na niego tyle
czasu. Tyle czasu musiała go uczyć miłości. A
teraz?
Ile tak można? Ile człowiek jest w stanie znieść dla
drugiego człowieka?
Bo mają zobowiązania. Z
przyzwyczajenia. A co najważniejsze: z miłości.
Ile można czekać? I ile ona jeszcze wytrwa w tym
czekaniu?
Drzwi do sypialni powoli
się uchyliły.
- Nie śpisz jeszcze? –
usiadł obok niej.
- Nie mogę zasnąć.
Samotna łza spłynęła jej
po policzku. Szybko ją starła, żeby Marcin nic nie zauważył.
- Zaparzyłem ci melisę na
lepszy sen. Może pomoże – położył kubek na stoliku nocnym.
- Dziękuję.
- Kasiu, na pewno to tylko
ból głowy? Może ja nie jestem jakoś wybitnie dobrym rozmówcą, ale jak coś cię
gryzie to powiedz. Po prostu.
Może powinna mu powiedzieć. Lepszego momentu może już
nie być.
Przecież są razem nie od dziś. Może, a nawet powinna
mu powiedzieć, co jej nie do końca pasuje.
Chyba to jest podstawą związku. Zaufanie.
- Marcin…
Przerwał jej płacz
dziecka.
- Zaraz wracam – zniknął
za przymkniętymi drzwiami.
Mularczyk zaś sięgnęła po telefon,
leżący na stoliku. Znalazła kontakt i po chwili zastanowienia nacisnęła zieloną
słuchawkę.
- Młody się za mamą
stęsknił – Marcin położył małego obok Kasi.
- Chodź skarbie –
przykryła go kołdrą i pocałowała w czółko.
- Zostawię was na chwilę,
bo papiery muszę przejrzeć. Przynieść ci coś?
- Nie – odpowiedziała, nie
odrywając wzroku od synka. – Marcin?
- Tak? – oparł się o
drzwi.
- Miałbyś coś przeciwko
jakbym pojechała z Szymkiem do Grabiny na kilka dni?
- Słu…słucham?
Przepraszam że się nie odezwałam w poprzedniej części ... Nie wiem po prostu tak wyszło ;) ... Ta jak i zarówno tamta część są doskonałe ... Czekałam tylko aż porozmawiają tak szczerze ze sobą-o swojej przyszłości :) może tego tu brakuje :) pozdrawiam /NATI :*
OdpowiedzUsuńZ tym, że doskonałe to gruba przesada, mimo to dziękuję. ;)
UsuńRacja, brakuje tutaj takiej rozmowy. Tyle, że Kasia i Marcin jakoś nigdy do tak poważnych rozmów się nie kwapili. A szczególnie Marcin.
Ale wszystko w swoim czasie. :)
Pozdrawiam, Kasiek :-*!
Cudowna i troszkę smutna część... Czekamy na następną :) Mam nadzieję, że Marcin w końcu domyśli się o co chodzi... I jeszcze ta Iza.. grrr no cóż ktoś zawsze musi psuć sielanki :D Pozdrawiam i czekam na następną cześć :D/ M
OdpowiedzUsuńMyślę, że Marcin trochę się jednak domyśla, o co chodzi Kaśce...
UsuńPani kurator Lewińska... może to było tylko jednorazowe spotkanie? :P
Pozdrawiam, Kasiek :-*!
Dobrze dobrze... Czytam dalej i czekam na poważną rozmowę ... Przyszłość ślub Szymek ;) RODZINA :* pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne jak zwykle, czekam ma next
OdpowiedzUsuńCzekam na next :) jak najszybciej . Fajnie piszesz :* aż chce się czekać za następną częścią :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze fajnie fajnie ;) masz talent ! :* czeeeekam na następną część
OdpowiedzUsuńCzytamy i czekamy ! ;)
OdpowiedzUsuńHej. Przepraszam ze nie pisze komentarzy, ale szkoła mnie trochę przerosła i po prostu nie zawsze pamiętam o tym aby zostawić ślad po sobie, ale wiedz ze czytam każda część. NO I OCZYWIŚCIE cudowna część, czekam na następną
OdpowiedzUsuńP.S Juz tylko ty tak naprawdę nam zostałas! Tak mi przykro ze Bruma zakończyła juz swoją przygodę z opowiadaniami o Kami, ale niestety wszystko kiedyś musi się skończyć, ale mimo to strasznieeeee mi brakuje tych jej wspaniałych opowiadan, które w pewien sposób wynagradzaly mi brak Kami.....:'( buziaki/ iga
Dziękuję za komentarz. :)
UsuńMi też przykro z powodu zakończenia bloga przez Brumę. I zdaję sobie sprawę, że z wszystkich opowiadań opublikowanych w internecie to właśnie jej były najlepsze. No ale niestety, wszystko co dobre kiedyś się kończy. I każda Opowiadaczka, prędzej czy później, w końcu zawiesi swojego bloga. Przykre, ale prawdziwe...
Pozdrawiam, Kasiek :)!
Świetne opowiadanie!! :3 kiedy kolejna część? :))
OdpowiedzUsuńMyślę, że jutro uda mi się je dokończyć i tutaj zamieścić. A jeżeli nie jutro to na pewno do końca tygodnia. ;)
UsuńPozdrawiam, Kasiek :-)!
Jejku <3 !!! Piękne jak zawsze ;) pisz dalej i nie zostawiaj nas :) Pozdrawiam i czekam na next :*
OdpowiedzUsuńA ja się na razie nigdzie nie wybieram i nikogo nie zostawiam. ;)
UsuńJak w końcu nadejdzie ta chwila, w której będę chciała zakończyć tego bloga, to na pewno wcześniej Wam o tym powiem.Będziecie wiedziały o tej decyzji zaraz po mnie. :P
Pozdrawiam, Kasiek :-)!
Jesteśmy ci wdzięczne za to że jesteś ,dobrze wiesz o tym że cię wspieramy i chciałybyśmy być z Tobą i wspierać Cię jak najdłużej !... Oglądałam ostatnio odcinki gdzie był Marcin i gdy wspomniano o Kasi i pokazano Marcina ... :( widać było że ją nadal kocha i kochać będzie ... <3 !!! Zrobiło mi się wtedy smutno gdy na niego patrzyłam ale przypominały mi się Twoje opowiadania :) od razu się uśmjechnęłam :D :* DZIĘKUJĘ CI ZA TO !!! ;). Pozdrawiam !!! I czekam :)
OdpowiedzUsuńTak, wydaję mi się, że cały czas jest jeszcze pogubiony. No cóż, trudno się dziwić, w końcu stracił miłość swojego życia. Przecież to właśnie Kasia nauczyła go kochać i zmieniła go, a w zasadzie to można nawet powiedzieć, że ukształtowała go od nowa, od podstaw. Zrobiła z niego cudownego człowieka, którym jest teraz. Niestety już bez niej.
UsuńTo miło, że pomyślałaś właśnie o moich opowiadaniach, chociaż jest ich tyle (gdzieś w sieci) i to dużo lepszych od moich. ;)
To ja dziękuję za miłe słowa, które dają mi kolejne potwierdzenie na to, że jesteście moim wsparciem i największą motywacją. :-)
Pozdrawiam, Kasiek :-)!