„Gdybym mogła być tą,
której powiesz choć raz:
"Teraz wiem, czuję, że to jest to!"
i zatrzymać ten czas…”
której powiesz choć raz:
"Teraz wiem, czuję, że to jest to!"
i zatrzymać ten czas…”
Około 30-letni mężczyzna ubrany w dobrze skrojony
garnitur i elegancką koszulę siedział przy biurku w swoim gabinecie nad jakimiś
papierami. Przeglądał kolejne kartki, które trzymał w dłoniach, czytając
uważnie każde słowo na nich zapisane. W pewnej chwili odrzucił dokumenty na
biurko i przeczesał włosy ręką. Głośno westchnął. Wziął do ręki telefon leżący
tuż przed nim. Wybrał dobrze znany sobie numer, a na ekranie pojawiło się
zdjęcie ślicznej, uśmiechniętej brunetki. Na te zdjęcie, które dołączone było do
kontaktu, od razu sam się uśmiechnął i trochę uspokoił. Przyłożył sobie
słuchawkę do ucha, a po kilku sygnałach usłyszał w niej głos:
- No halo.
- Cześć Kotek. Jak tam dzień mija mojej rodzince? –
wygodnie rozsiadł się w fotelu.
- Pracowicie,
Kochanie.
- Jedno twoje słowo, Królewno, a zrywam się z pracy i
pędzę do ciebie z pomocą.
- Kotek – kobieta
zaśmiała się do słuchawki. – Oboje dobrze wiemy jakby się ta twoja pomoc
skończyła.
- No jak?
- Uwiódłby mnie Pan
i pokazał swoją sypialnię. Tak sądzę.
- Ja? Nigdy w życiu. Ja porządnym facetem jestem –
powiedział dumnie.
Kobieta odchrząknęła, cicho śmiejąc się pod nosem.
- A nawet jeśli, to co w tym złego – powiedział
kokieteryjnie.
- To Kotek, że nie
mam czasu na to teraz. Kolacja w lesie, ja w lesie, Szymek co chwilę marudzi, a
ja nie wiem, w co mam ręce włożyć.
- Jestem za 15 minut.
- Nie, Marcin. Dam
sobie radę – zapewniła.
Po gabinecie rozległo się pukanie do drzwi.
- Królewno, poczekaj sekundę – powiedział do słuchawki. –
Wejść! – krzyknął.
Popatrzył na drzwi, które po chwili się otworzyły. W
progu stanęła znajoma brunetka z ciepłym uśmiechem na twarzy.
- Cześć Marcin. Przechodziłam niedaleko i pomyślałam, że
wpadnę – rzuciła lekko. – Mogę?
- Jasne, Iza, wejdź – powiedział zmieszany, po czym
spojrzał na telefon trzymany w ręku. – Przepraszam na moment – powiedział w
stronę Izy. – Kotek, jesteś? – powiedział do słuchawki.
- Tak – rzuciła
szybko. – Muszę kończyć. Zresztą ty chyba też. Cześć.
Już chciał coś powiedzieć, chociaż jedno słowo
wytłumaczenia. Jakiegokolwiek. Czuł taką potrzebę, chociaż tak w zasadzie to
przecież nie powinien jej czuć. Nie zrobił nic złego. A jednak chciał
powiedzieć coś Kasi. Cokolwiek. Ale nie pozwoliła mu na to. Po krótkim „cześć” od
razu się rozłączyła.
Siedział z telefonem przy uchu, a naprzeciwko niego
siedziała Iza, która nieco skrępowana zaistniałą sytuacją rozglądała się na
boki. Nie chciała dać po sobie poznać, że… No
właśnie, że co?
Położył telefon na biurku. Wtedy Lewińska w końcu na
niego spojrzała. Lekko się uśmiechnęła.
- Przeszkodziłam? – nie czekając na odpowiedź dodała. –
Przepraszam – w jej oczach pojawiła się ledwo zauważalna, ale jednak,
satysfakcja.
Chodakowski tylko delikatnie się do niej uśmiechnął.
- Co tam u ciebie? – przerwała ciszę.
- W porządku – odpowiedział beznamiętnie.
- A jak się ma mój ulubiony mały przystojniak? W ogóle to
mam coś dla niego.
Kobieta zaczęła szukać czegoś w torebce. Po chwili
wyciągnęła z niej małego, pluszowego misia. Podała go Marcinowi.
- Dziękuję w imieniu Młodego – postawił pluszaka na
biurku.
W tej samej chwili z jego telefonu wydobył się dźwięk
informujący o tym, że otrzymał wiadomość. Wziął go do ręki i otworzył
powiadomienie.
„Wiesz, bardzo Cię kocham, Marcin. K” –
przeczytał.
Na jego twarzy od razu zaczął malować się promienny
uśmiech.
- Dobre wiadomości? – spytała Iza.
- Nawet bardzo – odpowiedział. – W ogóle przepraszam cię,
Iza, za te moje roztargnienie. Napijesz się czegoś? – w końcu obdarzył ją
przyjaznym uśmiechem.
„Tak dokładnie Cię znam,
pewnie sam nie wiesz jak.
Znam na tyle, a wciąż
chcę odkrywać Twój smak.”
pewnie sam nie wiesz jak.
Znam na tyle, a wciąż
chcę odkrywać Twój smak.”
- Cześć rodzinko – wesoło krzyknął od progu.
Wszedł do środka, po czym zamknął za sobą drzwi. Zdjął
marynarkę, którą powiesił na wieszaku w przedpokoju i odwrócił się w stronę
salonu. Na kanapie siedziała Kasia. Sama, z książką w ręku. Oderwała swój wzrok
od lektury i patrzyła na niego, delikatnie się uśmiechając.
- Młody śpi? – spytał już ciszej, podchodząc do
ukochanej.
Kobieta skinęła głową. Pochylił się nad nią i musnął jej
usta. Następnie usiadł tuż obok niej.
- Czyli jednak się wyrobiłaś – głową wskazał książkę,
którą trzymała w dłoniach.
- Tak. Kolacja prawie gotowa, Mały śpi.
- Moja dzielna kobieta – pogładził ją po podbródku, po
czym wpił w jej wargi.
Oparł się wygodnie o tylne oparcie kanapy i położył na
nim swoją prawą rękę tak, by objąć ukochaną kobietę. Tak przytuleni siedzieli
przez chwilę w ciszy.
- Marcin…
- Tak, Królewno?
- Chciałam z tobą porozmawiać.
Usiadła prosto na kanapie i zwróciła się w jego stronę.
- Przecież rozmawiamy – uśmiechnął się do niej.
- Poważnie, Marcin.
Mężczyzna wyprostował się na swoim miejscu, a jego wzrok
spoczął na żonie. Kobieta wzięła głęboki oddech.
- Ja chyba chciałabym pójść jeszcze na ten kurs tańca –
powiedziała jednym tchem.
- Ale po ostatnim mówiłaś, że nie, że to chyba nie dla
ciebie – zmarszczył brwi.
- Ale sobie to przemyślałam i chyba jednak chciałabym
spróbować.
Patrzył na nią lekko zdezorientowany.
- Kochanie, nie patrz tak na mnie – uśmiechnęła się do
niego.
- Po prostu jestem w szoku lekkim – nerwowo podrapał się
po głowie.
- Marcin, posłuchaj mnie – wzięła jego dłonie w swoje
ręce. – Ty codziennie wychodzisz do pracy, masz kontakt z ludźmi. I jeszcze te treningi.
A ja siedzę całymi dniami w domu. Sama z Szymkiem. Bardzo go kocham, ciebie
kocham. Jesteście dla mnie najważniejsi na świecie. Ale chciałabym czasem wyjść
do ludzi. Trochę się zrelaksować, zregenerować. Naładować akumulatorki –
zaśmiała się pod nosem. – Chciałabym mieć coś takiego swojego, Marcin.
- A co z Młodym?
- Myślałam, że ty się nim zajmiesz w tym czasie, kiedy
mnie nie będzie – widząc jego sceptyczne nastawienie, uśmiech powoli zaczął
schodzić jej z twarzy.
- A jak będę musiał zostać w pracy dłużej albo…
- To nie pójdę na zajęcia – powiedziała już lekko
zdenerwowana.
- Nie – rzucił.
- Marcin! – podniosła głos.
- Kochanie, nie zrozum mnie źle. Ale popatrz. Jeżeli
jednego dnia ty pójdziesz na ten swój kurs tańca, drugiego ja na trening i tak
przez cały tydzień, to się będziemy mijać. Po prostu pomyślałem, że może nianię
byśmy dla Młodego znaleźli. Dorywczo. Kilka razy w tygodniu na te 2, 3 godziny.
- Nianię?
- Oczywiście jakąś z polecenia. W sumie to już trochę się
rozglądałem i pytałem tu i ówdzie.
- Już szukałeś? – spytała zaskoczona.
- Tak. Bo wolny wieczór tak raz w tygodniu to by nam się
przydał. Jakieś kino, kolacja na mieście. A teraz jak dojdzie ten twój kurs to…
- popatrzył na nią z cwaniackim uśmiechem.
- Marcin, czyli się zgadzasz? – popatrzyła na niego z
nadzieją.
- A miałem się nie zgodzić?
- Dziękuję! – krzyknęła rozentuzjazmowana.
Chodakowska mocno przytuliła swojego męża, po czym ich
usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
„Musisz starać się tak,
by uwierzyć znów w to,
że będziesz mi niebem
u stóp morskich bram!”
by uwierzyć znów w to,
że będziesz mi niebem
u stóp morskich bram!”
- No cześć, Chłopaku – powiedział Marcin, gdy tylko
Szymon otworzył oczy.
W pokoju dziecięcym nad małym łóżeczkiem stała dwójka
ludzi. Kobieta i mężczyzna. Przytuleni do siebie. Chodakowski stał za żoną z
rękoma obejmującymi ją w pasie i z głową położoną na jej ramieniu. Oboje
wpatrywali się w swojego syna. Ich małe
dzieło sztuki.
Szymek patrzył na rodziców z otwartą buzią.
- Wyspałeś się, Szkrabie? – spytała młoda mama.
Rodzice uśmiechali się do małego chłopca cały czas,
dlatego w końcu i na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Chłopaku, ja mam coś dla ciebie. Zapomniałbym.
Marcin pocałował Kasię w czoło, po czym wyszedł z
pokoiku.
- Ciekawe co ten tata znowu wymyślił – westchnęła Kasia.
Chodakowski już był z powrotem. W rękach trzymał małego,
pluszowego misia. Pokazał go Małemu, który wyraźnie zainteresował się nową
zabawką i wyciągnął po nią rączki.
- Ciocia Iza ci kazała dać – kątem oka zerknął na
ukochaną.
- Miło ze strony cioci Izy – powiedziała z nutką ironii w
głosie. – Dobra, Panowie, ja was zostawiam i idę wstawiać kolację. Bo
dziadkowie niedługo będą. No, Maluchu – podrapała dziecko po brzuszku –
dziadkowie zaraz do ciebie przyjdą – ciepło uśmiechnęła się do syna.
„Chcę byś słyszał mój głos,
choć tak dobrze go znasz.
Mówić: "Wiem, czuję, że to jest to!"
i zatrzymać ten czas!”
choć tak dobrze go znasz.
Mówić: "Wiem, czuję, że to jest to!"
i zatrzymać ten czas!”
- Kasiu, może ja ci pomogę? – spytała Aleksandra.
Chodakowscy zjedli już pyszną kolację przygotowaną przez
panią domu. Teraz gospodyni krzątała się po kuchni i trochę po niej sprzątała.
Reszta rodziny siedziała przy stole. Wywiązała się jakaś luźna rozmowa.
- Nie ma takiej potrzeby, już kończę.
- Proszę – Aleksandra podała jej ostatni talerz ze stołu.
- Dziękuję – Kasia obdarzyła teściową ciepłym uśmiechem.
Starsza z pań Chodakowskich stanęła za swoim mężem, cały
czas siedzącym na krześle przy stole, i położyła ręce na jego ramionach.
- To co tam jeszcze u was słychać, Dzieciaki? – spytał Grzegorz
patrząc to na syna, to na synową.
- Żona mi się rozwija. Zapisała się na kurs tańca –
powiedział dumny Marcin.
- A co z Szymkiem? – od razu spytała Aleksandra.
- Musimy mu nianię znaleźć.
- Kochani, ale przecież ja chętnie się nim zaopiekuję –
zaproponowała Chodakowska.
- Mamo, twoja pomoc jest nieoceniona, ale już
postanowiliśmy.
Marcin wyciągnął rękę do ukochanej. Ta z uśmiechem na
ustach ją złapała. Jednym ruchem przyciągnął ją do siebie i posadził sobie na
kolanach.
- Mamo, dziękujemy za propozycję, ale już i tak dużo dla
nas robisz. A my nie chcemy cię wykorzystywać – powiedziała Kasia.
- Mamo, spokojnie. Szukamy profesjonalnej niani z
polecenia – zapewnił Marcin.
- Dzieciaki, to może mi się uda wam pomóc – wtrącił Grzegorz.
Kasia i Marcin spojrzeli na siebie.
- No mam trochę znajomości, to tu, to tam. Popytam, może
ktoś ma lub zna jakąś dobrą opiekunkę do dziecka.
- Dzięki, ojciec – powiedział z wdzięcznością Marcin.
Gdyby tylko wtedy
wiedział, kogo miał już na myśli jego ojciec i jak to się skończy…
Jesteś Najlepsza <3! Ja chwilowo narzekam na brak weny ale widzę, że u Ciebie jest idealnie! :) Tak trzymaj! ;) Pozdrawiam i czekam na nexta :*!
OdpowiedzUsuńPiszesz opowiadania, może o KaMi? :)
UsuńTak :). Co prawda nie radzę sobie tak świetnie jak Ty, ale sprawia mi to mnóstwo przyjemności :). Taka odskocznia od rzeczywistości :D.
UsuńDaj link do opowiadań,chętnie poczytam;)
UsuńJa też bym chętnie przeczytała Twoje opowiadania. ;) Czekam na linka, zresztą nie sama. :P
UsuńJak zawsze wszystko wspaniale !!!
OdpowiedzUsuńAle ty masz talent dziewczynko ! :D zazdroszcze ;)
OdpowiedzUsuńDziewczynka dziękuję :D!
UsuńCzekamy na kolejne części ;)
OdpowiedzUsuńJak zawsze ;) <3 ! Pozdrawiam /Nati
OdpowiedzUsuńKiedy coś nowego się pojawi ? :)
OdpowiedzUsuńPostaram się napisać coś i wstawić dzisiaj/jutro. Ale nie wiem jak to wyjdzie, w każdym razie nic nie obiecuję. ;)
Usuń