.


niedziela, 21 lutego 2016

Wind of change - część 26.







„Gdybym mogła być tą,
której powiesz choć raz:
"Teraz wiem, czuję, że to jest to!"
i zatrzymać ten czas…”



Około 30-letni mężczyzna ubrany w dobrze skrojony garnitur i elegancką koszulę siedział przy biurku w swoim gabinecie nad jakimiś papierami. Przeglądał kolejne kartki, które trzymał w dłoniach, czytając uważnie każde słowo na nich zapisane. W pewnej chwili odrzucił dokumenty na biurko i przeczesał włosy ręką. Głośno westchnął. Wziął do ręki telefon leżący tuż przed nim. Wybrał dobrze znany sobie numer, a na ekranie pojawiło się zdjęcie ślicznej, uśmiechniętej brunetki. Na te zdjęcie, które dołączone było do kontaktu, od razu sam się uśmiechnął i trochę uspokoił. Przyłożył sobie słuchawkę do ucha, a po kilku sygnałach usłyszał w niej głos:

- No halo.
- Cześć Kotek. Jak tam dzień mija mojej rodzince? – wygodnie rozsiadł się w fotelu.
- Pracowicie, Kochanie.
- Jedno twoje słowo, Królewno, a zrywam się z pracy i pędzę do ciebie z pomocą.
- Kotek – kobieta zaśmiała się do słuchawki. – Oboje dobrze wiemy jakby się ta twoja pomoc skończyła.
- No jak?
- Uwiódłby mnie Pan i pokazał swoją sypialnię. Tak sądzę.
- Ja? Nigdy w życiu. Ja porządnym facetem jestem – powiedział dumnie.

Kobieta odchrząknęła, cicho śmiejąc się pod nosem.

- A nawet jeśli, to co w tym złego – powiedział kokieteryjnie.
- To Kotek, że nie mam czasu na to teraz. Kolacja w lesie, ja w lesie, Szymek co chwilę marudzi, a ja nie wiem, w co mam ręce włożyć.
- Jestem za 15 minut.
- Nie, Marcin. Dam sobie radę – zapewniła.

Po gabinecie rozległo się pukanie do drzwi.

- Królewno, poczekaj sekundę – powiedział do słuchawki. – Wejść! – krzyknął.

Popatrzył na drzwi, które po chwili się otworzyły. W progu stanęła znajoma brunetka z ciepłym uśmiechem na twarzy.

- Cześć Marcin. Przechodziłam niedaleko i pomyślałam, że wpadnę – rzuciła lekko. – Mogę?
- Jasne, Iza, wejdź – powiedział zmieszany, po czym spojrzał na telefon trzymany w ręku. – Przepraszam na moment – powiedział w stronę Izy. – Kotek, jesteś? – powiedział do słuchawki.
- Tak – rzuciła szybko. – Muszę kończyć. Zresztą ty chyba też. Cześć.

Już chciał coś powiedzieć, chociaż jedno słowo wytłumaczenia. Jakiegokolwiek. Czuł taką potrzebę, chociaż tak w zasadzie to przecież nie powinien jej czuć. Nie zrobił nic złego. A jednak chciał powiedzieć coś Kasi. Cokolwiek. Ale nie pozwoliła mu na to. Po krótkim „cześć” od razu się rozłączyła.
Siedział z telefonem przy uchu, a naprzeciwko niego siedziała Iza, która nieco skrępowana zaistniałą sytuacją rozglądała się na boki. Nie chciała dać po sobie poznać, że… No właśnie, że co?
Położył telefon na biurku. Wtedy Lewińska w końcu na niego spojrzała. Lekko się uśmiechnęła.

- Przeszkodziłam? – nie czekając na odpowiedź dodała. – Przepraszam – w jej oczach pojawiła się ledwo zauważalna, ale jednak, satysfakcja.

Chodakowski tylko delikatnie się do niej uśmiechnął.

- Co tam u ciebie? – przerwała ciszę.
- W porządku – odpowiedział beznamiętnie.
- A jak się ma mój ulubiony mały przystojniak? W ogóle to mam coś dla niego.

Kobieta zaczęła szukać czegoś w torebce. Po chwili wyciągnęła z niej małego, pluszowego misia. Podała go Marcinowi.

- Dziękuję w imieniu Młodego – postawił pluszaka na biurku.

W tej samej chwili z jego telefonu wydobył się dźwięk informujący o tym, że otrzymał wiadomość. Wziął go do ręki i otworzył powiadomienie.
„Wiesz, bardzo Cię kocham, Marcin. K” – przeczytał.
Na jego twarzy od razu zaczął malować się promienny uśmiech.

- Dobre wiadomości? – spytała Iza.
- Nawet bardzo – odpowiedział. – W ogóle przepraszam cię, Iza, za te moje roztargnienie. Napijesz się czegoś? – w końcu obdarzył ją przyjaznym uśmiechem.



„Tak dokładnie Cię znam,
pewnie sam nie wiesz jak.
Znam na tyle, a wciąż
chcę odkrywać Twój smak.”



- Cześć rodzinko – wesoło krzyknął od progu.

Wszedł do środka, po czym zamknął za sobą drzwi. Zdjął marynarkę, którą powiesił na wieszaku w przedpokoju i odwrócił się w stronę salonu. Na kanapie siedziała Kasia. Sama, z książką w ręku. Oderwała swój wzrok od lektury i patrzyła na niego, delikatnie się uśmiechając.

- Młody śpi? – spytał już ciszej, podchodząc do ukochanej.

Kobieta skinęła głową. Pochylił się nad nią i musnął jej usta. Następnie usiadł tuż obok niej.

- Czyli jednak się wyrobiłaś – głową wskazał książkę, którą trzymała w dłoniach.
- Tak. Kolacja prawie gotowa, Mały śpi.
- Moja dzielna kobieta – pogładził ją po podbródku, po czym wpił w jej wargi.

Oparł się wygodnie o tylne oparcie kanapy i położył na nim swoją prawą rękę tak, by objąć ukochaną kobietę. Tak przytuleni siedzieli przez chwilę w ciszy.

- Marcin…
- Tak, Królewno?
- Chciałam z tobą porozmawiać.

Usiadła prosto na kanapie i zwróciła się w jego stronę.

- Przecież rozmawiamy – uśmiechnął się do niej.
- Poważnie, Marcin.

Mężczyzna wyprostował się na swoim miejscu, a jego wzrok spoczął na żonie. Kobieta wzięła głęboki oddech.

- Ja chyba chciałabym pójść jeszcze na ten kurs tańca – powiedziała jednym tchem.
- Ale po ostatnim mówiłaś, że nie, że to chyba nie dla ciebie – zmarszczył brwi.
- Ale sobie to przemyślałam i chyba jednak chciałabym spróbować.

Patrzył na nią lekko zdezorientowany.

- Kochanie, nie patrz tak na mnie – uśmiechnęła się do niego.
- Po prostu jestem w szoku lekkim – nerwowo podrapał się po głowie.
- Marcin, posłuchaj mnie – wzięła jego dłonie w swoje ręce. – Ty codziennie wychodzisz do pracy, masz kontakt z ludźmi. I jeszcze te treningi. A ja siedzę całymi dniami w domu. Sama z Szymkiem. Bardzo go kocham, ciebie kocham. Jesteście dla mnie najważniejsi na świecie. Ale chciałabym czasem wyjść do ludzi. Trochę się zrelaksować, zregenerować. Naładować akumulatorki – zaśmiała się pod nosem. – Chciałabym mieć coś takiego swojego, Marcin.
- A co z Młodym?
- Myślałam, że ty się nim zajmiesz w tym czasie, kiedy mnie nie będzie – widząc jego sceptyczne nastawienie, uśmiech powoli zaczął schodzić jej z twarzy.
- A jak będę musiał zostać w pracy dłużej albo…
- To nie pójdę na zajęcia – powiedziała już lekko zdenerwowana.
- Nie – rzucił.
- Marcin! – podniosła głos.
- Kochanie, nie zrozum mnie źle. Ale popatrz. Jeżeli jednego dnia ty pójdziesz na ten swój kurs tańca, drugiego ja na trening i tak przez cały tydzień, to się będziemy mijać. Po prostu pomyślałem, że może nianię byśmy dla Młodego znaleźli. Dorywczo. Kilka razy w tygodniu na te 2, 3 godziny.
- Nianię?
- Oczywiście jakąś z polecenia. W sumie to już trochę się rozglądałem i pytałem tu i ówdzie.
- Już szukałeś? – spytała zaskoczona.
- Tak. Bo wolny wieczór tak raz w tygodniu to by nam się przydał. Jakieś kino, kolacja na mieście. A teraz jak dojdzie ten twój kurs to… - popatrzył na nią z cwaniackim uśmiechem.
- Marcin, czyli się zgadzasz? – popatrzyła na niego z nadzieją.
- A miałem się nie zgodzić?
- Dziękuję! – krzyknęła rozentuzjazmowana.

Chodakowska mocno przytuliła swojego męża, po czym ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku.



„Musisz starać się tak,
by uwierzyć znów w to,
że będziesz mi niebem
u stóp morskich bram!”



- No cześć, Chłopaku – powiedział Marcin, gdy tylko Szymon otworzył oczy.

W pokoju dziecięcym nad małym łóżeczkiem stała dwójka ludzi. Kobieta i mężczyzna. Przytuleni do siebie. Chodakowski stał za żoną z rękoma obejmującymi ją w pasie i z głową położoną na jej ramieniu. Oboje wpatrywali się w swojego syna. Ich małe dzieło sztuki.
Szymek patrzył na rodziców z otwartą buzią.

- Wyspałeś się, Szkrabie? – spytała młoda mama.

Rodzice uśmiechali się do małego chłopca cały czas, dlatego w końcu i na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Chłopaku, ja mam coś dla ciebie. Zapomniałbym.

Marcin pocałował Kasię w czoło, po czym wyszedł z pokoiku.

- Ciekawe co ten tata znowu wymyślił – westchnęła Kasia.

Chodakowski już był z powrotem. W rękach trzymał małego, pluszowego misia. Pokazał go Małemu, który wyraźnie zainteresował się nową zabawką i wyciągnął po nią rączki.

- Ciocia Iza ci kazała dać – kątem oka zerknął na ukochaną.
- Miło ze strony cioci Izy – powiedziała z nutką ironii w głosie. – Dobra, Panowie, ja was zostawiam i idę wstawiać kolację. Bo dziadkowie niedługo będą. No, Maluchu – podrapała dziecko po brzuszku – dziadkowie zaraz do ciebie przyjdą – ciepło uśmiechnęła się do syna.



„Chcę byś słyszał mój głos,
choć tak dobrze go znasz.
Mówić: "Wiem, czuję, że to jest to!"
i zatrzymać ten czas!”



- Kasiu, może ja ci pomogę? – spytała Aleksandra.

Chodakowscy zjedli już pyszną kolację przygotowaną przez panią domu. Teraz gospodyni krzątała się po kuchni i trochę po niej sprzątała. Reszta rodziny siedziała przy stole. Wywiązała się jakaś luźna rozmowa.

- Nie ma takiej potrzeby, już kończę.
- Proszę – Aleksandra podała jej ostatni talerz ze stołu.
- Dziękuję – Kasia obdarzyła teściową ciepłym uśmiechem.

Starsza z pań Chodakowskich stanęła za swoim mężem, cały czas siedzącym na krześle przy stole, i położyła ręce na jego ramionach.

- To co tam jeszcze u was słychać, Dzieciaki? – spytał Grzegorz patrząc to na syna, to na synową.
- Żona mi się rozwija. Zapisała się na kurs tańca – powiedział dumny Marcin.
- A co z Szymkiem? – od razu spytała Aleksandra.
- Musimy mu nianię znaleźć.
- Kochani, ale przecież ja chętnie się nim zaopiekuję – zaproponowała Chodakowska.
- Mamo, twoja pomoc jest nieoceniona, ale już postanowiliśmy.

Marcin wyciągnął rękę do ukochanej. Ta z uśmiechem na ustach ją złapała. Jednym ruchem przyciągnął ją do siebie i posadził sobie na kolanach.

- Mamo, dziękujemy za propozycję, ale już i tak dużo dla nas robisz. A my nie chcemy cię wykorzystywać – powiedziała Kasia.
- Mamo, spokojnie. Szukamy profesjonalnej niani z polecenia – zapewnił Marcin.
- Dzieciaki, to może mi się uda wam pomóc – wtrącił Grzegorz.

Kasia i Marcin spojrzeli na siebie.

- No mam trochę znajomości, to tu, to tam. Popytam, może ktoś ma lub zna jakąś dobrą opiekunkę do dziecka.
- Dzięki, ojciec – powiedział z wdzięcznością Marcin.


Gdyby tylko wtedy wiedział, kogo miał już na myśli jego ojciec i jak to się skończy…



12 komentarzy:

  1. Jesteś Najlepsza <3! Ja chwilowo narzekam na brak weny ale widzę, że u Ciebie jest idealnie! :) Tak trzymaj! ;) Pozdrawiam i czekam na nexta :*!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszesz opowiadania, może o KaMi? :)

      Usuń
    2. Tak :). Co prawda nie radzę sobie tak świetnie jak Ty, ale sprawia mi to mnóstwo przyjemności :). Taka odskocznia od rzeczywistości :D.

      Usuń
    3. Daj link do opowiadań,chętnie poczytam;)

      Usuń
    4. Ja też bym chętnie przeczytała Twoje opowiadania. ;) Czekam na linka, zresztą nie sama. :P

      Usuń
  2. Jak zawsze wszystko wspaniale !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale ty masz talent dziewczynko ! :D zazdroszcze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekamy na kolejne części ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze ;) <3 ! Pozdrawiam /Nati

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy coś nowego się pojawi ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się napisać coś i wstawić dzisiaj/jutro. Ale nie wiem jak to wyjdzie, w każdym razie nic nie obiecuję. ;)

      Usuń