.


czwartek, 10 września 2015

Wind of change - część 4.

Prawie 3 tygodnie... Przepraszam! 
Nie chcę nic obiecywać, ale mam nadzieję, że teraz będę miała ciut więcej czasu i może, ale może, kolejne części będą się tu pojawiać nieco bardziej systematycznie.

Zapraszam na 4-tą część.
Pozdrawiam, Kasiek :-*!


***








„Bosa do mnie przyjdź
i od progu bezwstydnie
powiedz mi, czego chcesz.”



Przekręciła się na drugi bok. I wtedy poczuła przeszywający ból pleców. Z grymasem na twarzy otworzyła oczy. I wspomnienia poprzedniego wieczoru oraz nocy od razu zaczęły wracać…

Marcin wyszedł wieczorem z Olkiem, a ona została sama z Szymkiem. Mama i dziecko. Sami. Wydawać by się mogło, że wystarczy uśpić dziecko i ma się wolny wieczór. W normalnych warunkach tak było. Jednak nie tego wieczoru… Młody nie mógł zasnąć. Wiercił się niespokojnie, co chwilę popłakując, dlatego młoda mama całą noc spała w fotelu, stojącym w pokoju dziecięcym, tuż obok jego łóżeczka. Spała całą noc… Raczej czuwała. Zasnęła dopiero nad ranem, kiedy i Szymek w końcu opadł z sił, i zamknął powieki.

Przetarła dłonią zaspane oczy. Powoli wstała z fotela i podeszła do małego łóżeczka. Młody spał spokojnie. Uśmiechnęła się nikle. Kiedy już upewniła się, że wszystko z nim w porządku, po cichu opuściła pokój i zamknęła za sobą drzwi. Odwróciła się w stronę salonu i na kanapie zauważyła swojego mężczyznę. Spał sobie w najlepsze, cicho pochrapując. Pokręciła głową z politowaniem. Spojrzała na zegarek, wiszący w kuchni – 9:06. Rozejrzała się po pokoju, jakby czegoś szukała. I wtedy rozdzwonił się telefon Marcina. Pospiesznie wyjęła go z płaszcza mężczyzny i odebrała połączenie.
W tym samym czasie właściciel urządzenia zaczął się rozciągać na kanapie.

- Dzień dobry panie Krzysztofie – Marcin spojrzał na Kasię.
- …
- A to coś bardzo ważnego? – kobieta popatrzyła w stronę Marcina.
- …
- Bo właśnie miałam do pana dzwonić.
- …
- Po prostu mieliśmy bardzo ciężką noc – nie udało jej się powstrzymać i głośno ziewnęła do słuchawki. - Przepraszam. Więc jeśli Marcin nie ma dzisiaj nic pilnego, to nie będę go budzić. Da pan sobie radę jeden dzień bez niego?
- …
- Jasne, dziękuję. A jakby coś to niech pan po prostu dzwoni. Jeszcze raz dziękuję. Miłego dnia. Do widzenia – odłożyła telefon na stolik.

Marcin wstał z kanapy i podszedł do ukochanej.
- Królewno, jesteś wielka – złożył pocałunek na jej czole.
- Jasne. A teraz wybacz, idę się położyć – odwróciła się na pięcie.
Marcin złapał ją za nadgarstek. Kasia spojrzała na dłoń, która ją kurczowo trzymała.
- Zostaw – powiedziała ledwo słyszalnie.
- Co jest? – spytał.
- Słuchaj, ostatnią rzeczą o jakiej teraz marzę, jest rozmowa. I to jeszcze z tobą! – wykrzyczała.
- Kaśka, o co tobie do cholery chodzi?!
- Nasz syn płakał całą noc. Zasnął dopiero nad ranem. I to ja musiałam przy nim siedzieć. Bo ciebie nie było – prychnęła.
- Sama mi kazałaś iść pogadać z Olkiem!
- A upić się i wrócić nad ranem też ci kazałam? Bo sobie jakoś nie przypominam.
- Czepiasz się Kaśka, normalnie się czepiasz.
Ponownie spojrzała na swój nadgarstek.
- Puść – powiedziała.
Posłusznie zrobił to, o co go poprosiła.
Po chwili Kasia zniknęła za drzwiami sypialni.
- Cholera jasna! – przeklął pod nosem.
Wszedł do łazienki i zamknął za sobą drzwi.



„Kiedy dręczy cię ból, niefizyczny.”



Prysznic. Zimna woda. Na otrzeźwienie ponoć najlepsza… Przemył twarz rękoma. Mocnymi ruchami.
Pomogło. Czuł się już dużo lepiej. Przynajmniej fizycznie…

Wyszedł spod prysznica. Sięgnął po ręcznik, który obwiązał sobie wokół pasa. Stanął przy drzwiach. Głęboki wdech. Nacisnął klamkę.
Cisza.
Drzwi do pokoju Szymka nadal były przymknięte, podobnie zresztą jak drzwi sypialni. Podszedł do nich. Już chciał do nich zapukać, jednak w ostatniej chwili wycofał się. Położył się wygodnie na kanapie i przymknął powieki.

Jakiś czas później obudził go płacz dziecka. Już chciał wstawać z kanapy, gdy jedne z drzwi się otworzyły. Stanęła w nich zaspana Kasia. Przelotem spojrzała na Marcina i już po chwili zniknęła w pokoju dziecięcym.
Marcin wstał ze swojego miejsca i poszedł do sypialni. Wyciągnął jakieś ubrania z szafy, po czym  założył je na siebie. Przeszedł do przedpokoju. Narzucił na siebie płaszcz. Z szafki wziął kluczyki do samochodu i portfel. Schował je do kieszeni i opuścił mieszkanie, trzaskając za sobą drzwiami.



Swoje miejsce znajdź i nie pytaj,
czy taki układ ma jakiś sens.”



- No proszę. Kogóż to moje oczy widzą.
- Cześć Pawełku – Marcin przywitał się z właścicielem lokalu, do którego właśnie wszedł.
- Cześć młody ojciec. Jak tam?
- Jakoś - burknął.
- Rozmowny. Ale okej. Nie chcesz mi powiedzieć to może pogadasz z tamtą panią – głową wskazał stolik, stojący zaraz pod oknem.
Chodakowski odwrócił się w tamtą stronę. Przy stoliku siedziała Janka, która gestem ręki zaprosiła go do siebie. Bez chwili wahania podszedł do niej.
- Cześć piękna – pocałował ją w policzek, po czym usiadł obok niej na krześle.
- Hej tatuśku. Jak tam?
- Szczerze? – spojrzał prosto w jej oczy.
- Tylko – odparła.
- Nijak – wzruszył ramionami.
- Coś z Szymkiem?
- Nie. Z młodym wszystko okej. Rośnie jak na drożdżach chłopak.
- To co jest? – Marcin spuścił głowę. – Kasia? – porozumiewawcze spojrzenie.

1 godzinę później.
- Marcin, przestań – Bufford nie mogła pohamować śmiechu.
- No co, mówię serio – śmiał się razem z nią.
- Popłakałam się – otarła łzy wypływające z oczu. – Zaraz się rozmarzę i… - spoważniała i spojrzała na wyświetlacz telefonu. – O cholera! – wstała z miejsca.
- Co jest? – spytał, obserwując Jankę, która nerwowo zakładała na siebie kurtkę.
- Zaraz się spóźnię na zajęcia.
- Podrzucę cię – wstał.
- Nie musisz.
- Ale chcę. Zresztą… to w ramach podziękowania. Za rozmowę – uśmiechnął się do niej uroczo.
- Skoro tak stawiasz sprawę – uśmiech malował się na jej twarzy. – Idziemy?
- Idziemy.



„Kochaj mnie namiętnie tak,
jakby świat się skończyć miał.”



Stanął przed drzwiami. Podniósł do góry rękę, w której trzymał mały bukiet czerwonych róż. Trochę go poprawił. Drugą rękę przystawił do drzwi. Już miał zapukać, jednak zmienił zdanie. Nacisnął klamkę. Drzwi ustąpiły, więc wszedł do środka.
W salonie było pusto. Jednak na kanapie leżał rozłożony koc, a na stoliku otwarta gazeta. Po chwili dobiegły go dźwięki z pokoju dziecięcego.
Zdjął płaszcz i odwiesił go na wieszaku, a sam wszedł w głąb mieszkania i usiadł na sofie. Z nerwów zaczął obracać w dłoniach bukiecik.

W końcu z jednego pokoju wyłoniła się Kasia. Na jej widok od razu wstał z miejsca i do niej podszedł.
- Marcin… - zaczęła.
- Przepraszam Kasiu – dał jej bukiet.
- Dziękuję. Ale to ja przepraszam. Nie powinnam była się czepiać. Przesadziłam.
- No nie zaprzeczę – uśmiechnął się.
- Ejj! – śmiejąc się, szturchnęła go w ramię.
Podniósł ją, a ona oplotła go swoimi nogami w pasie. Uśmiechnęli się do siebie.
- I co teraz? – spytał Marcin.
- Marzę o prysznicu – odpowiedziała intrygująco, podgryzając dolną wargę. – Myślisz, że da się coś z tym zrobić? – przybliżyła swoją twarz do jego.
- Zobaczymy.

Nie wytrzymał napięcia, jakie się między nimi wytworzyło. Wpił się w jej spragnione usta. Z żarliwością. Z pasją. Całował każdy fragment jej warg. Jakby nie pamiętał już, jak smakują. Rozkoszował się każdą możliwością ich muśnięcia. Ale po chwili to przestało wystarczać.
Powoli pozbywali się ubrań, które były im teraz po prostu zbędne. Okrycia wierzchnie utworzyły ścieżkę do łazienki, w której właśnie się znaleźli. Jeszcze kilka kroków i już stali całkiem nadzy pod prysznicem. Któreś z nich w końcu odkręciło kurek i ciepły strumień wody wylądował na ich rozpalonych od pożądania ciałach.



„Aż w jedną, krótką chwilę
pojmiesz, po co żyjesz.”



- Wiesz, że jesteś niesamowita – powiedział, wpatrując się w kobietę swojego życia.
- Coś tam już kiedyś słyszałam na ten temat – uśmiechnęła się zalotnie, smarując ciało masłem kakaowym.
- Chodź tu do mnie – jeden ruch i już stali przytuleni do siebie. – Skończyłaś?
- Ehem – przytaknęła.
- To co, może zrobię coś do jedzenia?
- Jestem za – musnęła jego usta. – Pójdę do Szymka.
Złapał jej dłoń. Uśmiechnęła się na ten gest.
- Pójdziemy razem do NASZEGO syna – powiedział stanowczo.
Pociągnął ją za sobą do pokoju dziecięcego.
Po cichu weszli do środka. Zatrzymali się tuż przy łóżeczku. Ręka Marcina z dłoni Kasi przeniosła się na jej pas. Kobieta wtuliła się w ukochanego. Stali tak przez dłuższą chwilę bez żadnego słowa. W końcu ciszę przerwał Chodakowski:
- Udał nam się ten nasz syn.
- Bardzo.
- To może… skoro tak nam dobrze poszło to warto to powtórzyć – cwaniacki uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Coś sugerujesz? – spytała, drocząc się z nim.
- Coś mi się o uszy obiło, że z przyrostem naturalnym coraz gorzej… To może nad tym troszkę… popracujemy? – spojrzał wymownie w jej błyszczące ze szczęścia oczy.
- A to pod prysznicem – ręką pokazała ścianę, za którą była łazienka.
- To może być za mało… Zresztą bez dyskusji – powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu i w tym samym momencie porwał ją w swoje ramiona. – Teraz sypialnia – musnął jej usta.
- Mamy jeszcze salon, kuchnię – zaczęła wyliczać, śmiejąc się.
- Królewno, da się zrobić. Cała noc przed nami – przeniósł swój wzrok na łóżeczko, w którym leżał mały Chodakowski. - Okej młody, twoi rodzice idą teraz popracować nad rodzeństwem dla ciebie. Także synu, daj tatusiowi trochę czasu.

- Wariat! – Mularczyk wpiła się w usta ukochanego.



17 komentarzy:

  1. Ja zwykle super ! Tylko trochę długo czekalismy ... ale rozumiem Cię nie tylko tym się zajmujesz :) ale piszesz cudownie :) sielankaaaa <3 ! Kocham tooo ! :) czekam na poruszenie sprawy ślubu :D gorąco pozdrawiam i czekam na kolejny twoje dzieła .... tak to znowu JA hahaha ! :) /NATI ! ;) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się bardzo cieszę, że to znowu Ty. :-)
      Pozdrawiam Cię serdecznie, Kasiek :-*!

      Usuń
  2. Długo czekaliśmy .... ale ci powiem że było warto ;) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło, że tak piszesz. :-)
      Pozdrawiam, Kasiek :-*!

      Usuń
  3. Fajnie się czyta , dobrze dobrane każde słowo ;) no gratuluję no ! :) super że wybrałaś właśnie taki temat :Kasia i Marcin z Mjm <3 ! Chociaż tutaj jest pokazywana ich dalsza kwitnące miłość i ich życie :) dziękuję Ci bardzo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co dziękować. :-P Jeej, ale to bardzo miłe. :-)
      Pozdrawiam, Kasiek :-*!

      Usuń
  4. Jak każdy to każdy ! Ja też dziękuje że rozwijasz ich miłość i chociaż tutaj możemy cieszyć się ICH szczęściem i miłością ;) SUUUPER ! :* POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  5. Super kiedy next

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie ;) już czekam na coś następnego :D !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie pięknie. .... co tu więcej pisać :) Pozdrawiam i czekam na next (myślę że jak najszybciej )

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna cześć oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super :) cieszę się ze robisz to dla nas :D kibicuje Ci i wierze ze nas nie zostawisz ! Trzymamy się razem /Iga ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie pięknie :D kiedy next ? Czekam ! ;) i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy next ?! Czekamy jutro pojutrze ???! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przeciągu najbliższych dni coś nowego powinno się pojawić. ;)

      Usuń
  12. Świetna cześć na prawdę :) bardzo długo czekałam na nią ale warto było :)

    OdpowiedzUsuń