Prawie 3 tygodnie... Przepraszam!
Nie chcę nic obiecywać, ale mam nadzieję, że teraz będę miała ciut więcej czasu i może, ale może, kolejne części będą się tu pojawiać nieco bardziej systematycznie.
Zapraszam na 4-tą część.
Pozdrawiam, Kasiek :-*!
***
„Bosa
do mnie przyjdź
i od
progu bezwstydnie
powiedz
mi, czego chcesz.”
Przekręciła się na drugi bok. I wtedy poczuła
przeszywający ból pleców. Z grymasem na twarzy otworzyła oczy. I wspomnienia
poprzedniego wieczoru oraz nocy od razu zaczęły wracać…
Marcin wyszedł wieczorem z Olkiem, a ona została sama z
Szymkiem. Mama i dziecko. Sami. Wydawać by się mogło, że wystarczy uśpić
dziecko i ma się wolny wieczór. W normalnych warunkach tak było. Jednak nie
tego wieczoru… Młody nie mógł zasnąć. Wiercił się niespokojnie, co chwilę
popłakując, dlatego młoda mama całą noc spała w fotelu, stojącym w pokoju
dziecięcym, tuż obok jego łóżeczka. Spała całą noc… Raczej czuwała. Zasnęła
dopiero nad ranem, kiedy i Szymek w końcu opadł z sił, i zamknął powieki.
Przetarła dłonią zaspane oczy. Powoli wstała z fotela i
podeszła do małego łóżeczka. Młody spał spokojnie. Uśmiechnęła się nikle. Kiedy
już upewniła się, że wszystko z nim w porządku, po cichu opuściła pokój i
zamknęła za sobą drzwi. Odwróciła się w stronę salonu i na kanapie zauważyła
swojego mężczyznę. Spał sobie w najlepsze, cicho pochrapując. Pokręciła głową z
politowaniem. Spojrzała na zegarek, wiszący w kuchni – 9:06. Rozejrzała się po
pokoju, jakby czegoś szukała. I wtedy rozdzwonił się telefon Marcina.
Pospiesznie wyjęła go z płaszcza mężczyzny i odebrała połączenie.
W tym samym czasie właściciel urządzenia zaczął się
rozciągać na kanapie.
- Dzień dobry panie Krzysztofie – Marcin spojrzał na
Kasię.
- …
- A to coś bardzo ważnego? – kobieta popatrzyła w stronę
Marcina.
- …
- Bo właśnie miałam do pana dzwonić.
- …
- Po prostu mieliśmy bardzo ciężką noc – nie udało jej
się powstrzymać i głośno ziewnęła do słuchawki. - Przepraszam. Więc jeśli
Marcin nie ma dzisiaj nic pilnego, to nie będę go budzić. Da pan sobie radę
jeden dzień bez niego?
- …
- Jasne, dziękuję. A jakby coś to niech pan po prostu
dzwoni. Jeszcze raz dziękuję. Miłego dnia. Do widzenia – odłożyła telefon na
stolik.
Marcin wstał z kanapy i podszedł do ukochanej.
- Królewno, jesteś wielka – złożył pocałunek na jej czole.
- Jasne. A teraz wybacz, idę się położyć – odwróciła się
na pięcie.
Marcin złapał ją za nadgarstek. Kasia spojrzała na dłoń,
która ją kurczowo trzymała.
- Zostaw – powiedziała ledwo słyszalnie.
- Co jest? – spytał.
- Słuchaj, ostatnią rzeczą o jakiej teraz marzę, jest
rozmowa. I to jeszcze z tobą! – wykrzyczała.
- Kaśka, o co tobie do cholery chodzi?!
- Nasz syn płakał całą noc. Zasnął dopiero nad ranem. I
to ja musiałam przy nim siedzieć. Bo ciebie nie było – prychnęła.
- Sama mi kazałaś iść pogadać z Olkiem!
- A upić się i wrócić nad ranem też ci kazałam? Bo sobie
jakoś nie przypominam.
- Czepiasz się Kaśka, normalnie się czepiasz.
Ponownie spojrzała na swój nadgarstek.
- Puść – powiedziała.
Posłusznie zrobił to, o co go poprosiła.
Po chwili Kasia zniknęła za drzwiami sypialni.
- Cholera jasna! – przeklął pod nosem.
Wszedł do łazienki i zamknął za sobą drzwi.
„Kiedy
dręczy cię ból, niefizyczny.”
Prysznic. Zimna woda. Na otrzeźwienie ponoć najlepsza…
Przemył twarz rękoma. Mocnymi ruchami.
Pomogło. Czuł się już dużo lepiej. Przynajmniej
fizycznie…
Wyszedł spod prysznica. Sięgnął po ręcznik, który
obwiązał sobie wokół pasa. Stanął przy drzwiach. Głęboki wdech. Nacisnął
klamkę.
Cisza.
Drzwi do pokoju Szymka nadal były przymknięte, podobnie
zresztą jak drzwi sypialni. Podszedł do nich. Już chciał do nich zapukać,
jednak w ostatniej chwili wycofał się. Położył się wygodnie na kanapie i
przymknął powieki.
Jakiś czas później obudził go płacz dziecka. Już chciał
wstawać z kanapy, gdy jedne z drzwi się otworzyły. Stanęła w nich zaspana
Kasia. Przelotem spojrzała na Marcina i już po chwili zniknęła w pokoju
dziecięcym.
Marcin wstał ze swojego miejsca i poszedł do sypialni.
Wyciągnął jakieś ubrania z szafy, po czym
założył je na siebie. Przeszedł do przedpokoju. Narzucił na siebie
płaszcz. Z szafki wziął kluczyki do samochodu i portfel. Schował je do kieszeni
i opuścił mieszkanie, trzaskając za sobą drzwiami.
„Swoje
miejsce znajdź i nie pytaj,
czy
taki układ ma jakiś sens.”
- No proszę. Kogóż to moje oczy widzą.
- Cześć Pawełku – Marcin przywitał się z właścicielem
lokalu, do którego właśnie wszedł.
- Cześć młody ojciec. Jak tam?
- Jakoś - burknął.
- Rozmowny. Ale okej. Nie chcesz mi powiedzieć to może
pogadasz z tamtą panią – głową wskazał stolik, stojący zaraz pod oknem.
Chodakowski odwrócił się w tamtą stronę. Przy stoliku
siedziała Janka, która gestem ręki zaprosiła go do siebie. Bez chwili wahania
podszedł do niej.
- Cześć piękna – pocałował ją w policzek, po czym usiadł
obok niej na krześle.
- Hej tatuśku. Jak tam?
- Szczerze? – spojrzał prosto w jej oczy.
- Tylko – odparła.
- Nijak – wzruszył ramionami.
- Coś z Szymkiem?
- Nie. Z młodym wszystko okej. Rośnie jak na drożdżach
chłopak.
- To co jest? – Marcin spuścił głowę. – Kasia? –
porozumiewawcze spojrzenie.
1 godzinę
później.
- Marcin, przestań – Bufford nie mogła pohamować śmiechu.
- No co, mówię serio – śmiał się razem z nią.
- Popłakałam się – otarła łzy wypływające z oczu. – Zaraz
się rozmarzę i… - spoważniała i spojrzała na wyświetlacz telefonu. – O cholera!
– wstała z miejsca.
- Co jest? – spytał, obserwując Jankę, która nerwowo
zakładała na siebie kurtkę.
- Zaraz się spóźnię na zajęcia.
- Podrzucę cię – wstał.
- Nie musisz.
- Ale chcę. Zresztą… to w ramach podziękowania. Za
rozmowę – uśmiechnął się do niej uroczo.
- Skoro tak stawiasz sprawę – uśmiech malował się na jej
twarzy. – Idziemy?
- Idziemy.
„Kochaj
mnie namiętnie tak,
jakby
świat się skończyć miał.”
Stanął przed drzwiami. Podniósł do góry rękę, w której
trzymał mały bukiet czerwonych róż. Trochę go poprawił. Drugą rękę przystawił
do drzwi. Już miał zapukać, jednak zmienił zdanie. Nacisnął klamkę. Drzwi
ustąpiły, więc wszedł do środka.
W salonie było pusto. Jednak na kanapie leżał rozłożony
koc, a na stoliku otwarta gazeta. Po chwili dobiegły go dźwięki z pokoju
dziecięcego.
Zdjął płaszcz i odwiesił go na wieszaku, a sam wszedł w
głąb mieszkania i usiadł na sofie. Z nerwów zaczął obracać w dłoniach bukiecik.
W końcu z jednego pokoju wyłoniła się Kasia. Na jej widok
od razu wstał z miejsca i do niej podszedł.
- Marcin… - zaczęła.
- Przepraszam Kasiu – dał jej bukiet.
- Dziękuję. Ale to ja przepraszam. Nie powinnam była się
czepiać. Przesadziłam.
- No nie zaprzeczę – uśmiechnął się.
- Ejj! – śmiejąc się, szturchnęła go w ramię.
Podniósł ją, a ona oplotła go swoimi nogami w pasie.
Uśmiechnęli się do siebie.
- I co teraz? – spytał Marcin.
- Marzę o prysznicu – odpowiedziała intrygująco,
podgryzając dolną wargę. – Myślisz, że da się coś z tym zrobić? – przybliżyła
swoją twarz do jego.
- Zobaczymy.
Nie wytrzymał napięcia, jakie się między nimi wytworzyło.
Wpił się w jej spragnione usta. Z żarliwością. Z pasją. Całował każdy fragment
jej warg. Jakby nie pamiętał już, jak smakują. Rozkoszował się każdą
możliwością ich muśnięcia. Ale po chwili to przestało wystarczać.
Powoli pozbywali się ubrań, które były im teraz po prostu
zbędne. Okrycia wierzchnie utworzyły ścieżkę do łazienki, w której właśnie się
znaleźli. Jeszcze kilka kroków i już stali całkiem nadzy pod prysznicem. Któreś
z nich w końcu odkręciło kurek i ciepły strumień wody wylądował na ich
rozpalonych od pożądania ciałach.
„Aż w
jedną, krótką chwilę
pojmiesz,
po co żyjesz.”
- Wiesz, że jesteś niesamowita – powiedział, wpatrując
się w kobietę swojego życia.
- Coś tam już kiedyś słyszałam na ten temat – uśmiechnęła
się zalotnie, smarując ciało masłem kakaowym.
- Chodź tu do mnie – jeden ruch i już stali przytuleni do
siebie. – Skończyłaś?
- Ehem – przytaknęła.
- To co, może zrobię coś do jedzenia?
- Jestem za – musnęła jego usta. – Pójdę do Szymka.
Złapał jej dłoń. Uśmiechnęła się na ten gest.
- Pójdziemy razem do NASZEGO syna – powiedział stanowczo.
Pociągnął ją za sobą do pokoju dziecięcego.
Po cichu weszli do środka. Zatrzymali się tuż przy
łóżeczku. Ręka Marcina z dłoni Kasi przeniosła się na jej pas. Kobieta wtuliła
się w ukochanego. Stali tak przez dłuższą chwilę bez żadnego słowa. W końcu
ciszę przerwał Chodakowski:
- Udał nam się ten nasz syn.
- Bardzo.
- To może… skoro tak nam dobrze poszło to warto to
powtórzyć – cwaniacki uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Coś sugerujesz? – spytała, drocząc się z nim.
- Coś mi się o uszy obiło, że z przyrostem naturalnym
coraz gorzej… To może nad tym troszkę… popracujemy? – spojrzał wymownie w jej
błyszczące ze szczęścia oczy.
- A to pod prysznicem – ręką pokazała ścianę, za którą
była łazienka.
- To może być za mało… Zresztą bez dyskusji – powiedział tonem
nieznoszącym sprzeciwu i w tym samym momencie porwał ją w swoje ramiona. –
Teraz sypialnia – musnął jej usta.
- Mamy jeszcze salon, kuchnię – zaczęła wyliczać, śmiejąc
się.
- Królewno, da się zrobić. Cała noc przed nami –
przeniósł swój wzrok na łóżeczko, w którym leżał mały Chodakowski. - Okej
młody, twoi rodzice idą teraz popracować nad rodzeństwem dla ciebie. Także
synu, daj tatusiowi trochę czasu.
- Wariat! – Mularczyk wpiła się w usta ukochanego.
Ja zwykle super ! Tylko trochę długo czekalismy ... ale rozumiem Cię nie tylko tym się zajmujesz :) ale piszesz cudownie :) sielankaaaa <3 ! Kocham tooo ! :) czekam na poruszenie sprawy ślubu :D gorąco pozdrawiam i czekam na kolejny twoje dzieła .... tak to znowu JA hahaha ! :) /NATI ! ;) :*
OdpowiedzUsuńA ja się bardzo cieszę, że to znowu Ty. :-)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Kasiek :-*!
Długo czekaliśmy .... ale ci powiem że było warto ;) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło, że tak piszesz. :-)
UsuńPozdrawiam, Kasiek :-*!
Fajnie się czyta , dobrze dobrane każde słowo ;) no gratuluję no ! :) super że wybrałaś właśnie taki temat :Kasia i Marcin z Mjm <3 ! Chociaż tutaj jest pokazywana ich dalsza kwitnące miłość i ich życie :) dziękuję Ci bardzo
OdpowiedzUsuńNie masz za co dziękować. :-P Jeej, ale to bardzo miłe. :-)
UsuńPozdrawiam, Kasiek :-*!
Jak każdy to każdy ! Ja też dziękuje że rozwijasz ich miłość i chociaż tutaj możemy cieszyć się ICH szczęściem i miłością ;) SUUUPER ! :* POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńSuper kiedy next
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie ;) już czekam na coś następnego :D !!!
OdpowiedzUsuńPięknie pięknie. .... co tu więcej pisać :) Pozdrawiam i czekam na next (myślę że jak najszybciej )
OdpowiedzUsuńŚwietna cześć oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńSuper :) cieszę się ze robisz to dla nas :D kibicuje Ci i wierze ze nas nie zostawisz ! Trzymamy się razem /Iga ;)
OdpowiedzUsuńPięknie pięknie :D kiedy next ? Czekam ! ;) i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKiedy next ?! Czekamy jutro pojutrze ???! ;)
OdpowiedzUsuńW przeciągu najbliższych dni coś nowego powinno się pojawić. ;)
UsuńNEXT ?!?!?!! :D
OdpowiedzUsuńŚwietna cześć na prawdę :) bardzo długo czekałam na nią ale warto było :)
OdpowiedzUsuń