.


wtorek, 26 stycznia 2016

Wind of change - część 22.

Udało mi się wyrobić z pisaniem nowej części i odzywam się dzisiaj. W sumie to dobrze wyszło, bo to, co za chwilę wydarzy się w eMce... 
Dlatego, mam nadzieję, że moim Najlepszym Stałym Czytelnikom a zarazem Fanom KaMi poprawię tą częścią choć trochę humor! :)
Cieszcie się, póki sielanka trwa. Bo powoli zawirowania zaczną się wkradać w życie naszych bohaterów.

Pozdrawiam i do następnej, Kasiek :-*!



***








„Wenus, Mars - woda z ogniem, chłód i żar.
Wenus, Mars - c
zy to jest możliwe?”



Jedno z mieszkań na Błoniach Wilanowskich.
Drobna brunetka krzątała się po kuchni, przygotowując kolację na dzisiejszy wieczór.
Romantyczny wieczór. Kolacja tylko we dwoje. Znaczy jeżeli Szymek wcześniej zaśnie.
Spojrzała na kalendarz, wiszący na ścianie w kuchni.

27 lipca. Tak. Dokładnie miesiąc temu ona i Marcin stanęli przed ołtarzem. Brunetka w długiej, białej sukni wyglądała olśniewająco. Niczym „anioł, który dopiero co zstąpił z niebios i nie zdążył strzepnąć z siebie pozostałości chmur”*. Szatyn ubrany był w elegancki, czarny garnitur, który leżał na nim idealnie. Jakby był na miarę szyty. Oboje uśmiechnięci. Tak, byli szczęśliwi. I pewni tego, co się po chwili stało. Powiedzieli sobie tak. Przed Bogiem. Przed gośćmi. A co najważniejsze – przed sobą i sobie. TAK na całe życie. W zdrowiu, i w chorobie. Dopóki śmierć ich nie rozłączy.
Dzisiaj nadeszła pierwsza rocznica tego jednego z najważniejszych dni w ich życiu. Wspólnym życiu.
Kasia już od kilku dni zastanawiała się, jak mogą uczcić ten wyjątkowy dzień. I w ostateczności postawiła na romantyczną kolację ze świecami i nastrojową muzyką w tle.

Na twarzy pani Chodakowskiej malował się już promienny uśmiech.
Podeszła do kuchenki i po raz kolejny spróbowała tego, co gotowała. Zadowolona, ze smakiem oblizała usta, po czym wyłączyła gaz spod palnika. W tej chwili po mieszkaniu rozległo się pukanie. Brunetka spojrzała na zegarek, który miała założony na nadgarstku. Nieco zdezorientowana ruszyła do drzwi.
- Mamo, nie musiałaś tak wcześnie – powiedziała z uśmiechem, dopiero co naciskając na klamkę.
Otworzyła drzwi.
- Tata? – spytała nieco zszokowana wizytą niezapowiedzianego gościa.
- Cześć Kasiu – Grzegorz pocałował ją w policzek, po czym wszedł do środka. – Marcina nie ma? – spytał, rozglądając się  po mieszkaniu.
- Nie. Marcin jest jeszcze w pracy.
- To nawet lepiej – stwierdził. – Bo w zasadzie to ja chciałem z tobą porozmawiać.
- Ze mną? – spytała wyraźnie zbita z tropu.

Kilka minut później.
- Tato, ja naprawdę to rozumiem, ale… – powiedziała zakłopotana. – Po prostu uważam, że to jest sprawa między tobą a Marcinem i naprawdę nie chciałabym się w to wtrącać.
- Kasiu…
Chciał kontynuować, jednak do uszu obojga dobiegł dziecięcy płacz.
- Przepraszam – powiedziała Kasia i udała się do pokoju Szymka.
Po krótkiej chwili drobna brunetka z zapłakanym chłopcem na rękach stanęła w drzwiach pomieszczenia, w którym kilka minut temu zniknęła. Grzegorz rozmawiał właśnie przez telefon i w pierwszej chwili nie zauważył ich.
- Tak, Emilka. Zaraz będę u ciebie – jego wzrok zatrzymał się na synowej i wnuku. – Muszę kończyć. Cześć – schował telefon do kieszeni marynarki.
Wstał z kanapy, po czym podszedł do Kasi i Szymka.
- No cześć, Smyku – przywitał się z wnuczkiem. – Ale dawno cię dziadek nie widział. A ty Chłopaku rośniesz jak na drożdżach.
- Tato, to może jednak napijesz się kawy? Usiądziemy sobie razem, porozmawiamy. Nacieszysz się wnukiem – powiedziała z uśmiechem na twarzy. – Zresztą mama zaraz powinna być.
- Mama ma być?
- No tak. Przychodzi zająć się Szymkiem – pocałowała syna w czoło – bo chciałam odwiedzić Magdę w szpitalu – poprawiła blond włosy na głowie małego człowieka. – To jak, wstawiam wodę na kawę?
- Nie, Kasiu. Nie mam czasu dzisiaj.
- Tato, chociaż pół godzinki – nie dawała za wygraną.
- Chętnie, ale nie dzisiaj – położył rękę na jej plecach, następnie musnął ją w policzek. – Trzymajcie się – złożył pocałunek na czole wnuka.
Stanął przy drzwiach, po czym nacisnął na klamkę.
- Kasiu – zwrócił się do żony syna. – Pomyśl o tym, o co cię poprosiłem. Cześć.
Po tych słowach zniknął za drzwiami.
- Pomyśl… - powtórzyła Chodakowska. – Szymuś, no i co my teraz zrobimy? – mocniej przytuliła do siebie swojego syna.



 „Jak planety dwie zataczamy krąg.
Tak odlegli, chociaż bliscy tak.”



- Mamo, dziękuję ci, że zgodziłaś się zostać z Szymkiem – niska brunetka wyłoniła się z sypialni.
- Kochanie, przecież to dla mnie czysta przyjemność zostać z moim wnukiem – wtuliła swoją twarz w buzię małego chłopca, którego trzymała mocno w swoich ramionach. – Prawda, Szymuś? – dziecko zaczęło się uśmiechać.
- O jaki zadowolony jestem – Kasia podeszła do Aleksandry i Szymka. - W końcu od matki odpoczniesz. Tak, Chłopaku? – podrapała gołą stópkę syna.
Na taki gest najmłodszy z Chodakowskich zaczął wierzgać nóżkami i głośno śmiać się do swojej rodzicielki.
- Jeszcze tylko skarpetki założymy, bo nogi zmarzną – wzięła obie stopy dziecka w swoje ręce, po czym zaczęła nimi klaskać o siebie. – Nogi zmarzną. I co wtedy będzie? – przybliżyła swoją twarz do twarzy Szymka, a ten złapał ją za policzki.
Młoda mama z uśmiechem na twarzy musnęła syna w czółko.
- Grzeczny bądź, Brzdącu. I nie daj babci popalić – pogłaskała go po głowie.
- Co ta mama mówi o takim kochanym aniołeczku? – kobieta mocniej przytuliła do siebie wnuka.
- Tak, aniołeczku… - powtórzyła z nutką ironii, wchodząc do pokoju dziecięcego. – Mamo, przed twoim przyjściem był tutaj tata – powiedziała, zakładając chłopcu skarpetki na gołe stópki.
- W końcu odwiedził swojego wnuka.
- Nie do końca… Chciał, żebym porozmawiała z Marcinem o tej sytuacji, która ostatnio zaistniała – przewiesiła sobie torebkę przez lewe ramię.
- O jakiej sytuacji?
Kasia pokrótce opowiedziała matce swojego męża o tym, co się ostatnio wydarzyło.
- O niczym nie miałam pojęcia… - powiedziała szczerze zaskoczona Aleksandra. – Grzegorz ma ostatnio tyle pracy. Wychodzi wcześnie rano, wraca późnym wieczorem. Nawet nie mamy kiedy porozmawiać. Czekam tylko, aż ten sezon budowlany się nareszcie skończy, a ja w końcu odzyskam swojego męża.
Mimo tego, iż teściowa już skończyła, Kasia nadal wpatrywała się w nią uważnie. Po chwili jednak „ocknęła” się.
- Mamo, muszę już lecieć – obdarzyła ją nieśmiałym uśmiechem. – Trzymajcie się, cześć – zatrzymała jeszcze na chwilę wzrok na Aleksandrze, po czym opuściła mieszkanie.



„Czasami byle gest
zmienia wszystko w lot.
I nie trzeba nawet żadnych słów.”



- Dziękuję bardzo – powiedziała, wręczając banknot 50-cio złotowy kierowcy. – Do widzenia – wyszła z taksówki.
Ruszyła w stronę budynku, gdy nagle usłyszała dźwięk, wydobywający się z jej torebki. Wyciągnęła z niej dzwoniący telefon. Marcin - przeczytała na ekranie. Na jej twarzy od razu pojawił się promienny uśmiech. Przeciągnęła zieloną słuchawkę na ekranie dotykowym, po czym przyłożyła sobie urządzenie do ucha.
- No dzień dobry proszę pana – powiedziała zalotnie.
- Dzień dobry. Jakieś plany na wieczór to pani ma?
- A ma pan jakąś propozycję?
- Nawet kilka by się znalazło. Jest pani zainteresowana?
- No ja bardzo, ale nie wiem, co na to mój mąż – ledwo co powstrzymywała się, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Mąż to wcale się dowiedzieć nie musi. Potrafię dochować tajemnicy – powiedział uwodzicielsko.
- To jeżeli tak pan stawia sprawę to zapraszam na kolację, a później…
- A później co?

Oboje czuli się, jakby właśnie prowadzili ze sobą grę wstępną. Grę wstępną, która miała być takim małym wprowadzeniem do kolacji i do tego, co się będzie działo zaraz po niej…

- A później może pokażę panu swoją sypialnię – powiedziała kusząco.
- Mogę być za 15 minut.
Zaczęli się śmiać.
- Kotek, jesteś już w szpitalu?
- Właśnie wchodzę. Zdążyłam wyjść z taksówki, kiedy zadzwoniłeś – weszła do budynku.
- Kochanie, to ja do ciebie dołączę za jakieś max 20 minut.
- Spotkamy się już w sali, dobrze?
- Jasne. Kocham cię, pa!
- Ja ciebie też. Pa!
Rozłączyła połączenie, po czym wrzuciła telefon gdzieś do torebki.
Podeszła do odpowiednich drzwi, po czym nacisnęła klamkę i z uśmiechem na twarzy weszła do środka.



„Tak kolejny wokół zataczamy krąg,
bliscy i dalecy zbyt.
I choć napisano tyle mądrych ksiąg,
tej alchemii nie zna nikt.”



- Ja już w siebie nic więcej nie wcisnę – mężczyzna siedzący przy kuchennym stole, oparł się wygodnie o oparcie krzesła.
- Smakowało? – spytała brunetka, odkładając sztućce na swój talerz.
- Żartujesz? – wziął drobne, kobiece dłonie w swoje ręce i położył je tak złączone na stole. – Czasami mam wrażenie, że się z aniołem ożeniłem.
- Tylko czasami? – spytała, wyraźnie się z nim drocząc.
- Nie, nie tylko – zdecydowanym ruchem przysunął jej krzesło bliżej swojego.
Przybliżył swoją twarz do jej twarzy na tyle, że ich usta dzieliły zaledwie milimetry.
- Kaśka nawet nie wiesz, jak ja ciebie kocham – powiedział, patrząc prosto w jej piwne oczy.
Kobieta zaczęła się śmiać.
- Ja wiem. Za te obiadki, za te kolacyjki – zaczęła teatralnie wywracać oczami.
- Do rana bym ci mógł mówić, za ile rzeczy ja cię kocham – powiedział poważnie, chowając za ucho niesforny kosmyk włosów, który właśnie opadł jej na twarz.
- Marcin – z niesamowitą subtelnością pogładziła jego policzek. – Kocham cię – powiedziała z uczuciem.
Nie czekali już dłużej, ich usta w końcu znalazły do siebie najkrótszą z możliwych dróg. Wargi złączyły się w namiętnym pocałunku, a oni zatracili się w tej pieszczocie bez opamiętania.
- Obiecałam… panu… pokazać… sypialnię – wydusiła między pocałunkami.
Nie musiała mu dwa razy powtarzać. Od razu wstał i zwinnym ruchem wziął ją w swoje objęcia. Kasia oplotła go nogami wokół pasa, po czym ponownie zatopiła się w jego ustach. Tak złączeni ruszyli do alkowy.



„Wolno toczy się
dialog naszych rąk.
Czy to wojny, czy pokoju znak?”






- Marcin!
Mężczyzna opadł na łóżko tuż obok swojej żony. Oboje zmęczeni, ich oddechy były nierównomierne, ale byli szczęśliwi. Bardzo szczęśliwi. Usatysfakcjonowani i spełnieni.
- W życiu anioł, a w łóżku istna diablica – powiedział z ciężkim oddechem, palcami muskając jej nagie ciało. – Ideał mi się trafił – pocałował jej odkryte ramię.
Patrzyła na niego błyszczącymi ze szczęścia oczami.
- Mam coś dla ciebie – powiedziała.
Otworzyła szufladę szafki nocnej. Wyjęła z niej bordowe opakowanie, po czym wręczyła je Marcinowi. Ten od razu otworzył prezent. Jego oczom ukazał się elegancki zegarek.
- No żono – założył zegarek na rękę.
- Podoba ci się?
- Bardzo. Dziękuję – czule pocałował swoją małżonkę. – Ale nie myśl sobie, że ja o tobie zapomniałem. Też coś dla ciebie mam – wstał z łóżka. – Czekaj tu na mnie – puścił do niej oczko, po czym zniknął za drzwiami.
Po krótkiej chwili był już z powrotem w pomieszczeniu. W jednej ręce trzymał jakiś skoroszyt, a w drugiej małe, czerwone opakowanie. Wskoczył do łóżka, a Kasia zmieniła pozycję na siedzącą, wygodnie opierając się o zagłówek łóżka. Marcin na początku dał jej pudełeczko. Chodakowska otworzyła je, a jej oczom ukazały się błyszczące, złote kolczyki w kształcie serduszek.
- Przepiękne – położyła dłoń na jego policzku, po czym musnęła jego wargi. – Dziękuję.
- To teraz jeszcze to.
Mężczyzna wręczył żonie drugi prezent.
- Co to jest? – spytała.
- Otwórz.
Jak jej polecił, tak też zrobiła. Zaczęła przewracać kolejne kartki w skoroszycie, a na jej twarzy zaczął malować się szeroki uśmiech.
- Marcin, czy to jest… - spojrzała mu prosto w oczy.
- Tak, Kochanie. To jest plan naszego domu w Grabinie.
- Marcin… - nie wiedziała, co powiedzieć. – Boże, Marcin! – po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

Wiedział, że to są łzy szczęścia. Wzruszył ją. Na to właśnie liczył.
Tym prezentem chciał sprawić jej radość. Bez wątpienia mu się to udało.

Uśmiechnął się i wziął ją w swoje ramiona. Kasia śmiała się przez łzy.
- Marcin – odsunęła się od niego na nieznaczną odległość i spojrzała mu prosto w oczy. – Tak bardzo cię kocham.
Położyła swoje dłonie na jego policzkach. Następnie subtelnie, ale z niesamowitą czułością zaczęła muskać jego rozchylone wargi.




* Maria Paszyńska „Warszawski Niebotyk”



9 komentarzy:

  1. Już nie mogę doczekać się kolejnej części ... Ta była wyśmienita;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś niemożliwa <3! Z części na część przechodzisz samą siebie! Mogłabym to czytać godzinami :*! Czekam na nexta z niecierpliwością! Pozdrawiam :*!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo dziękuję za tyle miłych słów!
      Pozdrawiam, Kasiek :)!

      Usuń
  3. Stała czytelniczka była czytała i podziwia :D pozdrawiam /Nati

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie uwierzysz !!! A jednak !przez cały dzień dzisiejszy (mam ferie :) ) przeczytałam calutki twój blog ! Wszystkie części ! A na końcu zadałam sobie pytanie "dlaczego to już koniec?" chcę więcej !!! Jestem pod wrażeniem tych opowiadań ... Szacunek dla Ciebie.…seriooo jesteś niesamowita ! A i jeszcze jedno masz nową czytelniczke!!! :D :D :D pozdrawiam i czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie naraz? Szacunek! W takim razie witam Nową Czytelniczkę w swoich skromnych progach. :)
      Pozdrawiam, Kasiek :)!

      Usuń
  5. Ciągle nas zaskakujesz BOMBA !!! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest nic w porównaniu z tym, czym Was jeszcze mam zamiar zaskoczyć. I to już niedługo. :D
      Pozdrawiam, Kasiek :)!

      Usuń
  6. Super super super ! ;)

    OdpowiedzUsuń