.


środa, 2 grudnia 2015

Wind of change - część 16.

Krótko, zwięźle i na temat! Wszystko ma swoją przyczynę. Wszystko jest w jakimś celu... I wszystko wyjaśni się już w następnej części. :-D



***








„To Twój dzień, to wielki dzień.
Wszystko teraz pójdzie, ułoży się.”



Mężczyzna wyłączył gaz spod czajnika, który właśnie zaczął gwiżdżeć. Zalał sobie kawę i po chwili rozkoszował się już smakiem małej czarnej. Przeglądał wczorajszą gazetę, gdy po mieszkaniu zaczął się roznosić głośny płacz dziecka. Niewiele myśląc, ruszył do jednego z pokoi.
- Cześć Chłopaku – wyjął syna z łóżeczka i musnął go w czoło. – Jak się spało?
Mały człowiek, za sprawą bliskości i głosu ojca, uspokoił się. Momentalnie, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Mam jeszcze chwilę to trochę sobie posiedzimy.
Marcin rozsiadł się, z Szymkiem na rękach, na kanapie w salonie.
- Posiedzimy trochę – trzymał go przodem do siebie w pewnej odległości. – Posiedzimy – przybliżył syna do siebie i cmoknął go w czoło.
Dziecko zaczęło się śmiać i mówić coś „po swojemu”.
- Pogadać chcesz z ojcem – złapał go mocniej i delikatnie zaczął nim obracać na lewo i prawo. – Pogadać chcesz.
Chłopiec śmiał się już w niebogłosy.
- Panowie, a co wy tutaj robicie? – w drzwiach sypialni stanęła uśmiechnięta Kasia.
- Próbujemy się sobą jakoś zająć, żeby mama mogła sobie jeszcze chociaż chwilę odpocząć – uśmiechnął się do niej uroczo.
- W takim razie dziękuję Chłopaki.
Podeszła do nich. Na początku pocałowała syna w czubek głowy, a potem czule musnęła ukochanego.



„A wierzyć zacznij i z tą wiarą wróć do gry.
Twoje wielkie zmiany są możliwe, wciśnij tylko start!”



- Moglibyśmy jutro przyjechać?
- …
- To super – powiedział rozentuzjazmowany.
- …
- Nie, Kasia jeszcze nic nie wie. I się nie dowie.
-…
- To ma być taka mała… - zaśmiał się – powiedzmy, że mała, ale na pewno niespodzianka. Taki mam przynajmniej plan. Zachować to w tajemnicy aż do jutra.
- …
- Dokładnie. Też tak myślę – szczery uśmiech malował się na jego twarzy.
- …
- Aha. Dobrze, nie ma problemu. Jeżeli to wszystko już to nie będę dłużej przeszkadzał. Do zobaczenia jutro w takim razie.
- …
Odsunął urządzenie od ucha i rozłączył połączenie. Uśmiechnął się do siebie pod nosem. Po prostu był z siebie dumny… Po chwili wybrał kolejny numer.
- Dzień dobry! Babciu, wszystko załatwione. Nic się nie zmieniło. Wszystko dokładnie tak, jak się umawialiśmy już wcześniej – powiedział jednym tchem do słuchawki.



„A może ja też przestanę się bać.
Wszystko będzie łatwiejsze,
chwytaj szansę i walcz.
Jeszcze raz!”



Zdążył wyjść z pracy.
Obecnie jego firma zajmowała się kolejną dużą inwestycją – następna galeria handlowa w samym centrum Warszawy… Jakby ich jeszcze było w stolicy mało.

 Właśnie mijał blok, przed którym zaparkował swój samochód. Już miał przechodzić na drugą stronę ulicy, gdy do jego uszu dobiegło wołanie:
- Marcin?!
Odwrócił się w stronę, z której doszedł do niego krzyk. Zauważył niską brunetkę, na której widok szeroko się uśmiechnął. Zrobił kilka kroków w jej kierunku.
- Cześć Iza – pocałował ją w policzek.
- Cześć Marcin – powiedziała niepewnie.
- Mieszkasz tutaj?
- Tak – spuściła wzrok. - Przepraszam, że się nie odezwałam ostatnio, ale trochę się u mnie działo i…
- Izka, nie musisz mi się tłumaczyć. W ogóle to bardzo ładnie dziś wyglądasz – uśmiechnął się do niej czarująco.
- Czaruś – rzuciła z uśmiechem.
W tej chwili jakiś mężczyzna wyszedł z bloku, podszedł do Lewińskiej, przytulił ją w pasie i czule pocałował. Po tym krótkim okazaniu jej czułości kobieta, widząc nadal stojącego tuż przed nimi Chodakowskiego, nieco się speszyła.
- To jest Artur, mój chłopak – wskazała mężczyznę, którego objęła następnie ręką w pasie.
- Marcin – wyciągnął do niego dłoń.
- Artur – uścisnął ją.
Nastała chwila dosyć niezręcznej ciszy…
- Co tutaj robisz? – spytała Lewińska.
- Budowę mam tutaj niedaleko - głową wskazał im pobliski plac budowy.
- No tak – pani kurator wyraźnie uciekała gdzieś wzrokiem.
- Dobra, zmywam się. Narzeczona na mnie z dzieckiem czeka. Trzymajcie się – odwrócił się na pięcie. –Aa – ponownie stał przodem do nich. – Izka, szczerze się cieszę. Naprawdę – uśmiechnął się do niej.
Pani kurator głośno odetchnęła z ulgą, po czym odwzajemniła uśmiech.



„A teraz Ty rzucasz karty na stół.
Świat należy do Ciebie tylko teraz i tu!”



Leżeli w łóżku, mocno wtuleni w siebie. W powietrzu spletli swoje dłonie i bawili się nimi nawzajem. Na obu twarzach malowały się rozanielone uśmiechy. W powietrzu unosiło się szczęście i miłość. Odwzajemniona i spełniona. Stan euforii, w jakim się obecnie znajdowali, bił od nich tak intensywnym blaskiem, że spokojnie mógłby on oślepić przynajmniej pół Warszawy.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam.
- Wiem Kotku – objął ją swoim umięśnionym ramieniem. – I przepraszam – z uczuciem musnął ją w czoło.
- No ja myślę, Kochanie – zaśmiała się i wtuliła się w niego całą sobą.
Położyła głowę na jego ramieniu i zaczęła rysować palcem serca na jego nagim torsie.
- Marcin – przeciągnęła.
- Oho, Kot już coś wymyślił – wywnioskował z jej tonu głosu.
- Porozmawiamy? – momentalnie spoważniała.
Zgrabnym ruchem wyswobodziła się z jego męskiego objęcia i zmieniła pozycję na siedzącą. Wygodnie oparła się plecami o zagłówek łóżka i spojrzała na ukochanego.
- Coś się stało? – spytał szczerze zaniepokojony jej poważną miną.
- Nie, Kotku – nerwowo, jednak się do niego uśmiechnęła.
- To co jest grane?
Sam również przybrał poważniejszą minę. Nieznacznie podciągnął się na łóżku i oparł swoją głowę o jego ramę.
- Po prostu…
Podniosła swoją prawą dłoń na tyle wysoko, by Chodakowski mógł ten jej ruch zauważyć. Promienie słoneczne, wkradające się przez okna sypialni, nadały złotemu pierścionkowi, który miała na jednym z palców, niesamowity blask.
Mężczyzna uśmiechnął się na ten widok.
- Marcin – nie wiedziała, jak zacząć.
- Kotku, jeżeli chcesz mi coś powiedzieć to mów – uśmiechnął się do niej.
Ten uśmiech podziałał na nią pokrzepiająco.
Usiadła naprzeciwko niego po turecku i zaczęła:
- Po zaręczynach…
- W gwoli ścisłości drugich – zaznaczył.
- Tak – przeciągnęła, trochę zbita z pantałyku. – Po zaręczynach, w gwoli ścisłości drugich – powtórzyła od nowa – nie mieliśmy nawet kiedy porozmawiać o ślubie.
Popatrzyła na niego uważnie. Marcin teatralnie, co niestety uszło jej uwadze, głośno westchnął.
- Kochanie, ja wiem. Kochamy się, jesteśmy zaręczeni, w stałym związku. Mamy syna – wymieniała. – Ślub za dużo nie zmieni w naszej sytuacji – mówiła, patrząc mu prosto w oczy. – Ale Marcin… Ja tak bardzo chciałabym zostać twoją żoną. Panią Chodakowską – rozmarzyła się. – To byłoby takie ostateczne scementowanie naszego związku. Naszej miłości. No i naszej małej rodziny – zaśmiała się nerwowo zagniatając w rękach pościel.
Chodakowski cały czas bacznie się jej przyglądał.
- Marcin, nie możesz mi mieć tego za złe. Jak większość kobiet po prostu chcę takiej stabilizacji. Poza tym w końcu chcę stanąć przed ołtarzem, w białej sukni…
Odchrząknął.
- No tak. Z tobą oczywiście, Kochanie – obdarzyła go uroczym uśmiechem.
- No! Bo już się bałem, że mnie w tych planach swoich pominiesz – odetchnął z ulgą.
- To wcale nie jest zabawne – odwróciła twarz w bok i udała naburmuszoną.
- No już, nie dąsaj się i chodź tu do mnie – przyciągnął ją do siebie – przyszła pani Chodakowska.
Na te słowa Kasia uśmiechnęła się sama do siebie, leżąc oparta plecami o jego klatkę piersiową.
- Obiecuję, że wrócimy do tego tematu niedługo, okej? – pocałował ją w czoło. – Aa, jutro do Grabiny jedziemy na małą, powiedzmy wycieczkę krajoznawczą – usiadła obok niego. – A tymczasem…
Zbliżył swoją twarz do jej twarzy, a ona położyła rękę na jego policzku.
Po chwili trwania w bezruchu, zatopili się w swoich spragnionych pocałunków ustach.



11 komentarzy:

  1. Hahahahahaahaha ! O to mi chodziło ! :D DZIĘKI ;) ŚLUB tak tak tak ! pozdrawiam/Nati

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo było, że Kasia w końcu się o to upomni. ;) Ale nie wiem skąd u Ciebie AŻ taki entuzjazm. :P Hahaha. XDD

      Usuń
  2. Poprostu się śmieje :D ostatnio pisałam o tym i teraz patrzę i O ! Hahhaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna część taka spokojna ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No fajna fajna ;) część Taaak cieplutko się zrobiło :*

    OdpowiedzUsuń
  5. super opowiadania czy będą następne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będę chciała zakończyć działalność bloga to obiecuję, że zaraz po podjęciu decyzji przeze mnie, Wy się o tym dowiecie. ;-)
      PS Tak łatwo to się mnie nie pozbędziecie. :-P

      Usuń
  6. Uwielbiam Twojego bloga! :) Życzę dużo weny! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :-)!
      Pozdrawiam, Kasiek :-)!

      Usuń
  7. Nie wiem co pisać ... :D ale chyba zawsze to samo ;) Piękny cudowny blog KaMi <3 ! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa ;-)!
      Pozdrawiam, Kasiek :-)!

      Usuń