Krótko, zwięźle i na temat! Wszystko ma swoją przyczynę. Wszystko jest w jakimś celu... I wszystko wyjaśni się już w następnej części. :-D
***
„To Twój dzień, to wielki dzień.
Wszystko teraz pójdzie, ułoży się.”
Wszystko teraz pójdzie, ułoży się.”
Mężczyzna wyłączył gaz spod czajnika, który właśnie
zaczął gwiżdżeć. Zalał sobie kawę i po chwili rozkoszował się już smakiem małej
czarnej. Przeglądał wczorajszą gazetę, gdy po mieszkaniu zaczął się roznosić
głośny płacz dziecka. Niewiele myśląc, ruszył do jednego z pokoi.
- Cześć Chłopaku – wyjął syna z łóżeczka i musnął go w
czoło. – Jak się spało?
Mały człowiek, za sprawą bliskości i głosu ojca, uspokoił
się. Momentalnie, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Mam jeszcze chwilę to trochę sobie posiedzimy.
Marcin rozsiadł się, z Szymkiem na rękach, na kanapie w
salonie.
- Posiedzimy trochę – trzymał go przodem do siebie w
pewnej odległości. – Posiedzimy – przybliżył syna do siebie i cmoknął go w
czoło.
Dziecko zaczęło się śmiać i mówić coś „po swojemu”.
- Pogadać chcesz z ojcem – złapał go mocniej i delikatnie
zaczął nim obracać na lewo i prawo. – Pogadać chcesz.
Chłopiec śmiał się już w niebogłosy.
- Panowie, a co wy tutaj robicie? – w drzwiach sypialni
stanęła uśmiechnięta Kasia.
- Próbujemy się sobą jakoś zająć, żeby mama mogła sobie jeszcze
chociaż chwilę odpocząć – uśmiechnął się do niej uroczo.
- W takim razie dziękuję Chłopaki.
Podeszła do nich. Na początku pocałowała syna w czubek
głowy, a potem czule musnęła ukochanego.
„A wierzyć zacznij i z tą wiarą wróć do gry.
Twoje wielkie zmiany są możliwe, wciśnij tylko start!”
Twoje wielkie zmiany są możliwe, wciśnij tylko start!”
- Moglibyśmy jutro przyjechać?
- …
- To super – powiedział rozentuzjazmowany.
- …
- Nie, Kasia jeszcze nic nie wie. I się nie dowie.
-…
- To ma być taka mała… - zaśmiał się – powiedzmy, że
mała, ale na pewno niespodzianka. Taki mam przynajmniej plan. Zachować to w
tajemnicy aż do jutra.
- …
- Dokładnie. Też tak myślę – szczery uśmiech malował się
na jego twarzy.
- …
- Aha. Dobrze, nie ma problemu. Jeżeli to wszystko już to
nie będę dłużej przeszkadzał. Do zobaczenia jutro w takim razie.
- …
Odsunął urządzenie od ucha i rozłączył połączenie.
Uśmiechnął się do siebie pod nosem. Po prostu był z siebie dumny… Po chwili wybrał
kolejny numer.
- Dzień dobry! Babciu, wszystko załatwione. Nic się nie
zmieniło. Wszystko dokładnie tak, jak się umawialiśmy już wcześniej – powiedział
jednym tchem do słuchawki.
„A może ja też przestanę się bać.
Wszystko będzie łatwiejsze,
Wszystko będzie łatwiejsze,
chwytaj szansę i walcz.
Jeszcze raz!”
Zdążył wyjść z pracy.
Obecnie jego firma zajmowała się kolejną dużą inwestycją –
następna galeria handlowa w samym centrum Warszawy… Jakby ich jeszcze było w stolicy mało.
Właśnie mijał blok,
przed którym zaparkował swój samochód. Już miał przechodzić na drugą stronę
ulicy, gdy do jego uszu dobiegło wołanie:
- Marcin?!
Odwrócił się w stronę, z której doszedł do niego krzyk.
Zauważył niską brunetkę, na której widok szeroko się uśmiechnął. Zrobił kilka
kroków w jej kierunku.
- Cześć Iza – pocałował ją w policzek.
- Cześć Marcin – powiedziała niepewnie.
- Mieszkasz tutaj?
- Tak – spuściła wzrok. - Przepraszam, że się nie
odezwałam ostatnio, ale trochę się u mnie działo i…
- Izka, nie musisz mi się tłumaczyć. W ogóle to bardzo
ładnie dziś wyglądasz – uśmiechnął się do niej czarująco.
- Czaruś – rzuciła z uśmiechem.
W tej chwili jakiś mężczyzna wyszedł z bloku, podszedł do
Lewińskiej, przytulił ją w pasie i czule pocałował. Po tym krótkim okazaniu jej
czułości kobieta, widząc nadal stojącego tuż przed nimi Chodakowskiego, nieco
się speszyła.
- To jest Artur, mój chłopak – wskazała mężczyznę,
którego objęła następnie ręką w pasie.
- Marcin – wyciągnął do niego dłoń.
- Artur – uścisnął ją.
Nastała chwila dosyć niezręcznej ciszy…
- Co tutaj robisz? – spytała Lewińska.
- Budowę mam tutaj niedaleko - głową wskazał im pobliski
plac budowy.
- No tak – pani kurator wyraźnie uciekała gdzieś
wzrokiem.
- Dobra, zmywam się. Narzeczona na mnie z dzieckiem
czeka. Trzymajcie się – odwrócił się na pięcie. –Aa – ponownie stał przodem do
nich. – Izka, szczerze się cieszę. Naprawdę – uśmiechnął się do niej.
Pani kurator głośno odetchnęła z ulgą, po czym
odwzajemniła uśmiech.
„A teraz Ty rzucasz karty na stół.
Świat należy do Ciebie tylko teraz i tu!”
Świat należy do Ciebie tylko teraz i tu!”
Leżeli w łóżku, mocno wtuleni w siebie. W powietrzu
spletli swoje dłonie i bawili się nimi nawzajem. Na obu twarzach malowały się
rozanielone uśmiechy. W powietrzu unosiło się szczęście i miłość. Odwzajemniona
i spełniona. Stan euforii, w jakim się obecnie znajdowali, bił od nich tak
intensywnym blaskiem, że spokojnie mógłby on oślepić przynajmniej pół Warszawy.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam.
- Wiem Kotku – objął ją swoim umięśnionym ramieniem. – I
przepraszam – z uczuciem musnął ją w czoło.
- No ja myślę, Kochanie – zaśmiała się i wtuliła się w
niego całą sobą.
Położyła głowę na jego ramieniu i zaczęła rysować palcem
serca na jego nagim torsie.
- Marcin – przeciągnęła.
- Oho, Kot już coś wymyślił – wywnioskował z jej tonu
głosu.
- Porozmawiamy? – momentalnie spoważniała.
Zgrabnym ruchem wyswobodziła się z jego męskiego objęcia
i zmieniła pozycję na siedzącą. Wygodnie oparła się plecami o zagłówek łóżka i
spojrzała na ukochanego.
- Coś się stało? – spytał szczerze zaniepokojony jej
poważną miną.
- Nie, Kotku – nerwowo, jednak się do niego uśmiechnęła.
- To co jest grane?
Sam również przybrał poważniejszą minę. Nieznacznie
podciągnął się na łóżku i oparł swoją głowę o jego ramę.
- Po prostu…
Podniosła swoją prawą dłoń na tyle wysoko, by Chodakowski
mógł ten jej ruch zauważyć. Promienie słoneczne, wkradające się przez okna
sypialni, nadały złotemu pierścionkowi, który miała na jednym z palców,
niesamowity blask.
Mężczyzna uśmiechnął się na ten widok.
- Marcin – nie wiedziała, jak zacząć.
- Kotku, jeżeli chcesz mi coś powiedzieć to mów –
uśmiechnął się do niej.
Ten uśmiech podziałał na nią pokrzepiająco.
Usiadła naprzeciwko niego po turecku i zaczęła:
- Po zaręczynach…
- W gwoli ścisłości drugich – zaznaczył.
- Tak – przeciągnęła, trochę zbita z pantałyku. – Po
zaręczynach, w gwoli ścisłości drugich – powtórzyła od nowa – nie mieliśmy
nawet kiedy porozmawiać o ślubie.
Popatrzyła na niego uważnie. Marcin teatralnie, co
niestety uszło jej uwadze, głośno westchnął.
- Kochanie, ja wiem. Kochamy się, jesteśmy zaręczeni, w
stałym związku. Mamy syna – wymieniała. – Ślub za dużo nie zmieni w naszej
sytuacji – mówiła, patrząc mu prosto w oczy. – Ale Marcin… Ja tak bardzo
chciałabym zostać twoją żoną. Panią Chodakowską – rozmarzyła się. – To byłoby
takie ostateczne scementowanie naszego związku. Naszej miłości. No i naszej
małej rodziny – zaśmiała się nerwowo zagniatając w rękach pościel.
Chodakowski cały czas bacznie się jej przyglądał.
- Marcin, nie możesz mi mieć tego za złe. Jak większość
kobiet po prostu chcę takiej stabilizacji. Poza tym w końcu chcę stanąć przed
ołtarzem, w białej sukni…
Odchrząknął.
- No tak. Z tobą oczywiście, Kochanie – obdarzyła go
uroczym uśmiechem.
- No! Bo już się bałem, że mnie w tych planach swoich
pominiesz – odetchnął z ulgą.
- To wcale nie jest zabawne – odwróciła twarz w bok i
udała naburmuszoną.
- No już, nie dąsaj się i chodź tu do mnie – przyciągnął
ją do siebie – przyszła pani Chodakowska.
Na te słowa Kasia uśmiechnęła się sama do siebie, leżąc
oparta plecami o jego klatkę piersiową.
- Obiecuję, że wrócimy do tego tematu niedługo, okej? –
pocałował ją w czoło. – Aa, jutro do Grabiny jedziemy na małą, powiedzmy
wycieczkę krajoznawczą – usiadła obok niego. – A tymczasem…
Zbliżył swoją twarz do jej twarzy, a ona położyła rękę na
jego policzku.
Po chwili trwania w bezruchu, zatopili się w swoich
spragnionych pocałunków ustach.
Hahahahahaahaha ! O to mi chodziło ! :D DZIĘKI ;) ŚLUB tak tak tak ! pozdrawiam/Nati
OdpowiedzUsuńWiadomo było, że Kasia w końcu się o to upomni. ;) Ale nie wiem skąd u Ciebie AŻ taki entuzjazm. :P Hahaha. XDD
UsuńPoprostu się śmieje :D ostatnio pisałam o tym i teraz patrzę i O ! Hahhaa
OdpowiedzUsuńPiękna część taka spokojna ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo fajna fajna ;) część Taaak cieplutko się zrobiło :*
OdpowiedzUsuńsuper opowiadania czy będą następne
OdpowiedzUsuńJak będę chciała zakończyć działalność bloga to obiecuję, że zaraz po podjęciu decyzji przeze mnie, Wy się o tym dowiecie. ;-)
UsuńPS Tak łatwo to się mnie nie pozbędziecie. :-P
Uwielbiam Twojego bloga! :) Życzę dużo weny! :))
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :-)!
UsuńPozdrawiam, Kasiek :-)!
Nie wiem co pisać ... :D ale chyba zawsze to samo ;) Piękny cudowny blog KaMi <3 ! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa ;-)!
UsuńPozdrawiam, Kasiek :-)!