.


poniedziałek, 23 maja 2016

A new life - część 2.

WAŻNE - słów kilka na początek!

Ostatnio był przestój na blogu, dłuższy niż normalnie. Wiem. Ale chciałam zauważyć i podkreślić chyba po raz n-ty, że ja, podobnie jak Wy, jestem tylko człowiekiem. CZŁOWIEKIEM. Poza prowadzeniem bloga i pisaniem dla Was opowiadań, mam też studia na głowie, pisanie pracy licencjackiej, obronę w tym roku. Ponadto mam też życie prywatne. Drogie Czytelniczki, ja naprawdę jestem tylko człowiekiem, który ma swoje priorytety. Jak zresztą każdy. I jeżeli nie zrobię wszystkiego, co muszę, w innych sferach swojego życia to również nie napiszę kolejnej części na bloga. 
Tak to wygląda. 
Poza życiem "za blogiem", nie będę ukrywać, że ostatnio coraz mniej czuję KaMi. Na ekranie jest już ponad rok od śmierci Kaśki, a to nie pomaga. Uwierzcie. To nie jest łatwe, a mimo wszystko jakoś próbuję i się staram. Na tyle ile mogę.

Ja nie zmuszam nikogo do czytania moich opowiadań. Jeżeli komuś nie odpowiada, że pojawiają się ostatnio w długim odstępie czasowym i ktoś nie może zrozumieć tego, że może ja po prostu nie mam w tej chwili czasu na pisanie, bo mam inne obowiązki, itd. to cóż. Życie jak to się mówi. Tym bardziej, że czasami to "zapomniał wół jak jagnięciem był"...

PS Postaram się teraz bardziej systematycznie dodawać nowe części. Postaram się, ale nie obiecuję, bo życie lubi płatać figle i moje zapewnienia to jest tylko moja wizja. A co los przyniesie to nie wiadomo. 1 opowiadanie na tydzień - średnio. Może się okazać, że pojawi się coś wcześniej, a może się okazać, że niestety się nie wyrobię. W razie obsuwy dam znać.

Tyle ode mnie. 

Pozdrawiam, Kasiek! 


***








„I'm faded…
So lost…
I'm faded…”



Około 30-letni wysoki szatyn wyszedł z bloku na Sarmackiej. Miał podkrążone oczy. Wyglądał jakby nie spał całą noc. Nie spał… Jakby płakał przynajmniej przez pół nocy.
I tak w praktyce było.


Po wczorajszym bardzo późnym powrocie ze szpitala od Kasi, w domu zastał Magdę, która już drugi dzień opiekowała się jego małym synkiem. Kompletnie nieobecny, myślami będący gdzieś daleko; daleko stąd, podziękował bratowej za pomoc, po czym zajrzał do pokoju Szymka. Młody spał w najlepsze, zupełnie nieświadomy tego, jaki dramat spotkał właśnie jego rodziców i jego samego też… Chodakowski pogłaskał małego, śpiącego człowieka po główce. Mimowolnie łzy zaczęły mu się nabierać do oczu.

- Marcin – poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu.

Pospiesznie przetarł zeszklone oczy.

- Zostanę z wami na noc.

Odwrócił się do bratowej.

- Nie ma takiej potrzeby – wymuszony uśmiech malował się na jego zmęczonej twarzy.
- Marcin – chciała coś powiedzieć, jednak szwagier nie dał jej dokończyć.
- Magda, naprawdę dzięki za wszystko. Ale chcę zostać sam.
- Jakby coś to…
- Tak wiem.

Popatrzył prosto w jej oczy. Zobaczyła w nich przeogromny ból, żal, smutek. Miał tak smutne spojrzenie i przygnębioną minę. Tak bardzo nie chciała zostawiać go teraz samego. Ale z drugiej strony wiedziała, że to jest Marcin. A jak on się na coś uprze to musi być tak, jak tego chce.

- Zadzwonię rano – powiedziała i z troską pogładziła jego ramię.
- Dzięki – uśmiechnął się do niej lekko, po czym stanął przodem do łóżeczka synka.

Żona Olka wyciągnęła przed siebie dłoń i już chciała położyć ją na plecach szwagra, gdy zatrzymała się kilka milimetrów od wyznaczonego celu. Cofnęła rękę. Po chwili odwróciła się i bez słowa opuściła mieszkanie.

- Synku – Chodakowski zatrzymał swój wzrok na małej główce pokrytej blond włoskami. – Tak bardzo cię kocham.

W tej chwili starszemu mężczyźnie łzy zaczęły spływać po policzkach. Przysiadł na podłodze, plecami oparł się o białe, dziecięce łóżeczko, a zapłakaną twarz schował w swoich dłoniach.


Podszedł do stojącej przy parkingu taksówki. Nie zdążył otworzyć do niej drzwi, gdy usłyszał dźwięk swojego telefonu. Sięgnął do kieszeni po dzwoniące urządzenie. Głośno westchnął, jednak nacisnął zieloną słuchawkę.

- Ojciec, nie mam czasu teraz – powiedział od razu.
- Marcin, potrzebujesz jakiejś pomocy?
- Nie.
- A co z Szymkiem?
- Emilka z nim została. Muszę kończyć. Na razie.

Wrzucił telefon do kieszeni marynarki, po czym wsiadł do taksówki.



„These shallow waters never met, what I needed.
I'm letting go…
A deeper dive, eternal silence of the sea.
I'm breathing – alive.”



Szatyn w eleganckim garniturze siedział już od dobrych kilku godzin w szpitalnej sali tuż obok łóżka, na którym leżała drobna brunetka. Kobieta przez ten cały czas spała. Była na mocnych lekach uspokajających, stąd ogólne znużenie i zmęczenie. Mężczyzna trzymał jej małą dłoń w swoich rękach i mocno przyciskał spleciony uścisk do swojej przemęczonej twarzy.

- Boże, Kaśka, tak bardzo cię kocham. Najbardziej na świecie cię kocham. Ciebie i Szymka. Całym światem moim jesteście – pocałował jej dłoń. – Gdybym ja tylko wiedział… A ja cholera jasna znowu to wszystko spieprzyłem – powiedział wściekły na siebie. – Jak ty mi teraz tego nie wybaczysz…

Wybuchnął płaczem.
Po dobrych kilku chwilach poczuł jak dłoń, którą cały czas mocno trzymał w swoich rękach, zaczęła się delikatnie poruszać. Podniósł swoją głowę i spojrzał na budzącą się żonę. Pospiesznie starł łzy z policzków i przybrał uśmiech na twarz.

- Wyspałaś się, Księżniczko? – spytał zachrypniętym głosem.
- Co z Szymkiem? – spytała, nie zważając na pytanie, które on właśnie zadał.
- Wszystko w porządku. Magda z Olkiem się nim zajęli wczoraj, a dzisiaj został z Emilką.
- Możesz go jutro tutaj przywieźć?
- Kasiu…
- Chcę go zobaczyć. Chcę zobaczyć mojego synka – łzy zaczęły się zbierać w kącikach jej oczu.
- Przywiozę go. Przywiozę. Obiecuję – zapewnił. – Potrzebujesz czegoś jeszcze? Z domu czy ze sklepu?
- Jedź do niego – kolejny raz zignorowała jego pytanie.
- Słucham?
- Jedź do naszego synka. Zajmij się nim, kiedy ja nie mogę być obok niego. On teraz ciebie bardzo potrzebuje.
- A ty?
- Jedź do Szymka. Jeżeli nie możesz tego zrobić dla mnie to zrób to dla niego. Przecież wiem, że mimo wszystko bardzo go kochasz.
- Mimo wszystko? – spytał zdezorientowany jej zachowaniem, jej słowami.
- Proszę cię, jedź Marcin.
- Dobrze. Jakbyś czegoś potrzebowała…
- Ucałuj ode mnie naszego synka. I powiedz mu, że mama bardzo za nim tęskni i bardzo go kocha.
- Powiem – wstał ze swojego miejsca. – Bardzo cię kocham – nachylił się nad nią i chciał pocałować jej usta, jednak kobieta zwróciła twarz w bok, w rezultacie tylko musnął jej policzek. – Pamiętaj o tym.

Popatrzył na nią jeszcze chwilę, po czym z wielkim bólem, za jej prośbą, opuścił salę, a później szpital.
Drobna brunetka, tuż po jego wyjściu, wybuchnęła płaczem.



„You were the shadow to my light.
Did you feel us? Another start – you fade away
Afraid our aim is out of sight.
Wanna see us…”
*



Wszedł do swojego mieszkania. Głośno westchnął, zamykając za sobą drzwi. Od progu podbiegła do niego Emilka.

- Marcin, co ty tutaj robisz? – z jakimś dziwnym niepokojem popatrzyła na Chodakowskiego. – Mówiłeś, że cały dzień spędzisz w szpitalu z Kasią.

Nic nie odpowiedział. Wyglądał na nieobecnego. Zdjął płaszcz, odwrócił się do niani swojego syna tyłem i już chciał odwiesić nakrycie wierzchnie na wieszaku, gdy coś przykuło jego wzrok…

- No ale jestem wcześniej – powiedział, po czym stanął twarzą w twarz z Emilką.

Uważnie spojrzał na kobietę.

- Szymek śpi? – przełknął ślinę.
- Śpi. Nie chciał zasnąć. Usypiałam go prawie godzinę.
- Zajrzę do niego – wskazał na zamknięte drzwi prowadzące do pokoju dziecięcego.
- Wiesz co, nie ma co go budzić.

Emilka stanęła tuż przed drzwiami tak, by uniemożliwić Chodakowskiemu wejście do pomieszczenia.

- Zajrzę – nie odpuszczał.
- Szkoda by go było budzić, naprawdę – powiedziała prawie błagalnym tonem głosu.

Marcin zrobił minę, która nie znosiła sprzeciwu. Delikatnie odsunął nianię od drzwi, po czym wszedł do pokoju Szymka. Jego oczom ukazał się siedzący w fotelu… jego ojciec.

- Tatuś… No to dopiero niespodzianka – zadrwił.

Kilka minut później.

- Ja nie chcę tego słuchać. To jest jakieś żenujące – młody Chodakowski nie mógł pojąć tego, co się tutaj właściwie działo. – Masz w tej chwili z tym skończyć – zażądał.
- Na pewno nie będziesz mi mówił, co mam robić – odparł Grzegorz.
- Ojciec, co ty robisz?! Zdradzasz moją matkę, w moim mieszkaniu, z opiekunką mojego syna, kiedy moja żona leży w szpitalu, bo dziecko straciliśmy właśnie…

Chwilę ciszy przerwało wejście do pokoju niskiej blondynki.

- Przepraszam. Za wszystko bardzo przepraszam – powiedziała kobieta ze skruchą. – Ja w tej sytuacji nie mogę tutaj pracować. Wiem, że się na mnie zawiodłeś, Marcin. Ty i Kasia… Przepraszam.

Po tych słowach opuściła mieszkanie Chodakowskich. Grzegorz, niewiele myśląc, poszedł zaraz za nią. A Marcin… Marcin stał nieruchomo i wpatrywał się w drzwi, za którymi właśnie przed chwilę zniknęła niania Szymka, a potem jego ojciec.



* sytuacja i dialogi zaczerpnięte z 1193 odcinka serialu M jak miłość

28 komentarzy:

  1. Są sprawy ważne i bardzo ważne.Twoje życie jest najważniejsze więc w pierwszej kolejność.Dziękuję bardzo że jeszcze piszesz te cudne opowiadania jeszcze raz bardzo dziękuję.Osobiście jestem cierpliwa będę czekać /Ps.Obrony pracy licencjackiej życzę na pięć./Lucy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te życzenia w sprawie obrony pracy, na pewno się przydadzą. :) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Szkoda mi Marcina teraz... :( Mam nadzieję że znajdzie się czas oby mógł wynagrodzić to Kaśce i być może znowu zajdzie w ciążę? ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny przykład... Jak Marcin kocha tą swoją Kaśkę <3 choć czasami trochę jest nie fair wobec niej... Tymbardziej teraz gdy więcej czasu spędza z Izą...:( pozdrawiam i czekam na kolejne części

    OdpowiedzUsuń
  4. Super,czeka. Na kolejna część/zuzka

    OdpowiedzUsuń
  5. Extra😊/Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozumiem, masz swoje życie poza blogiem. Z niecierpliwością czekam na kolejną część/alcia

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne opowiadanie/jolka

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozumiem cie, super opowiadanie😊/lolka

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam z niecierpliwością na kolejne:D ps. Fajnie się czyta Twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudoooo <3 !!! Po prostu cudoo! Pozdrawiam /Nati

    OdpowiedzUsuń
  11. Całkowicie Cię rozumiem! Studia i życie prywatne są najważniejsze, a pisanie jest na drugim miejscu.
    Co do opowiadania to momentami się wzruszałam, żal mi i Marcina i Kasi... Teraz to widać, że oboje cierpią. Czekam na ciąg dalszy :)
    PS Zapraszam, od Was zależy, czy kolejna część się pojawi :3 http://kamiloveopowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam na nową część

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy coś nowego?

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy nowa czesc??!!!!😠

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo dlugo czekamy... Kasiek,pośpiesz się! /Maryla

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy nowy rozdział? /Hanka

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetna część czekam na nastepna z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam jedno pytanie... Kasiek będziesz jeszcze pisała coś dla nas? :* pozdrawiam i czekam z niecierpliwością /Nati

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałam cały wstęp na górze i momentalnie odechciało mi się czytać. Jesteś bezczelna, dziewczyno. Nie masz za grosz szacunku do czytelnika. "Mam też życie prywatne, uczelnię..." bla, bla, bla! Nie interesuje mnie to! Masz pisać i koniec. Po coś zakładałaś chyba bloga! Piszesz dla czytelników, dla nas. Dla nas też liczy się czas, płacimy uczciwie, poświęcamy swoją wolną chwilę, więc WYMAGAMY! Jeżeli zamierzasz nam się tłumaczyć z tego i owego to ja rezygnuję z czytania twoich opowiadań. Czuję się potraktowana jak przysłowiowy "śmieć". Masz bloga, to pisz, a nie zajmuj się "życiem prywatnym" jak to określiłaś. Ja KAŻDĄ WOLNĄ CHWILĘ poświęcam na pisanie i czytanie. KAŻDĄ!! Tobie też to radzę, bo nie będę się cackać.
    Bez pozdrowień, Angelika.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie zgadzam sie z tb sa rzeczy wazne i mniej wazne i kazdy a zycie prywatne nauke i problemy ja kasiek rozumiem doskonale sama czasami nie wiem od czego zaczac i kasiek nie martw sie czekamy na cb i zyze ci uzo duzo weny i mam nadzieje ze na dniach sie cos pojawi pierwszy raz tu pisze ale czytam od samego poczatku bloga i wchodze tu codziennie pozdrawiam oliwia oliwia

    OdpowiedzUsuń
  21. Sama jesteś bezczelna pisząc takie rzeczy! Dziewczyna pisze to z przyjemności, dla siebie jak i przy okazji dla nas. To nie jest jej zawód to jest jej hobby, wiec powinnas uszanować to, że możemy to czytać i Kasiek chce się z tym dzielić razem z nami. Uwierz ja tez czekam z niecierpliwością i poirytowaniem, ale trzeba być wyrozumialym i wziasc pod uwagę, że autorka ma życie prywatne i sadze ze bez wzgledu kim jesteśmy i co robimy to jest najważniejsze. Jak nie znasz to nie oceniaj, nawet nie wiesz co się dzieje u tej dziewczyny, więc oszczedz sobie takie wstetne komentarze. Kasiek nie przejmuj się mam nadzieje ze u Cb wszystko dobrze i pamiętaj masz tutaj swoje wierne czytelniczki które zawsze będą na ciebie czekać ! /M

    OdpowiedzUsuń