„Spłyną przeze mnie dni na przestrzał,
zgasną podłogi i powietrza...”
zgasną podłogi i powietrza...”
Drobna brunetka, z już nieco zaokrąglonym brzuszkiem,
siedziała w salonie na kanapie i przeglądała jakiś kolorowy magazyn.
Przerzuciła na kolejną kartkę i wtedy po jej mieszkaniu rozległ się dźwięk
dzwonka do drzwi. Zerknęła na zegarek, który miała na lewym nadgarstku. 22:14. Z niepokojem popatrzyła na drzwi.
Ponownie do jej uszu dobiegł dźwięk dzwonka. Sięgnęła po gruby sweter, który
leżał na oparciu kanapy, zarzuciła go na siebie, po czym ruszyła w stronę
źródła dźwięku. Przystanęła przy drzwiach, wyjrzała przez judasza… Na jej
twarzy od razu pojawił się uśmiech. Uśmiech, choć nie do końca pewny… Podeszła
do lustra w przedpokoju, poprawiła lekko zmierzwione włosy i, kiedy była już
gotowa, przekręciła klucz w zamku i nacisnęła klamkę. Drzwi od razu ustąpiły.
W progu mieszkania stał wysoki brunet. Ledwo co trzymał
się na nogach. Zrobił chwiejny krok do przodu i głową oparł się o framugę
drzwi. Zachowywał się tak jakby w ogóle nie zauważył, że właścicielka
mieszkania pojawiła się w jego drzwiach.
- Marcin?
- Oo – Chodakowski stanął, na tyle ile mu stan pozwalał,
prosto. – Izula, cześć – powiedział z głupkowatym uśmiechem na twarzy.
- Marcin, co się stało?
- Nic – wzruszył ramionami.
- Coś w Niemczech? – spytała niepewnie, odgarnęła włosy
do tyłu, po czym założyła sobie ręce na klatce piersiowej.
- W Niemczech wszystko w porządku jak najbardziej.
Nogi zaczęły mu odmawiać posłuszeństwa; zaczęły się plątać
i Chodakowski, idąc do tyłu, zatrzymał się na ścianie. W wyniku uderzenia
grymas bólu pojawił się na jego twarzy. Zsunął się po ścianie i usiadł z
wyprostowanymi nogami wyciągniętymi do przodu.
- Marcin! – Iza natychmiast do niego podbiegła. – Chodź –
złapała go pod ramię – pomogę ci wstać.
Chwilę później Chodakowski wraz z Lewińską weszli do jej
mieszkania. Pani kurator pomogła mu dojść do kanapy, na którą mężczyzna
bezsilnie opadł. Kobieta sięgnęła po koc, którym przykryła pijanego
przyjaciela. Następnie przykucnęła przy sofie.
- Marcin – pogładziła jego policzek. – Co się stało?
Chodakowski otworzył oczy.
- Do matki dziecka swojego przyszedłem – wybełkotał, po
czym przymknął powieki i odpłynął do krainy Morfeusza.
„…by mi zabełtać błękit w głowie
to będę jasny i gotowy.”
to będę jasny i gotowy.”
Około 30-letni mężczyzna stanął przed drzwiami jednego z
mieszkań w bloku przy ulicy Sarmackiej. Wyglądał nieco nie-dzisiejszo. Na
chwilę stracił równowagę i prawie by uderzył głową w zamknięte drzwi, jednak w
ostatniej chwili mocno oparł się rękami o ścianę. Spuścił głowę, wziął głęboki
oddech. Kiedy już poczuł się lepiej, stanął prosto i z kieszeni kurtki wyjął
pęk kluczy. Niezdarnym ruchem umieścił jeden z nich w zamku, po czym
przekręcił. Nacisnął na klamkę, a drzwi ustąpiły. Wszedł do ciemnego i na pierwszy
rzut oka pustego mieszkania. Pierwsze co zrobił to przekroczył próg pokoju
dziecięcego. Nie było w nim ani Szymka, ani Kasi. Ruszył w stronę sypialni. Tam
zastał zasłane łóżko. Z kieszeni płaszcza wyjął swój telefon. Rozładowany. Z
szafki nocnej wyciągnął ładowarkę, włożył ją do kontaktu, a następnie podłączył
do niej słuchawkę. Po krótkiej chwili włączył urządzenie. Natychmiast na
wyświetlaczu pojawił się komunikat o
nieodebranych połączeniach.
3 nieodebrane
połączenia IZA
16 nieodebranych
połączeń OLEK
Ręką przeczesał sobie włosy na głowie. Oddzwoń – nacisnął przy jednym z
kontaktów. Po kilku sygnałach usłyszał głos w słuchawce:
- Stary, no gdzie
ty się podziewałeś?!
- Byłem… Nieważne. Coś się stało? Bo Kaśka mi gdzieś z
Szymkiem zginęła i muszę… - nerwowo podrapał się po karku.
- Szymek jest z
Magdą u nas w mieszkaniu, a Kasia… - wziął głęboki oddech – Kasia jest w
szpitalu – powiedział jednym tchem.
„A kiedy przyjdzie także po mnie
zegarmistrz światła purpurowy…”
zegarmistrz światła purpurowy…”
„Kasia jest w
szpitalu” – te zdanie wypowiedziane przez Olka cały czas brzmiało mu w
głowie. Kiedy tylko je usłyszał, momentalnie wytrzeźwiał. Momentalnie. Rzucił
gdzieś na bok telefon, zupełnie nie kontrolując trajektorii jego lotu i wypadł
z mieszkania jak z procy. Podbiegł do Jeep’a stojącego pod blokiem na parkingu,
otworzył drzwi kierowcy i wsiadł do auta. Z piskiem opon opuścił parking.
Kilkanaście
minut później.
Ostatnia prosta. Zziajany wbiegł za ogrodzenie szpitala.
W połowie drogi
zepsuł mu się samochód. Dlatego, niewiele myśląc, biegiem ruszył przed siebie.
Przekroczył próg budynku. Od razu podbiegł do
rejestracji.
- Katarzyna Chodakowska – wydusił z siebie.
- Pan jest…? – pielęgniarka popatrzyła na niego kątem
oka.
- Mężem jestem – próbował uspokoić oddech.
- Pierwsze piętro, sala 147.
Bez słowa odwrócił się i zaczął biec w stronę schodów. Po
chwili wbiegł na korytarz, rozejrzał się. Przed jedną z sal siedział jego brat.
- Olek!
- Marcin…
Młodszy Chodakowski wstał ze swojego miejsca. W tym
czasie starszy z braci do niego podbiegł.
- Kaśka, co z Kaśką? – Marcin wbił wzrok w Olka.
Brat popatrzył na niego tępo.
- Olek, do cholery, co jest grane? – potrząsnął nim.
- Możesz do niej wejść – głową wskazał mu drzwi.
Marcin puścił brata i stanął przed drzwiami. Nacisnął
klamkę i wszedł do sali.
„…I z powietrza na wszystko jeszcze raz popatrzę,
i pójdę nie wiem gdzie na zawsze.”
i pójdę nie wiem gdzie na zawsze.”
Wszedł do środka. Pierwsza
rzecz, która od razu przykuła jego uwagę to kolor ścian. Czysta biel, wręcz
przerażająca. Rozejrzał się i zobaczył 2 łóżka; jedno puste, a na drugim leżała
blada brunetka.
Poczuł jakiś dziwny ucisk w środku. Nie wiedział, co
się dzieje. W jego głowie zaczęły kłębić się jakieś myśli, pojawiały się dobrze
znane mu obrazy. A tak bardzo chciał już o nich zapomnieć.
Przypomniał sobie sytuację sprzed prawie roku, kiedy
to Kasia, która była wtedy jeszcze w ciąży, trafiła do szpitala po wypadku w
Grabinie.
Wszystko zaczęło wracać. Niepokój, lęk, który wtedy mu
towarzyszył.
Miał jakieś paskudne deja vu.
Zlokalizował krzesło,
postawił je przy jej łóżku i na nim usiadł. Chwycił dłoń swojej żony, po czym
utkwił w jej twarzy swój przerażony wzrok. Serce zaczęło mu szybciej bić…
Do tej pory nie wiedział, co się tak właściwie stało,
że Kasia trafiła do tego szpitala. Pielęgniarka mu nic nie powiedziała. Olek
nie chciał nic tłumaczyć…
Co się do cholery tutaj dzieje?!
Drobna brunetka leżąca w
szpitalnym łóżku zaczęła niespokojnie ruszać powiekami. Nie uszło to uwadze wpatrzonego w niej
Chodakowskiego. Kiedy w końcu otworzyła oczy, Marcin wziął głęboki oddech.
- Kochanie, co się stało?
– spytał z troską w głosie.
Chodakowska pospiesznie
wyswobodziła swoją dłoń z jego uścisku. Następnie zaczęła błądzić wzrokiem
gdzieś po sali.
- Kochanie, spokojnie. Już
jestem przy tobie – uspokajał ją. – Kasiu, Olek nie chciał mi nic powiedzieć…
W tej chwili drzwi do sali
otworzyły się. Do pomieszczenia wszedł młody mężczyzna w białym kitlu. Oczy
Kasi i Marcina od razu zwróciły się w jego stronę. Lekarz głośno przełknął
ślinę.
- Pani Kasiu – zaczął
niepewnie – bardzo mi przykro, ale…
- Nie! – krzyknęła
Chodakowska. – Panie doktorze, nie! To niemożliwe!
- Bardzo mi przykro –
przyznał szczerze.
Brunetka wybuchnęła
płaczem, nad którym nie mogła i chyba nawet nie chciała zapanować.
Chodakowski kompletnie nie
wiedział, co się właściwie tutaj dzieje, nie rozumiał tego, co się właśnie
przed chwilą stało. Doktor powiedział, że bardzo mu przykro, wtedy Kasia
zaczęła płakać.
Ale właściwie czemu mu było przykro?
- Kasiu – powiedział Marcin
w stronę żony.
- Zostaw mnie! Wynoś się
stąd, rozumiesz?! To twoja wina. Nienawidzę cię! – krzyczała, rzucając się na
łóżku.
Mężczyzna w białym
fartuchu podszedł do łóżka swojej pacjentki. Podał jej jakieś tabletki i kazał
popić je wodą. Tak też zrobiła. Po chwili zasnęła. Lekarz popatrzył na Chodakowskiego,
który przez ten cały czas stał bez ruchu przy łóżku swojej żony, kompletnie nie
rozumiejąc całej sytuacji. Poprosił mężczyznę, by ten z nim wyszedł.
Kiedy byli już na
korytarzu doktor zaczął:
- Rozumiem, że Pan o
niczym nie wiedział?
- O czym?
- Pani Kasia była w 7-mym
tygodniu ciąży.
- Była… że co?!
- Bardzo mi przykro, ale
dzisiaj poroniła.
Co tu dużo mówić... pięknie.Tyle emocji. Po prostu się popłakałam.
OdpowiedzUsuńKiedy następna część?
OdpowiedzUsuńJestem podekscytowana tym opowiadaniem nie mogę się doczekać następnej części, brak mi słów. Wiem, że przed tobą zwariowany tydzień, a moje emocje będą wariować w oczekiwaniu na drugi rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lucy :)
No powiem Ci szczerze zatkało mnie totalnie, nie wiem co mam napisać :o Przecież to może być koniec, Kaśka na pewno tak szybko się nie otrząsnie, no jestem w szoku, aż mi łzy poleciały. Marcin i to jedno zdanie "przyszedłem do matki mojego dziecka" to jednak jego dziecko :oo No, gdy byłby to serial to ze 100% pewnością powiedziałabym, ze to koniec Kami, porostu po takim czymś na pewno nie byliby razem, ale na szczęście piszesz to Ty, a przed nami nowy długi (mam nadzieje) rozdział :) Chodź czuje ze nadał naszym małżeństwem zawisły czarne chmury, a słońca długo nie zobaczymy :/ Czekam na następną część tak jak kiedyś na serial czyli z wielka niecierpliwością i ciekawoscia :) Pozdrawiam ! /M
OdpowiedzUsuńTo się porobilo! Codziennie rano i wieczorem sprawdzam czy nie dodalas nowej czesci i jak wczoraj zmienilas tło to sprawdzam co minutę,a dzisiaj jak zobaczyłam nową część to aż pisnelam z radości. Kiedy kolejna część? Wystarczy czy w tym tygodniu
OdpowiedzUsuńŁooooooooo ! :O czekam na next
OdpowiedzUsuńIdealnie! Ale niby co? Kasia zostawi Marcina? Ona zwiaze sie z lukaszem, a Marcin z Iza. A moze kasia z szymkiem zatrzyma sie w grabinie lub u madzi i olka? Z nieciepliwoscia czekam na next. /alka
OdpowiedzUsuńAle się dzieje... Umiesz budować napięcie ;) dzięki! ;)
OdpowiedzUsuńSuper,kiedy next/Aska
OdpowiedzUsuńInformacja co do następnej części pod nagłówkiem bloga. Zapraszam do zapoznania się z jej treścią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasiek :)!
Albo nie ma tej informacji, albo ja nie widzę
UsuńSkoro napisałam, że informację dodałam to znaczy, że ją dodałam. Jeżeli odwiedziłaś stronę korzystając z telefonu to musisz "wyświetlić wersję na komputer".
UsuńDziękuję za podpowiedź;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper/Ida
OdpowiedzUsuńSię porobiło.....Kasia poroniła,szkoda,miałam nadzieję na kolejnego Chodakowskiego. :( Czekam na kolejną część!
OdpowiedzUsuńhttp://kamiloveopowiadania.blogspot.com/
Extra
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńKasiek,czekamy juz bardzo dlugo /Beria
OdpowiedzUsuńNo niestety, ale będziecie musieli jeszcze poczekać. Bo po pierwsze to nie miałam czasu do tej pory się wziąć za pisanie kolejnej części, a po drugie to średnio u mnie z weną ostatnio...
UsuńKiedy kolejna czesc? Nie moge sie doczekac/zorza
OdpowiedzUsuńKasiek,tracisz czytelniczke /Bruma
OdpowiedzUsuń