.


środa, 27 kwietnia 2016

Wind of change - część 35.







„Chyba brak mi już sił, by wstać
potrzebuję Twoich rad.”



Przystojny mężczyzna kierujący Jeep’em jechał właśnie autostradą, która z każdym przejechanym przez nią kilometrem przybliżała go do Warszawy. Już niedługo, już niedługo. Jeszcze tylko kilkadziesiąt kilometrów dzieliło go od domu. Jeszcze tylko godzina-dwie i zaparkuje przed swoim blokiem i po kilku minutach otworzy drzwi swojego mieszkania. Wejdzie do środka i weźmie w ramiona swoją ukochaną żonę i swojego pierworodnego synka. Jeszcze tylko trochę. Jeszcze trochę. Na samą myśl, że już niedługo znowu będzie ze swoją małą rodzinką po tygodniowym wyjeździe służbowym, jego twarz rozpromieniła się w uśmiechu.
Po aucie rozniósł się dźwięk przychodzącego połączenia. Uruchomił samochodowy zestaw głośnomówiący, po czym zaczął:

- No cześć stary. Co tam słychać?
- Cześć Chodakowski. To ja pytam, co tam u mojej ulubionej rodzinki słychać.
- Wracam właśnie do Warszawy.
- A to gdzie żeś był tatuśku?
- W Niemczech. Służbowy wyjazd.
- I jak poszło?
- Maczeta, po co dzwonisz? Bo na pewno nie po to, żeby się dowiedzieć jak u mnie w robocie.
- No nie po to… Chciałem zaprosić ciebie i Kasię na kolację.
- Oo. A z jakiej to okazji?
- Stary no, nie będę ściemniał… żenię się – krzyknął rozentuzjazmowany.
- Łoo, Maczeta, no moje gratulacje! Stary, bardzo się cieszę – przyznał z uśmiechem na twarzy.
- Ja też. To co, wpadniecie dzisiaj?
- O nie, Krzysiu. Dzisiaj to ja się muszę moim synem nacieszyć i z moją żoną porządnie przywitać. Chyba rozumiesz – zaśmiał się cwaniacko.
- Rozumiem, rozumiem. Do jutra się wyrobisz?
- Spróbuję – przeciągnął. – Maczeta, odezwiemy się jeszcze jutro, okej?
- Jasne. Szerokości!
- Dzięki. Na razie.



„Pełen fałszu trans. 
Znów zakładam maskę, światło w oczy, muszę grać.
Przedstawienie trwa…”



3-pokojowe mieszkanie w Warszawie przy ulicy Sarmackiej.
W salonie, na podłodze rozłożona była specjalna mata, na której leżała drobna brunetka, a obok niej siedział mały chłopiec. Szymek bawił się klockami, które kładł jeden na drugim, a później jednym ruchem ręki niszczył swoją małą wieżę i rozrzucał klocki na cały salon. Śmiech małego Boba – Budowniczego roznosił się po całym mieszkaniu. Mama z uśmiechem na twarzy wpatrywała się w bawiącego się synka. Była z niego taka dumna.

Był zdrowy. Rósł jak na drożdżach. Rozwijał się w bardzo dobrym tempie. No ale trudno się dziwić. Przecież miał kochający dom i wychowywał się w szczęśliwej rodzinie. Jednym słowem miał wszystko, czego tylko potrzebuje taki mały Szkrab. A za kilka miesięcy będzie miał również rodzeństwo.

Na wspomnienie wczorajszej wizyty u ginekologa uśmiech na twarzy Kasi pogłębił się.
W pewnej chwili Chodakowscy usłyszeli ciche pukanie do drzwi. W tym samym momencie zwrócili swoje twarze w stronę źródła dźwięku. Kasia podniosła się i przykucnęła przy chłopcu.

- Baw się grzecznie, Kochanie – pogłaskała go po główce. – Mamusia tylko zobaczy kto to – musnęła syna w czółko. – No przecież chyba jeszcze nie tata – stwierdziła, idąc już w stronę drzwi.

Nacisnęła na klamkę. Na widok niespodziewanego gościa mina momentalnie jej zrzedła.

Kilka minut później.

- Słyszałam, że Marcin wraca dzisiaj do Warszawy – zaczęła brunetka, gdy tylko zobaczyła wychodzącą z pokoju dziecięcego Chodakowską.
 - A co, w gazecie o tym piszą? – spytała z nutką ironii w głosie.

Gość nerwowo się zaśmiał.

- Iza, po co przyszłaś? Chciałaś zaktualizować informacje na temat powrotu mojego męża? Bo nie rozumiem jaki jest cel twojej wizyty.
- To chyba ty potrzebujesz aktualizacji informacji – burknęła Lewińska.
- Nie rozumiem – założyła sobie ręce na piersi.
- Doprawdy?
- Iza, ja nie mam czasu na tego typu rozmowy. Może mój mąż lubi te twoje słowne gierki, albo po prostu je znosi, bo mimo wszystko chce ci pomóc, ale ja nie muszę i nie mam zamiaru tego robić – stwierdziła Kasia, a jej podenerwowanie było słychać już w głosie.

Pani kurator zaśmiała się pod nosem.

- Mimo wszystko chce mi pomóc – powtórzyła. – A nie zastanawiałaś się nad tym, czemu on mi tak pomaga? – spojrzała prosto w oczy żonie swojego przyjaciela.

Kasia głośno przełknęła ślinę.

- Bo ojciec dziecka cię zostawił – wydusiła z siebie z nutką zawahania.
- Kasiu, czy ty naprawdę jesteś aż tak naiwna?
- Nie rozumiem…
- Skoro nie rozumiesz to pozwól, że ci wytłumaczę. Ojciec mojego dziecka – położyła sobie dłoń na kurtce w miejscu brzucha – wcale nas nie zostawił. Wręcz przeciwnie. Od kiedy dowiedział się, że jestem w ciąży to cały czas mi pomaga.
- Po co mi to mówisz?
- Nie domyślasz się?

Kasia niepewnie pokiwała przecząco głową.

- To Marcin jest ojcem mojego dziecka.
- Nie wierzę ci! – Chodakowska podniosła głos.

Lewińska zaśmiała się sarkastycznie.

- Możesz mi nie wierzyć, ale faktów nie zmienisz.
- Nie chcę tego słuchać, rozumiesz?! – Kasia podeszła do drzwi. – Wyjdź z mojego mieszkania! – otworzyła je na oścież.

Iza z satysfakcją wymalowaną w oczach po zrobieniu kilku kroków stanęła tuż obok Chodakowskiej.

- Szymek niedługo będzie miał rodzeństwo, cieszysz się? – jeszcze tylko spytała na „do widzenia”, po czym zniknęła za drzwiami.



„Znają imię me, 
znają moją twarz, nie ból ukryty w głębi mnie.”



Drobna brunetka siedziała na kanapie ze spuszczoną głową. Ręce miała skrzyżowane i oparte na kolanach. I dokładnie w takiej pozycji, bez większych ruchów, siedziała już od 2 godzin.
W jednej chwili usłyszała odgłos przekręcanego w zamku klucza. Ani drgnęła. Po niecałej minucie drzwi do domu się otworzyły. Próg mieszkania przekroczył wysoki brunet. Zauważył swoją żonę siedzącą na kanapie i wtedy jego twarz rozpromieniła się w uśmiechu. Od razu odłożył torbę na podłodze w przedpokoju i nawet nie zdejmując płaszcza ruszył w stronę salonu. Nachylił się tuż nad ukochaną i chciał złożyć pocałunek na jej ustach, jednak ona wstała ze swojego miejsca, zrobiła kilka kroków do przodu i stanęła przy blacie w kuchni, opierając się o niego plecami.

- Co jest grane? – spytał Marcin. – Ty płakałaś?
- Nie. Przeziębiłam się – odpowiedziała beznamiętnie.
- To czemu ty w łóżku nie leżysz jeszcze? – podszedł do niej. – Herbatę ci zrobię i coś do jedzenia, a ty uciekaj do sypialni – powiedział z niesamowitą czułością w głosie, trzymając ukochaną za ramiona.

Kasia, która do tej pory twarz miała zwróconą gdzieś w bok, w końcu popatrzyła w oczy męża.

- Byłeś już u Izy? – spytała.
- Nie. Umówiłem się z nią, że ich odwiedzę w wolnej chwili, no a dzisiaj to przecież takiej nie mam – pogładził ją po policzku. – Bardzo się za wami stęskniłem, Kochanie.

Przybliżył swoje usta do jej warg, jednak Kasia wyswobodziła się z jego objęcia i stanęła kilka kroków dalej, odwrócona do niego plecami.

- A w zasadzie dlaczego ty o Izę pytasz?
- Marcin, czemu ty tak właściwie tak jej pomagasz, co? – stanęła przodem do niego, z założonymi na piersi rękoma.
- Mówiłem ci o tym nie raz – burknął.
- Chcę żebyś to powtórzył – zażądała.
- Bo jest sama. Bo ojciec dziecka ją zostawił. Bo okazał się być zwykłym dupkiem.
- To jest wersja oficjalna. A ta mniej?
- O co tobie do cholery chodzi?! Jaka wersja oficjalna znowu?! – podniósł głos.
- Może ty masz jakiś większy powód po prostu? – wzruszyła ramionami.
- Jaki większy powód?!
- Bo może to twoje dziecko.
- Zwariowałaś, tak? – popatrzył na nią z wściekłością w oczach. – Od nadmiaru treningów ci się zwoje przegrzały? – przystawił sobie palec wskazujący do głowy.
- To wszystko co masz mi do powiedzenia?
- A co mam ci więcej powiedzieć?
- Prawdę, Marcin. Prawdę – popatrzyła na niego ze łzami w oczach.
- Nie, z tobą naprawdę jest coś nie tak.
- Nie przeginaj, Marcin.
- Jedyną osobą, która tutaj przegina, jesteś ty, Kaśka!
- Czyli mam uwierzyć, że pomagasz jej tylko i wyłącznie dlatego, ze jest sama, tak? Mój dobroduszny mąż - zaśmiała się pod nosem. – To jest chore, wiesz.
- Nie. To ty jesteś chora! Z jakiejś bezsensownej zazdrości.
- Bezsensownej? Nie bądź żałosny, Marcin.
- Mam serdecznie dosyć tej rozmowy. Wychodzę – ruszył w  stronę drzwi.
- Jasne. Tak najłatwiej. Uciekać od problemów. No ale czego się można było po tobie spodziewać. Przecież to cały Marcin: nieodpowiedzialny, niepoważny…
- Coś jeszcze?

Podbiegła do niego i zaczęła szarpać jego płaszcz.

- Przyznaj się, no bądź raz w życiu mężczyzną. To twoje dziecko, prawda? – krzyczała.
- Tak, to moje dziecko. Zadowolona jesteś? – wybuchnął.

Kasia jakby w jednej chwili się zmniejszyła. Z lwicy, która właśnie walczyła, stała się nagle malutka jak myszka. Puściła poły jego płaszcza i zrobiła 2 kroki do tyłu.

- Zadowolona z siebie jesteś? – powtórzył pytanie.

Nie odpowiedziała. Stała kompletnie bez ruchu. Oczy miała czerwone, zeszklone, a po jej policzkach spływały łzy.
Była tylko ona. Jej ból, który przeszywał ją od środka. Dalej mur, jedna wielka ściana. I Marcin stojący gdzieś daleko, daleko za tym murem…
Po słowach „tak, to moje dziecko” nic do niej więcej nie docierało. Była jakby w amoku.

- Ochłoń kobieto. I się zastanów trochę nad sobą. Na razie!

Marcin opuścił mieszkanie trzaskając za sobą drzwiami. Została tylko ona. I burza emocji, która targała nią od środka. To dla niej za dużo. Za dużo.

Dopiero po dłuższej chwili do uszu młodej matki dobiegł płacz jej pierworodnego syna. Zrobiła krok do przodu i wtedy poczuła silny ból w podbrzuszu.

- Ała! – jęknęła.



19 komentarzy:

  1. To jest genialne! Nie spodziewałam się, że Marcin jest ojcem dziecka Izy. Ale mi się wydaje, że Iza kłamie.Marcin przecierz tak kocha Kasię. Z niecierpliwością czekam na A new Life. Masz wielki talent do pisania. Pozdrawiam /Marysia

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieto!!! chcesz abym na zawał zeszła.Ja nie jestem dwudziestolatką. Boże takie emocje nie doczekam się następnej części.Twoje opowiadania czytam od niedawna jestem Twoją fanką.Bardzo Ci dziękuję ale to bardzo że piszesz o Kasi i Marcinie.Boję się tylko o to abyś nie przestała. To jest cudowne Lusi

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeju ojeju :o Co tu u naszej rodzinki się dzieje :o No szook Iza jak śmiała wgl przyjść i mówić takie nie stworzone rzeczy (mam nadzieję) A jak potem Kaśka naskoczyła na Marcina, a ten nie wiedząc co się wczesniej stało powiedział sarkastycznie(?) ze to jego dziecko...I co będzie dalej? Kasia trafi do szpitala? Olek poinformuje Marcina ze zona trafiła do szpitala? Czy może Iza wykorzysta sytuację i uwiedzie Marcina? Kaśka nie będzie chciała wierzyć w niewinność męża i nie powie mu o dziecku? Tyle wariantów o matko co Ty ze mną robisz dziewczyno :D Będę czekać z wielka niecierpliwością na ta nowiutka część jak zwykle będę sprawdzać dwa razy dziennie bloga hahaha Pozdrawiam Ciebie Kasiek <3/M

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypominając sobie rozmowę Marcina i Izy z części 30 (tu pozwolę sobie przytoczyć fragment) "-...Może ze mną? Z… dzieckiem z tobą. Z nami… -To jest mój obowiązek" zaczynam coraz bardziej utwierdzać się w przekonaniu, że faktycznie (niestety) jest to dziecko Marcina. Czekam na nową serię a new life. Pozdrawiam,Natalia, stała czytelniczka od samego początku Lost memories która w końcu postanowiła się wyjawić i dodać swój komentarz :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne ;D ,ale ta Iza miesza ,ale to dziecko Marcina? :C ,czekam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super opowiadanie! Boje się o związek Kasi i Marcina. Mam nadzieje,że wszystko się wyjaśni. ( oczywiście pozytywnie)
    Kiedy kolejna część?
    Pozdrawiam/Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  7. Idealnie! Dziwię się ze marcin jest ojcem dziecka Izy, przecierz marcin tak kocha kasie. No cóż z niecierpliwością czekam na kolejna część. Pozdrawiam
    /Jula

    OdpowiedzUsuń
  8. Super. Kiedy cos nowego? Angela

    OdpowiedzUsuń
  9. Idealnie! Ale niby co. Kasia trafi do szpitala? Marcin zostawi kasie ?A może marcin zamieszka z Iza? Kasi dziecko umrze? Juz nie mogę się doczekać kolejnej części. /Monika

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy coś nowego?

    OdpowiedzUsuń
  11. Kilka razy dziennie zaglądam na bloga żeby sprawdzić czy pojawiło się coś nowego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha Ja też !!! :D :D :D

      Usuń
    2. Pozdro����✋

      Usuń
    3. Cześć Czytelniczki i Czytelnicy! Przepraszam, że się ostatnio nie odzywałam, ale mam teraz trochę młyn. A niestety, ale najbliższy tydzień będzie jeszcze gorszy... Jeżeli nie uda mi się czegoś wstawić jeszcze w tym tygodniu to nie jestem w stanie powiedzieć Wam kiedy coś się pojawi. Musicie uzbroić się w cierpliwość, Kochani. Trzymajcie się i mam nadzieję "do zobaczenia" już niedługo. Buziaki :-*!
      Pozdrawiam, Kasiek!

      Usuń
  12. Pojawi się dzisiaj nowa seria "a new life"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, żeby tak się stało. :)

      Usuń
    2. Po zmienionym wyglądzie bloga, jeszcze bardziej nie mogę się doczekać, co ty tam wymyśliłaś :).

      Usuń
  13. Już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. O której będzie kolejna część?

    OdpowiedzUsuń