.


czwartek, 21 kwietnia 2016

Wind of change - część 34.

Taaaka sielanka na dziś! 
Następna część będzie ostatnią z serii "Wind of change"



***








„Gdy budzi się nowy dzień,
a z nim nadzieja wstaje;
wierzysz znów w życia sens,
możesz wreszcie zacząć biec.”



Brunetka cały poranek spędziła w łazience. Klęczała przy otwartej muszli, ręce trzymając na jej obrzeżach, a głowę miała pochyloną tuż nad nią. Była blada jak ściana, miała podkrążone oczy. Wyglądała na niesamowicie zmęczoną, wręcz wykończoną. Naprawdę prezentowała się kiepsko.

I to nie był jednorazowy incydent. Od kilku dni wszystkie jej poranki wyglądały tak samo...

Kiedy już poczuła się lepiej, powoli wstała i nacisnęła na spłuczkę. Podeszła do umywalki i spojrzała w lustro, które nad nią wisiało. Odgarnęła włosy do tyłu i głośno westchnęła. Przez chwilę wpatrywała się w swoje odbicie. Wyraźnie biła się z jakimiś myślami…

Jej mąż nie wiedział o tym, że ostatnio tak kiepsko się czuła. Od prawie tygodnia był w delegacji. Służbowy wyjazd do Niemczech. Rozmawiali ze sobą tylko przez telefon, dlatego nie chciała go niepokoić. Tym bardziej, że na początku myślała, że to tylko zwykłe zatrucie żołądkowe. Teraz, po kilku dniach,  nie była już taka pewna, czy to tylko dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego.
Wczoraj doznała „olśnienia”. Wzięła do ręki swój kalendarzyk i sprawdziła…

Schyliła się, otworzyła szafkę i wyciągnęła z niej tekturowe opakowanie. Z niego wyjęła białą, plastikową rzecz. Spojrzała na nią uważnie, a niepewny uśmiech zaczął malować się na jej twarzy.



„Światła blask woła znów,
byś rozwinął skrzydła.
Tak jak ręki ciepły gest,
co pozwoli podnieść się.”



Niemcy.
Przystojny, wysoki brunet szedł właśnie przez jeden z frankfurckich parków. Ciałem może i był w państwie sąsiadującym z Polską, jednak duchem wyraźnie był gdzieś indziej. Dużo dalej. Był w Warszawie. W mieście, w którym teraz na stałe mieszkał. Do którego przeprowadził się właśnie z Niemczech. Jego myśli krążyły intensywnie wokół pewnej kobiety i dziecka…
Przystanął w miejscu i sięgnął do kieszeni płaszcza po telefon. Sprawdził godzinę. Było jeszcze dość wcześnie. Za wcześnie, żeby zadzwonić. Nie chciał przecież nikogo obudzić. Tym bardziej, że kobieta, z którą tak bardzo chciał się skontaktować, ma teraz wolne, więc powinna odpoczywać. Westchnął ciężko i schował urządzenie z powrotem do kieszeni. Nie zdążył ruszyć przed siebie, gdy poczuł wibracje w kieszeni. Z nadzieją sięgnął po telefon. Na widok imienia, widniejącego na wyświetlaczu, mimowolnie się uśmiechnął. Nacisnął zieloną słuchawkę.

- No dzień dobry – powiedział z uśmiechem. – Tak wcześnie i już na nogach?
- Dzień dobry. Właśnie się obudziłam.
- Przecież ty wolne masz i tak rano wstajesz? Odpoczywać powinnaś.
- Tak, tak, wiem. W kółko powtarza mi to mój lekarz, a teraz jeszcze ty.
- Izka, martwię się o ciebie i tego brzdąca małego.
- Tak, wiem. Ale ja całe dnie tylko odpoczywam. Nic więcej nie robię. Wiesz, jakie to jest strasznie męczące?

Chodakowski się zaśmiał.

- Tak, śmiej się. Dzięki… Marcin, kiedy wracasz?
- Jutro wieczorem będę w Warszawie.
- To może nas odwiedzisz? Bo strasznie się z brzdącem małym nudzimy.
- Jasne. Dobra, Izka, muszę już kończyć. Trzymajcie się.
- Dzięki. Pa!



„Wierzę w miłość, wierzę w miłość -
ona siłę daje nam!”



Chodakowska otworzyła drzwi do lokalu, po czym mocnym ruchem pchnęła wózek, wprowadzając go do środka.

- Dzień dobry – przywitała się, gdy tylko zamknęła za sobą drzwi.
- Cześć mamuśka – zaśmiała się w jej stronę kobieta, która na jej widok od razu wyszła zza baru. – Cześć – kobiety pocałowany się w policzek na przywitanie. – Cześć Szymuś – właścicielka bistro przykucnęła przy wózku.

Kilka minut później.

- O jaki ja już duży jestem chłopak – powiedziała Kinga, trzymając w swoich ramionach dziecko. – Rośnie wam jak na drożdżach – powiedziała w stronę Kasi.
- To zupełnie tak jak twój Mikołaj.
- Ach te dzieci.

Kobiety się zaśmiały.

- Co tam słychać u was? – spytała Zduńska.
- W porządku – odpowiedziała Chodakowska z lekkim uśmiechem, po czym zaczęła uciekać gdzieś wzrokiem.
- Ejj, co jest? – zareagowała z zaciekawieniem na jej zachowanie.
- Nic – zaśmiała się Kasia. – Ojj no nic – z szerokim uśmiechem na twarzy założyła sobie włosy za ucho. – Kinga, mam prośbę. Mogłabym zostawić u ciebie Małego tak na godzinkę?
- Coś się stało?
- Nie. Po prostu muszę iść w jedno miejsce, a nie mogę go wziąć ze sobą. On jest dopiero co nakarmiony, więc zaraz powinien zasnąć. Ja bym go uśpiła i dopiero wtedy bym poszła. Nie powinien się obudzić przed moim powrotem.
- Kasiu, nie ma żadnego problemu. Zaraz przyjedzie Janek, więc zajmie się wszystkim to ja w tym czasie zaopiekuję się Szymkiem. Co, Szymuś, zostaniesz z ciocią Kingą? – przeczesała dłonią jego blond włoski.

Dziecko, jakby w odpowiedzi, uroczo uśmiechnęło się w stronę Zduńskiej.

- Widzisz. Damy sobie radę.
- Kinga, jesteś pewna?
- Jasne. A ty już leć, bo pewnie ci się spieszy.
- Dziękuję ci, jestem ci winna przysługę.
- Na pewno się upomnę – zaśmiała się przyjaźnie.
- Cześć Kochanie – pocałowała synka w czoło. – Grzeczny bądź, Szkrabie.
- Na pewno będzie – zapewniła Zduńska.
- Jestem za godzinkę – ruszyła w stronę wyjścia.
- Pomachamy mamusi? Pa pa – wzięła rączkę chłopca i zaczęła nią wymachiwać w stronę kobiety stojącej już w drzwiach.



„Znów nowy dzień budzi się;
już nie jesteś sam!”



Biały, długi korytarz. Chodakowska siedziała na krześle przed drzwiami prowadzącymi do gabinetu lekarskiego. Z jednej strony była zdenerwowana. Było to po niej widać. Niespokojnie bawiła się paskiem swojej torebki. Jednak z drugiej strony była w jakimś stopniu spokojna. Wręcz szczęśliwa.
W pewnej chwili z gabinetu wyszła młoda kobieta w białym uniformie. Rozejrzała się po korytarzu, po czym zatrzymała swój wzrok na Kasi.

- Pani Chodakowska? – spytała z uśmiechem.

Kasia niepewnie skinęła głową.

- Zapraszam.

Kobieta otworzyła szerzej drzwi, tak żeby pacjentka mogła wejść do środka.
Teraz w pomieszczeniu był już tylko lekarz i ona. Mężczyzna w białym kitlu siedział przy biurku i przeglądał jakieś papierki.

- Dzień dobry. Proszę siadać – powiedział lekarz znad dokumentów i wskazał pacjentce miejsce. – Co Panią do mnie sprowadza? – odłożył na bok kartki i skupił swój wzrok na brunetce.
- Od kilku dni mam poranne mdłości, nudności. Ogólnie kiepsko się czuje. No i miesiączka – założyła niesforny kosmyk włosów za ucho – spóźnia mi się.
- Kiedy było ostatnie krwawienie?
- Około 2 miesiące temu.

Pa doktor uśmiechnął się do niej.

- Zapraszam na USG.

Kilka minut później.

- Widzi Pani ten mały pęcherzyk? – lekarz wskazał małe „coś” na monitorze.
- Tak – odpowiedziała Chodakowska. – Czy to…? – spytała z nadzieją.
- Tak. Gratuluję pani Kasiu. To 7-my tydzień.



 „Wierzę w miłość, wierzę w miłość -
ona może zmienić nas.”



- Kawę?
- Jakbym mogła prosić to herbatę – odpowiedziała Chodakowska z nieznikającym z twarzy uśmiechem.
- Już się robi – powiedziała Kinga i z zamówieniem przyjaciółki ruszyła w stronę baru.

Kasia położyła dłonie na swoim brzuchu. Jej uśmiech jeszcze bardziej się pogłębił.

Była taka szczęśliwa. Niesamowite uczucie. Chyba najlepsze, jakiego kobieta może w życiu doznać. Znowu jest w ciąży. Znowu zostanie mamą. A Marcin tatą. Znowu zostaną rodzicami. Szymek będzie miał rodzeństwo. A może tym razem to będzie dziewczynka? Marcin zawsze tak marzył o córeczce.
Była przeszczęśliwa.
W ostatnim czasie pomiędzy nią a Marcinem nie układało się za dobrze. Żeby nie powiedzieć źle. Ciągle się kłócili. Trudno się dziwić. Ich związek ostatnio wyglądał jak trójkąt. Kasia – Marcin – IZA. Czyli znajoma (przyjaciółka?) w ciąży. Chodakowska miała już tego naprawdę dosyć. Miała dosyć tego, że Marcin, że jej mąż, jest na każde zawołanie w zasadzie obcej kobiety. Jeden telefon od ciężarnej Pani kurator, a on rzuca wszystko i do niej jedzie. Rozumiała, że Iza nie miała nikogo, że została sama w ciąży. Nawet trochę, gdzieś tam głęboko w środku, jej współczuła. Ale to chyba nie powód, żeby Marin przez tę całą pomoc zaniedbywał teraz swoją rodzinę. Prawda?
Ale teraz, kiedy ona jest w ciąży, kiedy spodziewają się z Marcinem dziecka, kolejnego małego brzdąca, wszystkie obawy i wszystkie złości odeszły gdzieś na bok. Teraz najważniejsze było to, że jest w ciąży. Teraz wszystko się zmieni. Ich życie się zmieni. Teraz wszystko się ułoży. Musi się ułożyć.

Otworzyła torebkę i wyjęła z niej telefon. Wystukała 9 cyfr, nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła sobie urządzenie do ucha.

- …
- Cześć Kochanie! – powiedziała rozentuzjazmowana.
- …
- Bardzo za tobą tęsknimy, wiesz? – spojrzała  do wózka, stojącego obok kanapy, Mały słodko spał.
- …
- I mamy dla ciebie niespodziankę – powiedziała tajemniczo.

Jej dłonie ponownie spoczęły na brzuchu, a iskierki szczęścia zaczęły tańczyć jej w oczach.



12 komentarzy:

  1. Ale miła niespodzianka! Cudowna część :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładnie, baaaardzo ładnie :) PO obejrzeniu poniedziałkowego odcinka MjM moja psychika siadła. Jestem zła na Marcina za nazwanie Szymka "elementem". W swoich opowiadaniach musisz dać mu popalić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie bądźcie źli na Marcina... Tak wiem rozumiem Kasia jest niezastąpiona... Ale jednak coś musi się dziać w życiu Marcina innego niż tylko myślenie o zmarłej narzeczonej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ON O KASI POWINIEN MYŚLEĆ DO ŚMIERCI. PRZECIEŻ TO MIŁOŚĆ JEGO ŻYCIA. AMEN.

      Usuń
    2. Tak i będzie będzie myślał. Tylko żyć musi dalej ... Amen

      Usuń
  4. Wow! Zaczyna się dziać! Marcin tęskni za Izą. Nie lubię jej. Kasia jest w ciąży! Huurraa! Mała, a taka dla nas Wielka i na pewno zwycięży! Nie mogę doczekać się kolejnej części ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepiękną zaskakująca część! Pozdrawiam/Nati

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem w szoku jeśli chodzi o to że Marcin czeka bardziej na wiadomości od Izy niż od własnej żony. Chyba Iza trochę wykorzystuje jego naiwność i oczywiście zauroczenie kobietami. Cieszę się że Kasia jest w ciąży tylko obawiam się reakcji Marcina oczywiście mam nadzieję że będzie bardzo pozytywna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam twój blog od początku ale nigdy nie komentowałam. To.co teraz dzieje się w m jak miłość to masakra. Jestem załamana ale też zła na Marcina. On tak szybko zapomniał o Kasi. A co do powiadamia jak zwykle cudowne. Nie mogę doczekać się następnej części ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy coś nowego? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jutro uda mi się dokończyć część i ją wstawić. ;)

      Usuń
  9. Wooow! Cudowne *.*! Nie wiem ile jeszcze razy mam to powtarzać jesteś genialna! =)
    B.

    OdpowiedzUsuń